Festiwal Filmowy w Villerupt

Awatar użytkownika
Redakcja
Posty: 3226
Rejestracja: 16-10-2006, 23:03
Lokalizacja: stąd i zowąd

Festiwal Filmowy w Villerupt

Post autor: Redakcja »

Leżące tuż przy luksemburskiej granicy miasteczko Villerupt już po raz trzydziesty gościć będzie Festiwal Kina Włoskiego. W najbliższy piątek na drzewach znów zawisną kolorowe lampiony, na murach domów pojawią plakaty, w ciasnych uliczkach nie sposób będzie znaleźć miejsce do parkowania. Tegoroczna, jubileuszowa edycja festiwalu rozpocznie się 26 października i potrwa do 10 listopada, kiedy to trzy (!) niezależne jury ogłoszą swój werdykt oraz wręczą specjalną nagrodę za zaangażowanie na rzecz kina.

Dla wszystkich, którzy choć raz cierpliwie przebyli krętą trasę Luksemburg-Villerupt, nie ulega wątpliwości, że każdej jesieni miasteczko budzi się do życia. Festiwal nieprzypadkowo odbywa się właśnie tu: w połowie ubiegłego wieku Lotaryngia przygarnęła wielką falę włoskich emigrantów udających się na północ Europy w poszukiwaniu lepszego losu. Wielu spośród nich znalazło pracę we francuskich kopalniach i hutach, dając początek lokalnej „Little Italy”, której obecność zauważyć możemy nie tylko pod postacią licznych pizzerii i tratorii czy też w rozbrzmiewającym na ulicach języku, ale także w pielęgnowaniu tradycji oraz propagowaniu włoskiej kultury. Dziś, w dobie zamykania nierentownych fabryk, Villerupt znacznie utraciło na swym niedawnym znaczeniu centrum regionalnego przemysłu i przez większą część roku jest sennym, zapomnianym przez turystów miasteczkiem, jakich niemało w okolicy. Brukowane ulice, wysadzane platanami placyki, małe sklepiki, szewc, miejscowy fryzjer…kto by pomyślał, że to właśnie tu od ponad 30 lat z żelazną konsekwencją pokazuje się blisko 30 filmów rocznie (z tego cześć niedostępnych poza festiwalem), zaprasza najznakomitsze osobistości ze świata kina, a temu wszystkiemu towarzyszą ciekawe wystawy i tłumy widzów.

Tegoroczny festiwal rozpocznie się bezpłatną projekcją klasyka kina włoskiego, filmu „Mimi Metallurgico ferito nell’onore” (Urażony honor hutnika Mimi) w reżyserii Liny Wertmüllera. Następnie przez dwa tygodnie wielbiciele kina włoskiego będą mogli przebierać w bogatym programie seansów filmów premierowych, nieznanych dotąd poza Włochami, filmów, które częściowo weszły na ekrany francuskich kin, ale przemknęły tak szybko, że nie wszyscy zdążyli je zobaczyć, oraz powspominać złote lata 70, w kinematografii włoskiej uchodzące za jeden z ważniejszych i obfitujących w znaczące produkcje okresów.

Projekcje odbywają się w trzech kategoriach: filmy konkursowe (19), panorama (25) oraz retrospektywa (obejmująca głównie lata 70). Przy takiej ilości filmów oczywistym jest, że małe Villerupt nie będzie w stanie ich wszystkich pomieścić, tak więc poza miejskim ratuszem, kinem Rio oraz nową salą, nazwaną na cześć laureta Oscara – „Cinema Paradiso”, projekcje odbywają się także w Audun-le-Tiche i Esch-sur-Alzette (oraz powiązane z Festiwalem pokazy także w stolicy Luksemburga).

Oprócz trzech jury filmy oceniać będzie także sama publiczność (w zeszłym roku oddano prawie 6 tys. głosów!). Program festiwalu jest tak bogaty, że nie sposób streścić tu choćby pokrótce wszystkich filmów. Większość tytułów pokazywanych w serii „Retrospektywa” nie powinna być obca także i polskiemu widzowi, gdyż w latach 90. przewijały się w programie telewizji polskiej, a ponadto w Luksemburgu można je niekiedy obejrzeć w filmotece (Cinematheque). By wymienić tylko kilka z nich: „Wielkie żarcie” Marco Ferreriego, „Wiek XX" Bernardo Bertolucciego, „Armacord” Federico Felliniego, obok dzieł takich twórców jak Ettore Scola, bracia Taviani czy Marco Bellocchio, których nowe filmy pojawią się także w serii „Panorama”. Tu zobaczyć będzie można także nagrodzone włoskimi odpowiednikami Oscara – Davidami – obrazy "Centochiodi "(Sto gwoździ) Ermanno Olmiego, „La sconosciuta” (Nieznajoma) Giuseppe Tornatore, wyświetlany od kilku tygodni w kinie Utopia godny polecenia „Mio fratello è figlio unico” (Mój brat jest jedynakiem) Daniele Lucchettiego czy „Saturno contro” (Saturn w opozycji) Ferzana Ozpetka, znanego także i w Polsce z takich filmów jak „Okna” oraz „On, ona i on”. Na pewno warto także zobaczyć nowe obrazy Franceski Comencini i Marka Bellocchio. Szczegółowy program i godziny seansów dostępny będzie na dniach na stronie www.festival-villerupt.com

Villerupt żyje festiwalem, i przekona się o tym każdy, kto skusi się tam pojechać. Niezapomniane wrażenia w pełni rekompensują drobne niedogodności związane z dojazdem. Pamiętam, że w 2003 r. także kręciłam nosem, a to, że daleko, a to, że zimno i ciemno…no i tak dojechaliśmy do Villerupt. Nad naszymi głowami kołysały się czerwone i żółte lampiony. Wokół wszędzie ludzie, auta, ścisk i gwar. W jasno oświetlonym holu ratusza widzowie raczyli się pizzą i winem, by potem upchać się jakoś na ciasnych krzesełkach na seansie filmu Marka Bellocchio „Buongiorno notte” (Witaj nocy). Pokaz miał w sobie coś z magii kina niemego, zupełnie jak w „Kino Paradiso". Seans zaczął się w iście włoskim stylu ze znacznym opóźnieniem, ale rozgadana publiczność nie miała tego organizatorom za złe.

A potem nagle zgasły światła, umilkły rozmowy, rozległ się dyskretny turkot starego kinematografu. Rozejrzałam się po sali – wszyscy siedzieli jak oniemiali. Po takie chwile, coraz rzadsze w erze Multikin, imaksów i innych, warto się wybrać do Villerupt. Ja wrócę tam na pewno.

Nuka
Załączniki
Villerupt.jpg
Villerupt.jpg (25.54 KiB) Przejrzano 2283 razy
ODPOWIEDZ