HUMORYSTYCZNIE....może jakis żarcik,kawał???
kto "wraliżwy" niech nie czyta
Siedzi sobie facet w barze i czyta gazetę a przed nim stoi zupa. Do baru wpada drugi facet strasznie głodny. Patrzy i widzi, że tamten pierwszy czyta gazetę i w ogóle nie pilnuje zupy. Bierze łyżkę i zaczyna mu jeść zupę. Je i je i je aż na dnie widzi grzebień. Tak mu ten grzebień obrzydził, że aż zwymiotował. W tym momencie tamten, co czytał gazetę mówi do tego drugiego:
- Co, pan też doszedł do grzebienia?
- Co, pan też doszedł do grzebienia?
Wpada gość do baru.
- Kelner, podaj pan piwo zanim się zacznie. Kelner podał piwo, a gość po chwili znowu:
- Kelner, podaj pan piwo zanim się zacznie. Sytuacja taka powtarza się kilka razy i gdy już nieźle podpity gość znowu wola:
- Kelner! Jeszcze jedno zanim się zacznie!
- kelner nie wytrzymuje i pyta:
- Panie, a kto za to zapłaci?
- Oho, zaczyna się.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Idzie pijak ulicą i co chwila się śmieje, to znowu macha ręką. Podchodzi do niego jakiś gość i pyta:
- Z czego pan się śmieje?
- Opowiadam sobie kawały.
- To dlaczego macha pan ręką?
- Bo niektóre już znam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Do pustego żołądka wpada jajko. Usadawia się w kącie i zasypia. Po nim wlatuje jeszcze sałatka, pomidor i śledź. Wszyscy spokojnie kładą się i zasypiają. Chwile za nimi wpada wódka i krzyczy:
- Słuchajcie, tu takie nudy, a tam na górze impreza, wracamy!
- Kelner, podaj pan piwo zanim się zacznie. Kelner podał piwo, a gość po chwili znowu:
- Kelner, podaj pan piwo zanim się zacznie. Sytuacja taka powtarza się kilka razy i gdy już nieźle podpity gość znowu wola:
- Kelner! Jeszcze jedno zanim się zacznie!
- kelner nie wytrzymuje i pyta:
- Panie, a kto za to zapłaci?
- Oho, zaczyna się.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Idzie pijak ulicą i co chwila się śmieje, to znowu macha ręką. Podchodzi do niego jakiś gość i pyta:
- Z czego pan się śmieje?
- Opowiadam sobie kawały.
- To dlaczego macha pan ręką?
- Bo niektóre już znam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Do pustego żołądka wpada jajko. Usadawia się w kącie i zasypia. Po nim wlatuje jeszcze sałatka, pomidor i śledź. Wszyscy spokojnie kładą się i zasypiają. Chwile za nimi wpada wódka i krzyczy:
- Słuchajcie, tu takie nudy, a tam na górze impreza, wracamy!
Po latach rodzinka wyciągnęła głowę rodziny, drobnego pijaczka, do kościoła. Po mszy wszyscy wyszli, a ojca nie ma. Gdy minął kwadrans, rozpoczęły się poszukiwania. Znaleźli ojca bezradnie chodzącego po kościele. Pytają go:
- Co się stało?
- Była zrzuta, ale nie wiem gdzie piją.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Co się stało?
- Była zrzuta, ale nie wiem gdzie piją.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Facet podchodzi do kolegi pyta:
- Zgadzasz się na udział w seksie zbiorowym?
- A kto w nim bierze udział?
- Ja, ty i twoja żona.
- Nie, nie zgadzam się.
- No to cię skreślam z listy....
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Małżeństwo jedzie samochodem już przez dłuższą chwilę nie odzywając się do siebie po wcześniejszej sprzeczce. Nagle żona zauważa stodołę z różnego rodzaju bydłem: krowy, byki, świnie, owce...
- Twoja rodzina? - pyta sarkastycznie żona.
- Tak, teściowie - odpowiada mąż.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Nauczycielka mówi do Jasia:
- Jasiu, powiedz, gdzie pracuje twój tato. Nie ma się czego wstydzić.
