Transalp exxtremalny

Te dalekie i te całkiem bliskie...
Awatar użytkownika
exxtreme
Posty: 159
Rejestracja: 26-08-2007, 15:47
Lokalizacja: Bridel / Kraków

Transalp exxtremalny

Post autor: exxtreme »

To nie tak, że Panstwo Ogrodniczkowie (dziękujemy Borys ;) ) sobie jeżdżą za Ocean na wakacje i wożą się Jeepem. Pan Mąż Ogrodniczki wozi się też dwoma kółkami za pomocą własnych mięśni. Nasz wyjazd, na którego temat Ogrodniczka wysmażyła już drugie „W pustyni i w puszczy” i z tego co wiem na temat San Francisco powstaje drugi tom „Rozważnej i romantycznej” poprzedził mój indywidualny wyjazd z dawno nie widzianym na forum LouT (obecnie na emigracji w Belgii). Początkowo celowałem w wyjazd z przewozem bagazy na przelomie lipca i sierpnia, ale potomek LouT zapowiedzial się „natenczas” i „matka-to-become” powiedziała, że to chyba nie za bardzo czy coś takiego. Suma summarum wystartowalismy z Niemiec z miejscowości Mittenwald 24 czerwca, by po zaledwie 4 kilometrach wkroczyc na teren Austrii. „Ale o so chodzi?” ktoś zapyta. A chodzi o to, zeby w dni 7 przejechac z Niemiec do Włoch przez Alpy. Na rowerach. Z plecakami. Z tyłkami ugniecionymi i ubitymi jak kibolska gęba po łódzkich derbach. Żeby dziennie palić po 3000 kalorii i co wieczór mówić: „Kufa. Ale jutro chyba nie dam rady.”. I żeby się śmiać do rozpuku 100 razy dziennie i podziwiać widoki dla większości niedostępne. I żeby było zarąbiście przez bite 7 dni. I żeby to potem odsypiać przez blisko miesiąc*.
*Nie dotyczy wszystkich transalpowiczów - LouT spał tylko tydzień :>
Dla kogo to cholerstwo? Patrzac na siebie jako najsłabsze ogniwo na podjazdach minimalny dystans do przejechania przed taką wyprawą to 500km. Do czerwca to niezbyt duzo czasu, ale byli i tacy, ktorzy przejechali 3000km (kolega Bilet). Doskonałą zaprawą okazał się spinning uprawiana przez dużą część grupy – vide LouT, który jeżdził pod górę jak ja z góry, pomimo częściowego paraliżu dłoni w wyniku usisku nerwow. Kozak normalnie. W naszej grupie były 2 dziewczyny. Przynajmniej te mogłem na zjazdach wyprzedzac :p
Gdyby nie zdjęcia i filmy kręcone w trakcie trudno by bylo podzielic wrazenia na poszczegolne dni. Z LouT siedlismy ostatniego dnia i staralismy się przypomniec co było pierwszego, drugiego etc. dnia. Wrażeń mnóstwo. Urywa głowe. Łatwiej to rozbić na proces. Pobudka okolo 8. Sniadanie. Na szlaku ok. 9. Plecak 7-9kg na grzbiecie I w zaleznosci od pogody krem UV40 lub kurtka z goretexu i ochraniacze na buty. Kazdy gram wazny. Cienkie wszysto ma być i lekkie. Kosmetyki w pojemnościach hotelowych. Szczoteczka o zębów najlepiej taka z ułamana rączką. Masz dętkę na zmianę? Wyrzuć kartonik itd. Od rzeczonej 9 do mniej wiecej 13 a czasem i dłużej trwa podjazd. Jaki? A taki z 1000m. W pionie. Owszem, rozciągniety na 10km, ale to jednak 1km w górę. Helloł?!? Potem zdarzy się w miarę płaski odcinek i jeszcze jedna przełęcz. I kiedy jesteś już tak spompowany jak koń po westernie po 50,60 czy 70km widzisz swój nocleg cakiem tak blisko, ale kufa na jakimś zarąbistym wzniesieniu. Uff! Średnie dzienne przewyższenie to ok. 1600m. Średni dystans to ponad 60km. Na miejsce ludzie ścierki docierają już kiedy Pan Ciemności otacza swoją moszną okolicę. Wysokokaloryczny posiłek, ze dwa piwa i do łożka. Mięśnie przed snem warto posmarować czymś relaksującym, żeby następnego dnia pierwszy krok z łóżka nie skończył się kontaktem czoła z podłogą. I tak przez siedem dni. Boża norma + 1/7.

Wiecie co? Nie będę już przynudzał cyframi, górami I kaloriami. Zerknijcie na exxtreme movie poniżej ;)
http://youtu.be/mF1rLKf8-5E
Tenis, 40D, MTB & MBA
Ziuum
Posty: 14
Rejestracja: 01-07-2013, 08:02
Lokalizacja: Lux

Post autor: Ziuum »

Ścieżkę dźwiękową Wam zabrali :)
ODPOWIEDZ