Rumelange - sekrety luksemburskiej Czerwonej Ziemi

Te dalekie i te całkiem bliskie...
MaWi
Posty: 3662
Rejestracja: 18-09-2006, 16:41

Rumelange - sekrety luksemburskiej Czerwonej Ziemi

Post autor: MaWi »

Jeśli dziura ozonowa za bardzo zaczyna Wam doskwierać, a skutki globalnego ocieplenia dają się we znaki, gdzież szukać schronienia, jeśli nie pod ziemią? Z tego właśnie względu na upalne luksemburskie popołudnie polecam wycieczkę do Rumelange – jednego z najbardziej wysuniętych w stronę Francji miasteczek tzw. Czerwonej Ziemi, gdzie znajduje się jedyna obecnie czynna luksemburska kopalnia rud żelaza. Czynna w sposób szczególny, ma się rozumieć, bo choć od dwudziestu lat na górniczej emeryturze, nadal tętni życiem, odwiedzających jej sztolnie turystów.

Do Rumelange dotrzeć możemy bardzo łatwo, zjeżdżając za Bettembourgiem z autostrady A3 na A13, by chwilę później, w Kayl odnaleźć lokalną drogę wiodącą do tej górniczej niegdyś osady. Do kopalni zajedziemy, kierując się znakami, które jeszcze przed wjazdem do wsi nakażą nam skręt w prawo i później jazdę niespełna dwukilometrowym odcinkiem wzdłuż reliktów dawnej górniczo-przemysłowej przeszłości tej okolicy. Cała podróż z miasta Luksemburg to niewiele ponad 20 km i w weekend nie zajmie nam więcej niż 15-20 minut. Warto wiedzieć, że okolice Muzeum Górnictwa (Musée National des Mines de Fer) mają świetne zaplecze logistyczne. Znajdziemy tu nie tylko wiele miejsc parkingowych, ale także wysokiej klasy (i średnio wysokich cen) obiekt gastronomiczny pod nazwą Brasserie du Musee. Co ważniejsze, obok restauracji znajduje się wspaniały, olbrzymi plac zabaw zabaw dla dzieci, dookoła którego można przejechać się... miniaturową kolejką elektryczną. Wierzcie mi – wspaniała zabawa nie tylko dla dzieci, ale także dla rodziców!

Muzeum czynne jest dopiero od 14.00 i to tylko w sezonie wiosenno-letnim. Aby dowiedzieć się więcej na temat godzin zwiedzania, najlepiej zajrzeć na stronę internetową Muzeum Górnictwa w Rumelange, zawierającą wszystkie potrzebne informacje. Jedno co trzeba wiedzieć, to to, iż podobnie jak w przypadku grot Han-sur-Lesse, także w podziemnych sztolniach temperatura wynosi, niezależnie od pory roku między 8 a 12° C, toteż w lecie należy pamiętać o wzięciu ze sobą swetra lub cieplejszej bluzy, szczególnie że zwiedzanie z przewodnikiem trwa około 1,5 godziny.

Do kopalni wjeżdża się specjalnie zaadaptowanymi wagonikami kolejki górniczej, przechodząc uprzednio przez salę zawierającą ekspozycję pokazującą rozwój górnictwa luksemburskiego na zdjęciach, mapach i poprzez wystawione w szklanych gablotach eksponaty. Ponieważ kolejne tury zwiedzania rozpoczynają się w odstępach godzinnych, tak więc w oczekiwaniu na swoją kolejkę, z całą pewnością uda nam się obejrzeć w spokoju tę ekspozycję nawet i trzy razy. Inną opcją mogłoby być wykupienie biletu i, znając godzinę odjazdu naszego pociągu wgłąb ziemi, udanie się na lunch, względnie szklaneczkę piwa, do znajdującej się na wprost Muzeum brasserii.

Nie chcę odbierać Wam przyjemności odkrycia tego miejsca samodzielnie, nie będę więc opowiadał zbyt dużo na ten temat. Powiem tylko jedno – naprawdę warto! Szczególne wzruszenie budzi opowieść przewodnika o roli Polaków, których kilka tysięcy zostało tu sprowadzonych ze Śląska jeszcze przed I wojną światową. Polacy Ci, czego Luksemburczycy nie wahają się przyznać, zbudowali luksemburski przemysł górniczy, dzięki swojemu doświadczeniu i pracowitości. Przewodnik pokazuje gdzie i w jaki sposób wykute zostały pierwsze kopalniane korytarze i jak Polacy uczyli miejscowych stawiać stemple i za pomocą drewnianych bali budować stropy w świeżo wydrążonych korytarzach. Kopalni patronuje oczywiście Św. Barbara, która najpewniej przybyła tu w początkach ubiegłego wieku razem z naszymi Rodakami. Co by o tym nie mówić – to niezwykłe wiedzieć, że w Luksemburgu nawet pod ziemią o Polakach mówi się z szacunkiem i uznaniem.

Poza opowieściami o katorżniczej pracy górników w okresie przedwojennym oraz o latach powojennej górniczej prosperity, dowiedzieć można się było o tym, że kij w prowizorycznej górniczej latrynie służył do... ochrony przed utratą zdolności prokreacyjnych (a dlaczego, to już sami pojedźcie i się dowiedzcie ;) ) oraz o tym, że przed wojną po kopalni grasowali... nie, nie... nie krasnale ze Skarbkiem na czele, ale celnicy! Dlaczego? Bo kopalnia w Rumelange rozciąga się nie tyle wgłąb ile wzdłuż w kierunku Francji i posiada wyjścia po tamtej stronie granicy nawet w okolicach samego Metz! Dlatego też przemyt papierosów i alkoholu był ponoć w czasach biedy popularnym sposobem na dorobienie do nędznej górniczej pensji. Przewodnik pokazał nam nawet dokładnie miejsce, gdzie pod ziemią przechodzi granica między Luksemburgiem a Francją. Ciekawym może być też fakt, iż kopalnia w Rumelange jest jedyną w świecie kopalnią nieodkrywkową, która nie posiada sztucznego systemu wietrzenia, bo dysponuje własnym – naturalnym. Mówiąc metaforycznie, przewodnik ogłosił zaraz po wjeździe do podziemi, że od tego momentu oddychamy powietrzem z Metz. Stamtąd bowiem wieje nieustająco hulający po kopalnianych korytarzach zefirek.

Tyle opisu. Reszty dowiedzcie się sami, wybierając na jedno z upalnych niedzielnych popołudni za cel właśnie Rumelange. Wracając stamtąd można zajrzeć jeszcze do Muzeum Wsi Luksemburskiej w Peppange, znajdującego się w okolicy zjazdu z autostrady A3 na Bettembourg. Ale o tym, to już w zupełnie innej opowieści :)

Liczby:

Odległość od Luksemburga: 23 km
Czas dojazdu: 15-20 min. w weekend; w dzień powszedni należy liczyć się z korkami
Cena biletu do kopalni: 7,50 euro
Czas zwiedzania kopalni: 90 min
Godziny wstępu: 14.00 – 16.30 od wtorku do niedzieli. Grupy powyżej 15 osób mogą ustalać indywidualne warunki zwiedzania.
Lunch w Brasserie du Musee: między 20 a 40 euro

No i na koniec – oczywiście nasza mała sesja zdjęciowa
Ostatnio zmieniony 01-01-1970, 01:00 przez MaWi, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