Jasio, czerwony na twarzy, mówi:
- Mój tata tańczy nago przy rurze w klubie dla gejów.
Pani jest oczywiście w szoku, ale chwali Jasia za szczerość i odwagę
i pozwala usiąść. Jasio siada i mówi do kolegi z ławki:
- No i co miałem k*** zrobić? Przyznać się, że jest posłem PiS?
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Kilku chirurgów spotkało się na przerwie obiadowej. Rozmawiają o tym,
kogo najbardziej lubią operować.
- Ja to bardzo lubię operować księgowych. Wszystko w środku jest ponumerowane.
- Jeszcze łatwiejsi w obsłudze są bibliotekarze. Wszystko mają ułożone w porządku alfabetycznym - twierdzi drugi chirurg.
- Ja to lubię informatyków. Wszystkie narządy oznaczone są odpowiednimi kolorami.
- A ja uważam, że najłatwiejsi do zoperowania są prawnicy. Nie mają serca, nie mają kręgosłupa, nie mają jaj, a głowę i tyłek można bez problemów zamienić miejscami.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Wraca Jasio ze szkoły. Ojciec, dresiarz, postanowił zagaić intelektualnie do syna:
- No i co tam Jasiu w szkole?
- Niedobrze tato, 5 pałek dostałem.
- No Jasiu, będzie wpier***.
- Wiem tato, mam już adresy.
- Zgadzasz się na udział w seksie zbiorowym?
- A kto w nim bierze udział?
- Ja, ty i twoja żona.
- Nie, nie zgadzam się.
- No to cię skreślam z listy....
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Małżeństwo jedzie samochodem już przez dłuższą chwilę nie odzywając się do siebie po wcześniejszej sprzeczce. Nagle żona zauważa stodołę z różnego rodzaju bydłem: krowy, byki, świnie, owce...
- Twoja rodzina? - pyta sarkastycznie żona.
- Tak, teściowie - odpowiada mąż.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Nauczycielka mówi do Jasia:
- Jasiu, powiedz, gdzie pracuje twój tato. Nie ma się czego wstydzić.
Jasio, czerwony na twarzy, mówi:
- Mój tata tańczy nago przy rurze w klubie dla gejów.
Pani jest oczywiście w szoku, ale chwali Jasia za szczerość i odwagę
i pozwala usiąść. Jasio siada i mówi do kolegi z ławki:
- No i co miałem k*** zrobić? Przyznać się, że jest posłem PiS?
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Kilku chirurgów spotkało się na przerwie obiadowej. Rozmawiają o tym,
kogo najbardziej lubią operować.
- Ja to bardzo lubię operować księgowych. Wszystko w środku jest ponumerowane.
- Jeszcze łatwiejsi w obsłudze są bibliotekarze. Wszystko mają ułożone w porządku alfabetycznym - twierdzi drugi chirurg.
- Ja to lubię informatyków. Wszystkie narządy oznaczone są odpowiednimi kolorami.
- A ja uważam, że najłatwiejsi do zoperowania są prawnicy. Nie mają serca, nie mają kręgosłupa, nie mają jaj, a głowę i tyłek można bez problemów zamienić miejscami.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Wraca Jasio ze szkoły. Ojciec, dresiarz, postanowił zagaić intelektualnie do syna:
- No i co tam Jasiu w szkole?
- Niedobrze tato, 5 pałek dostałem.
- No Jasiu, będzie wpier***.
- Wiem tato, mam już adresy.
Skrzypek jako prezes NBP jest uosobieniem niezależności.
Niezależnie, co mu każą, on to zrobi.
Giertych powiedział, że jak nie będzie pieniędzy na podwyżki dla
nauczycieli, to się poda do dymisji. Chyba jeszcze nigdy
nauczyciele nie czuli się tak rozdarci wewnętrznie...
Lech Kaczyński spotkał się w Londynie z Tonym Blairem. Trwają
uzgodnienia, kto był gospodarzem tego spotkania...
