Han-sur-Lesse to miejscowość odległa od granic Wielkiego Księstwa o niemal dokładnie 100 km. Położona na północnym krańcu belgijskiej Luksemburgii wioska słynie z jednej, za to niezwykłej atrakcji – olbrzymiej podziemnej trasy turystycznej połączonych ze sobą jaskiń, których sumaryczna długość to 14 km. I choć z tej nad podziw rozbudowanej sieci podziemnych korytarzy zwiedza się zaledwie 2 km, to i tak to, co tam zobaczymy, pozostawi niezapomniane wrażenia!
Dotarcie samochodem do Han-sur-Lesse z Luksemburga zajmie nam około godziny. Większość tej trasy pokonamy odnowioną i na niewielkim odcinku nawet trzypasmową autostradą E411, na 90. jej kilometrze zjeżdżając w prawo na Rochefort. Stamtąd prosta droga zawiedzie nas do celu naszej podróży. Han-sur-Lesse, jako najstarsze w Belgii miejsce znane ze zorganizowanej turystyki (zwiedzanie grot odbywa się tu niemal bez przerwy od ponad 100 lat!), dorobiło się już typowo turystycznych manier. Niemal wszystkie parkingi w mieście są płatne dla przyjezdnych, więc na starcie należy przygotować się na wydatek rzędu 2,50 za postój. Jednak są i dobre strony tej sytuacji – miejsc parkingowych jest sporo, do tego niezwykle profesjonalnie zorganizowana jest obsługa ruchu turystycznego, zmierzającego oczywiście w pierwszej kolejności w stronę jaskiń. No i nie brak knajpek, restauracji, barów i pubów, gdzie można po speleologicznych emocjach odpocząć przy szklance belgijskiego, oczywiście, piwa.
By dostać się do grot, należy skorzystać ze specjalnej kolejki wąskotorowej, która kursuje z centrum miasteczka. Cena biletu za przejazd kolejką + zwiedzanie grot z przewodnikiem (do wyboru jęz. francuski i niederlandzki) to 10,75 euro od osoby dorosłej. Oczywiście obowiązuje szereg zniżek, do tego można kupić różne formy biletów na atrakcje łączone (w okolicy istnieje np. małe safari, gdzie można obserwować życie dzikich zwierząt). By nie zagłębiać się w meandry cennika, zaproponuję może lekturę tegoż wprost z witryny internetowej Grot Han-sur-Lesse.
Kolejka kursuje co pół godziny, począwszy od 10.00 rano do 17.30. W takim samym zakresie czasu odbywa się też zwiedzanie jaskiń. Po około 10 minutach jazdy małymi, czerwonymi wagonikami przez przepiękne leśne ostępy lądujemy u wejścia do grot. Przewodnik prowadzi nas do środka, informując o tym, że pod ziemią temperatura, bez względu na jej wysokość na powierzchni, utrzymuje się na stałym poziomie 12°C (w lecie radzę więc zabrać ze sobą sweterki lub bluzy!).
Początek zwiedzania nie wzbudza szczególnych emocji – na lewo stalagtyt, na prawo stalagmit... ci, którzy mają za sobą już takie "wnętrza" jak jaskinie włoskiej Ligurii, czy choćby nasze pienińskie czy tatrzańskie groty, mogą czuć się nieco zawiedzeni. Jednak... proponuję nie ulegać zbytnio negatywnym emocjom, gdyż z każdą minutą podziemny świat Lessy odsłania przed nami coraz bardziej zdumiewające oblicze! Nagle zatrzymujemy się w olbrzymich, podziemnych nawach, ktorych sklepienia znajdują się niemal na tej samej wysokości, co więźba w paryskiej Notre-Dame! Mamy możliwość oglądać przedziwne naturalne twory – ambony, "organy", grupy jakby zamienionych w kamienne słupy postaci, wykwity skalne, aż po półprzeźroczyste "firany" i wapienne draperie zwisające u sufitu. Wszystko to zdaje się być miękie, niemal pluszowe, czy wręcz muślinowe... dopóki tego nie dotkniemy (czego oczywiście robić nie wolno). Im dalej podążamy wgłąb, tym nowsze atrakcje serwują nam organizatorzy. W połowie trasy zatrzymujemy się w wielkiej grocie przez której środek przepływa... rzeka Lesse (tak – rzeka ta jest protoplastą grot w Han i jej niepodzielnym władcą – pojawia się i znika w przeróżnych momentach pod ziemią, a to rwąc jak górski potok, a to leniwie cicho szemrząc). W grocie, gdzie rzeka ma swoisty przełom, siadamy, by przez parę minut, z zapartym tchem obserwować spektakl świetlno-dźwiękowy. Wrażenie jest niesamowite, a to jeszcze nie koniec! Idąc dalej wąskimi korytarzami, odkrywamy nagle wielki kanion. Zatrzymujemy się, po czym wspinamy w górę po ścianie olbrzmiej komnaty, której wysokość mierzy ponad 60 m! Z góry rozpościera się imponujący widok, który przeżywamy tym bardziej, że stojąc u sklepienia tej komnaty, nadal przecież pozostajemy głęboko pod ziemią. Na koniec organizatorzy serwują nam... spływ barką po podziemnej rzece, by w ten sposób, kilkaset metrów dalej wypłynąć na powierzchnię, gdzie kończy się trasa wycieczki.
