Miłość w czasach zarazy. Recenzja filmu
Dodam jeszcze, bo nie jestem az taki ignoramus i sie cos od zony nauczylem, ze takie krotkie poematy (bo nie wsystkie sa w formie Haiku) z dalekiego wschodu to sie w ogole raczej nie da przetlumaczyc na nasze jezyki, bo, kazdy ich jeden znak ma wiecej niz jedno znaczenie. Z tego powodu szanowani poeci mogli tak to napisac ze w ich dwu liniowy poemat mozna wczytac piec znaczen... czyli jezeli tlumaczyc na zachodni jezyk to by z jednego poematu trzeba zrobic kilka.
Out of sorrow entire worlds have been built, out of longing great wonders have been willed.
Digilante, to byl oczywiscie przyklad ekstremalny. Wiadomo na czym zasadza sie haiku – wlasnie na wieloznacznosci symboliki znakow pisma japonskiego. Poezja chinska oczywiscie tez ma tu swoje (duzo starsze, oczywiscie) tradycje.
Rzecz w tym, ze w poezji swiata zachodniego, by nie powiedziec szerzej – w literaturze swiata zachodniego wieloznacznosc oraz symbolika kontekstow to takze sila napedowa, ktorej nie wolno lekcewazyc. Wiadomo, ze nie kryje sie ta wieloznacznosc w sposobie odczytywania pojedycznych znakow (lub ich kombinacji), ale kryje sie na przyklad w skojarzeniu jednego slowa z innym, obok ktorego stoi, albo z takim, o ktorym tworca w ogole nie pisze, ale ktore przywodzi nam na mysl.
No i tu jestesmy z powrotem u Marqueza na podworku. W jezyku oryginalu, jak tez i w angielskim przekladzie slowo "cholera" nie ma takiej konotacji (chyba, ze sie myle?) jak to samo slowo w jez. polskim. Milosc i cholera w jez. polskim brzmia jak kwiatek do kozucha lub wol do karety, a ta sama milosc i zaraza brzmia antonimicznie (przynajmniej w zabarwieniu emocjonalnym) – wprowadzaja juz na starcie pewien frapujacy dysonans. Dla mnie to akurat jeden z lepszych przykladow kreatywnosci tlumacza, moze dlatego tak mi zalezy, bys zrozumial kontekst.
Jesli chcesz, moge nawet podjac sie wytlumaczyc ci to w logice Boole'a, tylko bede chyba musial troche posiedziec nad algorytmem
Rzecz w tym, ze w poezji swiata zachodniego, by nie powiedziec szerzej – w literaturze swiata zachodniego wieloznacznosc oraz symbolika kontekstow to takze sila napedowa, ktorej nie wolno lekcewazyc. Wiadomo, ze nie kryje sie ta wieloznacznosc w sposobie odczytywania pojedycznych znakow (lub ich kombinacji), ale kryje sie na przyklad w skojarzeniu jednego slowa z innym, obok ktorego stoi, albo z takim, o ktorym tworca w ogole nie pisze, ale ktore przywodzi nam na mysl.
No i tu jestesmy z powrotem u Marqueza na podworku. W jezyku oryginalu, jak tez i w angielskim przekladzie slowo "cholera" nie ma takiej konotacji (chyba, ze sie myle?) jak to samo slowo w jez. polskim. Milosc i cholera w jez. polskim brzmia jak kwiatek do kozucha lub wol do karety, a ta sama milosc i zaraza brzmia antonimicznie (przynajmniej w zabarwieniu emocjonalnym) – wprowadzaja juz na starcie pewien frapujacy dysonans. Dla mnie to akurat jeden z lepszych przykladow kreatywnosci tlumacza, moze dlatego tak mi zalezy, bys zrozumial kontekst.
Jesli chcesz, moge nawet podjac sie wytlumaczyc ci to w logice Boole'a, tylko bede chyba musial troche posiedziec nad algorytmem