Politycy doprowadzili już do tego, że kiedy czytam, że PREZYDENT
BYŁ NA PREMIERZE, to nie wiem, czy to relacja z wydarzenia
kulturalnego, czy kolejny skandal seksualny
- Jaka jest różnica między szefem banku centralnego a murarzem?
- Musisz mieć kwalifikacje aby zostać murarzem.
W ramach realizacji rządowego programu "tanie państwo"
Sejm głosował nad nowymi ustawami.
Wynik głosowania: ta nie, ta nie, ta nie...
Z ostatniej chwili:
Rządowy program "Trzy miliony mieszkań" został uznany za
najlepszy program humorystyczny w 2006 roku.
Jak podała PAP, Renata Beger, zwana także Larą Croft polskiej
polityki, oskarżyła Stanisława Łyżwińskiego o dyskryminację. Jej
oznaką miało być przyjęcie pokrzywdzonej do Samoobrony bez żadnych
warunków.
Lech K. zawsze umiał sobie jasno wytyczyć cel w życiu. Kiedyś była
to piękna żona, teraz tanie państwo.
Co było pierwsze:kaczki czy jaja?
Kaczki...jaja są teraz...
Nowe hasło wyborcze Samoobrony:
WSTĄP DO NAS - WEŹMIEMY CIĘ NA CZŁONKA!
Wraca wieczorem dwóch gości z imprezy. Stanęli pod płotem na małe sikanie. Jeden już leje, drugi cały czas grzebie w rozporku.
- Ty, dlaczego nie lejesz tylko sobie tam grzebiesz?
- A cholera, dać coś babie do ręki, to nigdy na swoje miejsce nie odłoży!
Dlaczego wybuchła afera w Samoobronie?
A to wszystko wina braku ogonków w polskich literach...
W sms-ach Łyżwiński napisał Anecie K:
"Zrób mi łaskę i zostań dyrektorem mojego biura poselskiego".
Dyrektor do pracownika
- Panie, pan wszystko robi powoli - powoli pan mysli, powoli pisze,
powoli mowi, powoli sie porusza! czy jest cos, co robi pan szybko?
- Tak, szybko sie k***a męcze...
Niezależnie, co mu każą, on to zrobi.
Giertych powiedział, że jak nie będzie pieniędzy na podwyżki dla
nauczycieli, to się poda do dymisji. Chyba jeszcze nigdy
nauczyciele nie czuli się tak rozdarci wewnętrznie...
Lech Kaczyński spotkał się w Londynie z Tonym Blairem. Trwają
uzgodnienia, kto był gospodarzem tego spotkania...
Politycy doprowadzili już do tego, że kiedy czytam, że PREZYDENT
BYŁ NA PREMIERZE, to nie wiem, czy to relacja z wydarzenia
kulturalnego, czy kolejny skandal seksualny
- Jaka jest różnica między szefem banku centralnego a murarzem?
- Musisz mieć kwalifikacje aby zostać murarzem.
W ramach realizacji rządowego programu "tanie państwo"
Sejm głosował nad nowymi ustawami.
Wynik głosowania: ta nie, ta nie, ta nie...
Z ostatniej chwili:
Rządowy program "Trzy miliony mieszkań" został uznany za
najlepszy program humorystyczny w 2006 roku.
Jak podała PAP, Renata Beger, zwana także Larą Croft polskiej
polityki, oskarżyła Stanisława Łyżwińskiego o dyskryminację. Jej
oznaką miało być przyjęcie pokrzywdzonej do Samoobrony bez żadnych
warunków.
Lech K. zawsze umiał sobie jasno wytyczyć cel w życiu. Kiedyś była
to piękna żona, teraz tanie państwo.
Co było pierwsze:kaczki czy jaja?
Kaczki...jaja są teraz...
Nowe hasło wyborcze Samoobrony:
WSTĄP DO NAS - WEŹMIEMY CIĘ NA CZŁONKA!
Wraca wieczorem dwóch gości z imprezy. Stanęli pod płotem na małe sikanie. Jeden już leje, drugi cały czas grzebie w rozporku.
- Ty, dlaczego nie lejesz tylko sobie tam grzebiesz?