W sumie zwiedzanie trwa około póltorej godziny, ale czas ten mija niesamowicie szybko. Wychodząc, można oczywiście zaliczyć jeszcze sklepy z pamiątkami, odwiedzić liczne lokale gastronomiczne, oferujące miejscowe jadło, można też zwiedzić muzeum rzemiosła i rolnictwa, znajdujące się przy głównej ulicy w Han-sur-Lesse lub też obejrzeć ekspozycję geologiczną w Biurze Turystycznym, będącym zarazem Muzeum Świata Podziemnego (Musee du Monde Souterrain; na tyłach placu kościelnego, ok. 100 m od kas biletowych do grot). Jeśli jednak wycieczkę naszą zaczęliśmy przed południem i nie spieszy nam się do domu, możemy zdecydować się na rozszerzenie programu zwiedzania o pobliskie St. Hubert, gdzie do godziny 18.00 zwiedzimy przepiękną katedrę gotycką, do której w XVII wieku dobudowano, moim skromnym zdaniem, dosyć niefortunnie, barokowy portal. W St. Hubert można też usiąść w jednej z restauracji (o ile nie zrobiliśmy tego w Han-sur-Lesse), gdyż w okolicach ryneczku, na którego środku stoi urocza fontanna, małych, acz niezwykle zachęcających lokali gastronomicznych, jest bez liku.
Inną opcją może być dalsza podróż na północ, by w ciągu niespełna pół godziny dotrzeć do opisywanego już tutaj Dinant. Wreszcie trzecia możliwość – to odbicie, w drodze powrotnej do Luksemburga, z autostrady E411 na zachód i dotarcie do odległego o około 30 km Bouillon, gdzie czeka nas jeszcze sporo ciekawych atrakcji. Ale to już zupełnie inna opowieść.
Dla osób, które wybierają się do Han z dużo odleglejszych miejsc niż Luksemburg, może okazać się ważną informacja, że w Han-sur-Lesse można się też całkiem tanio zatrzymać na nocleg. W miasteczku istnieje conajmniej kilka tzw. Gites (np. Gîte d'Etape czy Gîte Amandine), gdzie przenocują nas już za kilkanaście euro i to wraz ze śniadaniem! Ponadto pomiędzy miasteczkiem a grotami jest całkiem spory camping oraz osiedle drewnianych domków wczasowych pod wynajem.
Liczby:
odległość z miasta Luksemburga – około 115 km,
trasa z Han-sur-Lesse w kierunku St. Hubert – 24 km,
trasa z Han-sur-Lesse w kierunku Dinant – 38 km,
cena biletu dla osoby dorosłej na zwiedzanie grot – 10,75 euro,
czas zwiedzania grot – około 1,5 godziny,
godziny zwiedzania grot – 10.00–17.30.
Zdjęcia z Han-sur-Lesse można podejrzeć TUTAJ.
Han-sur-Lesse
Han-sur-Lesse
Ostatnio zmieniony 01-01-1970, 01:00 przez MaWi, łącznie zmieniany 7 razy.
Witajcie, dołączam się do MaWiego i równiez gorąco polecam groty:)do zwiedzania. Miałam okazję być tam w zeszłą sobotę. To już 2 mój wypad w to miejsce i za każdym razem cos innego mnie zainteresuje, to jakiegos stalagmita dostrzege , to jakas ciekawe kształty tych cudownych "tworów"....
Co do przewodników i jezyków ( francuski i niderlandzki) my mieliśmy do wyboru jeszcze angielski:):):) Przewodnik bardzo wyraźnie mówił z jedna wada.....gdy on konczył swe przemówienie..wkraczała Chinka i tłumaczyła masie zgromadzonych Chinczyków, jego wypowiedz:) ogólnei było smiesznie ale milutko.
BARDZO POLECAM WYCIECZKE!!!
PS. MaWi opisał szczegółowo wiec raczej nie powinno Was nic zaskoczyć....może jedynie to że jak sie wypływa "stateczkiem" z groty trzeba zatkac uszy ponieważ organizatorzy robią małe buuum by pogonic nietoperki:)
Co do przewodników i jezyków ( francuski i niderlandzki) my mieliśmy do wyboru jeszcze angielski:):):) Przewodnik bardzo wyraźnie mówił z jedna wada.....gdy on konczył swe przemówienie..wkraczała Chinka i tłumaczyła masie zgromadzonych Chinczyków, jego wypowiedz:) ogólnei było smiesznie ale milutko.
BARDZO POLECAM WYCIECZKE!!!
PS. MaWi opisał szczegółowo wiec raczej nie powinno Was nic zaskoczyć....może jedynie to że jak sie wypływa "stateczkiem" z groty trzeba zatkac uszy ponieważ organizatorzy robią małe buuum by pogonic nietoperki:)
No, wlasnie to chcialem zostawic blogiej nieswiadomosci Czytelnikow, zeby jednak mieli od zycia jakas siurpryzemadi82 pisze:PS. MaWi opisał szczegółowo wiec raczej nie powinno Was nic zaskoczyć....może jedynie to że jak sie wypływa "stateczkiem" z groty trzeba zatkac uszy ponieważ organizatorzy robią małe buuum by pogonic nietoperki:)
A nietoperki w tym miejscu to pewnie juz od dawna w nausznikach lataja (ze sie przy tym nie pozabijaja, to ja nie wiem...)