
Dotychczasowe niezwykle energiczne działania, treść wysłanego listu, jak i formuła jego (nie)uzgodnienia świadczą o ich wielkiej determinacji.
Tylko po co ta tajemnica? Żeby inni nie zabrali głosu ?
To niestety ktoś Cię wprowadził w błąd. Prosiłem wszystkich sygnatariuszy o informowanie i w pełni świadomie mnie pominęli (i wszystkich, których zdanie nie było zgodne z treścią listu).misio pisze:A z tego co wiem to list nie byl wysylany w konspiracji, ale po prostu ktos np nie znal twojego maila czy cos.
No nie calkiem....Od klasy 2 art, informatyka i cos jeszcze jest nauczane jezyku 2 (np. angielskim), a od klasy 3 - dochodza do tego jeszcze przedmioty z grupy human science (geografia, historia, przyroda/biologia), art, wf, i cos tam jeszcze. Nie jestem pewna, ale wydaje mi sie, ze przedmioty takie jak matematyka, fizyka, chemia (i nie wiem czy cos jeszcze, poza polskim oczywiscie), sa do konca, do matury nauczane w jezyku ojczystym i w takim jezyku sie je zdaje na maturze. Na maturze "europejskiej", nie mylic z "miedzynarodowa" (international baccalurate), bo nie jest to to samo! Poza tym zdaja cos w jezyku 2, a zdaje sie jak chca (czy musza?), cos tam w jezyku 3....Ale co do szczegulow maturalnych moge sie mylic, bo nam do matury jeszcze dalekokajapapaja pisze:polska sekcja w secondaire oznacza ze dzieci w kasch 1-4 większosc przedmiotow beda mialy w jezyku ojczystym, a od 5 klasy - w pierwszym obcym (mam racje, bama <?> )
a mature zdają miedzynarodową - tak jak cała reszta w szkole europejskiej
No wiec faktycznie wprowadzono Cie w blad....o liscie, jego tresci wiedzieli jedynie pod nim podpisani (8 osob)...nawet wspolmalzonkowie tak do konca nie byli poinformowani.....to juz konspira <brawo> .... i to kolejna w tej samej sprawie...misio pisze:A z tego co wiem to list nie byl wysylany w konspiracji, ale po prostu ktos np nie znal twojego maila czy cos.
bama - czyli generalnie nie ma sensu wprowadzania sekcjim polskiej skoro, z biegiem czasu, znacząca większość przedmiotów jest nauczana w języku obcym, tak?bamaza42 pisze:Od klasy 2 art, informatyka i cos jeszcze jest nauczane jezyku 2 (np. angielskim), a od klasy 3 - dochodza do tego jeszcze przedmioty z grupy human science (geografia, historia, przyroda/biologia), art, wf, i cos tam jeszcze. Nie jestem pewna, ale wydaje mi sie, ze przedmioty takie jak matematyka, fizyka, chemia (i nie wiem czy cos jeszcze, poza polskim oczywiscie), sa do konca, do matury nauczane w jezyku ojczystym i w takim jezyku sie je zdaje na maturze. Na maturze "europejskiej", nie mylic z "miedzynarodowa" (international baccalurate), bo nie jest to to samo! Poza tym zdaja cos w jezyku 2, a zdaje sie jak chca (czy musza?), cos tam w jezyku 3....
Mimo ze sam nie mam potomstwa, wtrace swoje trzy grosze na podstawie obserwacji licznych rodzin emigranckich w Niemczech.bamaza42 pisze:Kaja, sorki, ale zastanow sie co mowisz....Jak nie widzisz sensu nauki w jezyku ojczystym, poslij dzieci do szkoly luksemburskiej, albo jak cie stac - ktorejs z prywatnych...(choc nie jestem pewna czy istnieja na poziomie pod. A moje zdanie jest takie, ze im wczesniej powstanie, tym lepiej....dla wszystkich!
byly pisze:. W 99% takie dziecko nie bedzie chcialo ani studiowac ani mieszkac w Polsce, bo jego miejscem odniesienia bedzie inny jezyk/kraj (Luksemburg, Francja, Anglia, Niemcy). Urzednik dozywotni z reguly sam nie wroci nigdy do kraju, podtrzymywanie tej opcji to taka psychologiczna fikcja, jego dzieci beda mialy jeszcze mniejsza motywacje do powrotu do kraju rodzicow.
W Luksemburgu nie ma o ile wiem zadnego prawdziwego uniwersytetu, wiec dziecko i tak bedzie musialo studiowac za granica, ale czy akurat sie zdecyduje na Polske, z oberwacji dzieci znajomych watpie. I szczerze mowiac jakbym byl wybitnie ambitnym dzieckiem, to bym sie decydowal na Oxford a nie na UWBiała pisze:byly pisze:. W 99% takie dziecko nie bedzie chcialo ani studiowac ani mieszkac w Polsce, bo jego miejscem odniesienia bedzie inny jezyk/kraj (Luksemburg, Francja, Anglia, Niemcy). Urzednik dozywotni z reguly sam nie wroci nigdy do kraju, podtrzymywanie tej opcji to taka psychologiczna fikcja, jego dzieci beda mialy jeszcze mniejsza motywacje do powrotu do kraju rodzicow.
Może jednak wybierze jakąś uczelnię w Polsce, reprezentującą zdecydowanie wyższy poziom niż np. luksemburska uczelnia.
Co do tego, czy urzędnik nie wróci do kraju to mam wątpliwości. Z urzędniczej emerytury chyba ciężko będzie wynająć mieszkanie i jeszcze przeżyć na poziomie, do którego się wcześniej przyzwyczailiśmy.
Sa tez tacy co do Polski nie wroca - o nich tez nie wolno zapominac. Nie mozna rozwazac tylko "jednej" opcji. A poza tym, pamietaj ze Polska to taki dzwiny kraj gdzie "obce" uczelnie roba wieksze wrazenie niz "rodzime".Biała pisze:byly pisze:. W 99% takie dziecko nie bedzie chcialo ani studiowac ani mieszkac w Polsce, bo jego miejscem odniesienia bedzie inny jezyk/kraj (Luksemburg, Francja, Anglia, Niemcy). Urzednik dozywotni z reguly sam nie wroci nigdy do kraju, podtrzymywanie tej opcji to taka psychologiczna fikcja, jego dzieci beda mialy jeszcze mniejsza motywacje do powrotu do kraju rodzicow.
Może jednak wybierze jakąś uczelnię w Polsce, reprezentującą zdecydowanie wyższy poziom niż np. luksemburska uczelnia.
Co do tego, czy urzędnik nie wróci do kraju to mam wątpliwości. Z urzędniczej emerytury chyba ciężko będzie wynająć mieszkanie i jeszcze przeżyć na poziomie, do którego się wcześniej przyzwyczailiśmy.