- A cholera, dać coś babie do ręki, to nigdy na swoje miejsce nie odłoży!
Dlaczego wybuchła afera w Samoobronie?
A to wszystko wina braku ogonków w polskich literach...
W sms-ach Łyżwiński napisał Anecie K:
"Zrób mi łaskę i zostań dyrektorem mojego biura poselskiego".
Dyrektor do pracownika
- Panie, pan wszystko robi powoli - powoli pan mysli, powoli pisze,
powoli mowi, powoli sie porusza! czy jest cos, co robi pan szybko?
- Tak, szybko sie k***a męcze...
Zostałem sam. Żona wyjechała na tydzien. Całkiem przyjemna odmiana.
Myślę, ze razem z psem milo spędzimy te dni.
Poniedziałek
DOKŁADNIE zaplanowałem rozkład zajęć. Wiem, o której będę wstawał, ile czasu poświęcę na poranna toaletę i śniadanie. Policzyłem, ile zajmie mi zmywanie, sprzątanie, wyprowadzanie psa, zakupy i gotowanie. Jestem milo zaskoczony, ze mimo wszystko zostaje mi mnóstwo wolnego czasu. Nie wiem, dlaczego prowadzenie domu jest dla kobiet takim problemem, skoro można tak szybko się z tym uporać. Wystarczy odpowiednio zorganizować sobie prace. Na kolacje zafundowałem sobie i psu po
steku. Żeby stworzyć miły nastrój, ładnie nakryłem do stołu. Ustawiłem wazon z różami i zapaliłem świece. Pies na przystawkę dostał pasztet z kaczki, potem główne danie udekorowane warzywami, a na deser ciasteczka. Ja popijam wino i pale dobre cygaro. Dawno nie czułem się tak dobrze.
Wtorek
MUSZE jeszcze raz przemyśleć rozkład dnia. Zdaje się, ze wymaga kilku drobnych poprawek. Wyjaśniłem psu, ze nie codziennie jest święto, dlatego nie może się spodziewać, ze zawsze będzie jadł przystawki i inne dania z trzech różnych misek, które ja muszę myć. Przy śniadaniu zauważyłem, ze picie soku ze świeżych pomarańczy ma jedna zasadnicza wadę. Za każdym razem trzeba potem myc wyciskarkę. Jak rozwiązać ten problem? Trzeba przygotować sok na dwa dni - wtedy wyciskarkę myje się dwa razy rzadziej. Odkrycie dnia: parówki można odgrzewać w zupie. W ten sposób ma się jeden garnek mniej do zmywania. Na pewno nie będę codziennie biegał z odkurzaczem tak jak chciała żona. Raz na dwa dni to aż nadto. Musze tylko pamiętać, żeby zdejmować buty, a psu wycierać łapy. Poza tym
czuję się świetnie.
Środa
MAM wrażenie, ze prowadzenie domu zajmuje jednak więcej czasu, niż przypuszczałem. Będę musiał zrewidować swoją strategie. I tak: przyniosłem z baru kilka gotowych dań - w ten sposób nie stracę w kuchni aż tyle czasu. Przygotowanie posiłku nigdy nie powinno trwać dłużej niż jego zjedzenie. Kolejny problem to słanie lóżka. Najpierw trzeba się z niego wygrzebać, potem wywietrzyć sypialnie, a na końcu
jeszcze równo ułożyć pościel - zawracanie głowy. Nie uważam, żeby codzienne słanie lóżka było konieczne, zwłaszcza że i tak wieczorem człowiek musi się do niego położyć. W sumie wydaje się, że jest to czynność zupełnie pozbawiona sensu. Zrezygnowałem też z przygotowywania osobnych posiłków dla psa i kupiłem gotowe jedzenie w puszkach. Pies trochę się krzywił, ale cóż... skoro ja mogę się obyć bez
domowych obiadków, on też nie powinien grymasić.
Czwartek
KONIEC z wyciskaniem soku z pomarańczy! To nie do wiary, że z tym niewinnie
wyglądającym owocem jest aż tyle zachodu. Kupie sobie gotowy sok w butelkach. Odkrycie dnia: udało mi się przespać noc i wysunąć się z lóżka prawie nie naruszając pościeli. Rano musiałem tylko wygładzić narzutę. Oczywiście jest to kwestia wprawy i w czasie snu nie można się za często przewracać z boku na bok. Trochę bolą mnie plecy, ale gorący prysznic powinien pomóc. Zrezygnowałem z codziennego golenia, bo to zwykła strata czasu. Zyskałem przez to cenne minuty, których moja żona nigdy nie traci, bo nie ma zarostu. Kolejne odkrycie: nie ma sensu za każdym razem jeść z
czystego talerza. Ciągle zmywanie zaczyna mi działać na nerwy. Pies też może jeść z jednej miski - w końcu to tylko zwierzę. UWAGA: doszedłem do wniosku, że odkurzać trzeba najwyżej raz w tygodniu. Parówki na obiad i na kolacje.
Piątek
KONIEC z sokiem pomarańczowym! Za dużo dźwigania. Odkryłem następująca rzecz: rano parówki smakują całkiem nieźle, po południu gorzej a wieczorem w ogóle. Poza tym jeśli żywić się nimi dłużej niż przez dwa dni z rzędu, mogą wywoływać lekkie mdłości. Pies dostał sucha karmę. Jest równie pożywna, a miska nie jest popaćkana. Z kolei ja zacząłem jeść zupę prosto z garnka. Smakuje tak samo, a nie trzeba brudzić
talerza ani chochli. Teraz już nie czuje się tak, jakbym był automatyczna zmywarką do naczyń. Przestałem wycierać podłogę w kuchni. Ta czynność irytowała mnie tak samo jak słanie lóżka. UWAGA: żegnajcie puszki!!! Nie będę brudził sobie otwieracza.
Sobota
PO CO wieczorem zdejmować ubranie, skoro rano znów trzeba je włożyć? Zamiast marnować czas, lepiej trochę dłużej poleżeć. Przy okazji można zrezygnować z kołdry i odpadnie kłopot z jej porannym układaniem. Pies nakruszył na podłogę. Zbeształem go. Powiedziałem, ze nie jestem jego służącym. Dziwne - nagle zdałem sobie sprawę, że moja żona tez tak czasem do mnie mówi. Powinienem dziś się ogolić, ale jakoś nie mam ochoty. Nerwy mam napięte jak postronki. Na śniadanie zjem tylko to, co nie wymaga rozpakowywania, otwierania, krojenia, smarowania, gotowania ani mieszania. Wszystkie te czynności doprowadzają mnie do rozpaczy. Plan na dziś: obiad zjem prosto z torebki, nachylony nad zlewem. Żadnych talerzy, sztućców, obrusów i innych głupot. Trochę bolą mnie dziąsła. Pewnie jem za mało owoców, ale nie chce mi się ich
taszczyć ze sklepu. Może to początek szkorbutu? Po południu zadzwoniła żona i spytała, czy umyłem okna i zrobiłem pranie. Wybuchnąłem histerycznym śmiechem. Powiedziałem jej, że nie mam czasu na takie rzeczy. Jest pewien problem z wanną. Odpływ zatkał się makaronem. Ale niespecjalnie się martwię. I tak przestałem się kąpać. UWAGA: jem teraz razem z psem, prosto z lodówki. Musimy się śpieszyć, żeby
zbyt długo nie trzymać jej otwartej.
Niedziela
OGLĄDALIŚMY z psem telewizję z łóżka. Na ekranie różni ludzie zajadali przeróżne smakołyki, a my tylko z zazdrością przełykaliśmy ślinkę. Obaj jesteśmy osłabieni i drażliwi. Rano zjedliśmy coś z psiej miski, ale żadnemu z nas to nie smakowało. Naprawdę powinienem się umyć, ogolić, uczesać, zrobić psu jeść, wyjść z nim na spacer, pozmywać, posprzątać, pójść po zakupy, ale po prostu nie mogę wykrzesać z siebie dość sił. Mam problemy z utrzymaniem równowagi, zaczyna szwankować
wzrok. Pies zupełnie przestał merdać ogonem. Pchani resztka instynktu samozachowawczego, wyczołgujemy się z lóżka i idziemy do restauracji, gdzie przez ponad godzinę jemy różne pyszności. Korzystamy z wielu talerzy, bo przecież nie musimy ich myć. Później lądujemy w hotelu. Pokój jest wysprzątany, czysty i przytulny. Wreszcie znalazłem sposób na zmorę tych okropnych domowych obowiązków. Ciekawe, czy kiedykolwiek przyszło to do głowy mojej żonie?
Myślę, ze razem z psem milo spędzimy te dni.
Poniedziałek
DOKŁADNIE zaplanowałem rozkład zajęć. Wiem, o której będę wstawał, ile czasu poświęcę na poranna toaletę i śniadanie. Policzyłem, ile zajmie mi zmywanie, sprzątanie, wyprowadzanie psa, zakupy i gotowanie. Jestem milo zaskoczony, ze mimo wszystko zostaje mi mnóstwo wolnego czasu. Nie wiem, dlaczego prowadzenie domu jest dla kobiet takim problemem, skoro można tak szybko się z tym uporać. Wystarczy odpowiednio zorganizować sobie prace. Na kolacje zafundowałem sobie i psu po
steku. Żeby stworzyć miły nastrój, ładnie nakryłem do stołu. Ustawiłem wazon z różami i zapaliłem świece. Pies na przystawkę dostał pasztet z kaczki, potem główne danie udekorowane warzywami, a na deser ciasteczka. Ja popijam wino i pale dobre cygaro. Dawno nie czułem się tak dobrze.
Wtorek
MUSZE jeszcze raz przemyśleć rozkład dnia. Zdaje się, ze wymaga kilku drobnych poprawek. Wyjaśniłem psu, ze nie codziennie jest święto, dlatego nie może się spodziewać, ze zawsze będzie jadł przystawki i inne dania z trzech różnych misek, które ja muszę myć. Przy śniadaniu zauważyłem, ze picie soku ze świeżych pomarańczy ma jedna zasadnicza wadę. Za każdym razem trzeba potem myc wyciskarkę. Jak rozwiązać ten problem? Trzeba przygotować sok na dwa dni - wtedy wyciskarkę myje się dwa razy rzadziej. Odkrycie dnia: parówki można odgrzewać w zupie. W ten sposób ma się jeden garnek mniej do zmywania. Na pewno nie będę codziennie biegał z odkurzaczem tak jak chciała żona. Raz na dwa dni to aż nadto. Musze tylko pamiętać, żeby zdejmować buty, a psu wycierać łapy. Poza tym
czuję się świetnie.
Środa
MAM wrażenie, ze prowadzenie domu zajmuje jednak więcej czasu, niż przypuszczałem. Będę musiał zrewidować swoją strategie. I tak: przyniosłem z baru kilka gotowych dań - w ten sposób nie stracę w kuchni aż tyle czasu. Przygotowanie posiłku nigdy nie powinno trwać dłużej niż jego zjedzenie. Kolejny problem to słanie lóżka. Najpierw trzeba się z niego wygrzebać, potem wywietrzyć sypialnie, a na końcu
jeszcze równo ułożyć pościel - zawracanie głowy. Nie uważam, żeby codzienne słanie lóżka było konieczne, zwłaszcza że i tak wieczorem człowiek musi się do niego położyć. W sumie wydaje się, że jest to czynność zupełnie pozbawiona sensu. Zrezygnowałem też z przygotowywania osobnych posiłków dla psa i kupiłem gotowe jedzenie w puszkach. Pies trochę się krzywił, ale cóż... skoro ja mogę się obyć bez
domowych obiadków, on też nie powinien grymasić.
Czwartek
KONIEC z wyciskaniem soku z pomarańczy! To nie do wiary, że z tym niewinnie
wyglądającym owocem jest aż tyle zachodu. Kupie sobie gotowy sok w butelkach. Odkrycie dnia: udało mi się przespać noc i wysunąć się z lóżka prawie nie naruszając pościeli. Rano musiałem tylko wygładzić narzutę. Oczywiście jest to kwestia wprawy i w czasie snu nie można się za często przewracać z boku na bok. Trochę bolą mnie plecy, ale gorący prysznic powinien pomóc. Zrezygnowałem z codziennego golenia, bo to zwykła strata czasu. Zyskałem przez to cenne minuty, których moja żona nigdy nie traci, bo nie ma zarostu. Kolejne odkrycie: nie ma sensu za każdym razem jeść z
czystego talerza. Ciągle zmywanie zaczyna mi działać na nerwy. Pies też może jeść z jednej miski - w końcu to tylko zwierzę. UWAGA: doszedłem do wniosku, że odkurzać trzeba najwyżej raz w tygodniu. Parówki na obiad i na kolacje.
Piątek
KONIEC z sokiem pomarańczowym! Za dużo dźwigania. Odkryłem następująca rzecz: rano parówki smakują całkiem nieźle, po południu gorzej a wieczorem w ogóle. Poza tym jeśli żywić się nimi dłużej niż przez dwa dni z rzędu, mogą wywoływać lekkie mdłości. Pies dostał sucha karmę. Jest równie pożywna, a miska nie jest popaćkana. Z kolei ja zacząłem jeść zupę prosto z garnka. Smakuje tak samo, a nie trzeba brudzić
talerza ani chochli. Teraz już nie czuje się tak, jakbym był automatyczna zmywarką do naczyń. Przestałem wycierać podłogę w kuchni. Ta czynność irytowała mnie tak samo jak słanie lóżka. UWAGA: żegnajcie puszki!!! Nie będę brudził sobie otwieracza.
Sobota
PO CO wieczorem zdejmować ubranie, skoro rano znów trzeba je włożyć? Zamiast marnować czas, lepiej trochę dłużej poleżeć. Przy okazji można zrezygnować z kołdry i odpadnie kłopot z jej porannym układaniem. Pies nakruszył na podłogę. Zbeształem go. Powiedziałem, ze nie jestem jego służącym. Dziwne - nagle zdałem sobie sprawę, że moja żona tez tak czasem do mnie mówi. Powinienem dziś się ogolić, ale jakoś nie mam ochoty. Nerwy mam napięte jak postronki. Na śniadanie zjem tylko to, co nie wymaga rozpakowywania, otwierania, krojenia, smarowania, gotowania ani mieszania. Wszystkie te czynności doprowadzają mnie do rozpaczy. Plan na dziś: obiad zjem prosto z torebki, nachylony nad zlewem. Żadnych talerzy, sztućców, obrusów i innych głupot. Trochę bolą mnie dziąsła. Pewnie jem za mało owoców, ale nie chce mi się ich
taszczyć ze sklepu. Może to początek szkorbutu? Po południu zadzwoniła żona i spytała, czy umyłem okna i zrobiłem pranie. Wybuchnąłem histerycznym śmiechem. Powiedziałem jej, że nie mam czasu na takie rzeczy. Jest pewien problem z wanną. Odpływ zatkał się makaronem. Ale niespecjalnie się martwię. I tak przestałem się kąpać. UWAGA: jem teraz razem z psem, prosto z lodówki. Musimy się śpieszyć, żeby
zbyt długo nie trzymać jej otwartej.
Niedziela
OGLĄDALIŚMY z psem telewizję z łóżka. Na ekranie różni ludzie zajadali przeróżne smakołyki, a my tylko z zazdrością przełykaliśmy ślinkę. Obaj jesteśmy osłabieni i drażliwi. Rano zjedliśmy coś z psiej miski, ale żadnemu z nas to nie smakowało. Naprawdę powinienem się umyć, ogolić, uczesać, zrobić psu jeść, wyjść z nim na spacer, pozmywać, posprzątać, pójść po zakupy, ale po prostu nie mogę wykrzesać z siebie dość sił. Mam problemy z utrzymaniem równowagi, zaczyna szwankować
wzrok. Pies zupełnie przestał merdać ogonem. Pchani resztka instynktu samozachowawczego, wyczołgujemy się z lóżka i idziemy do restauracji, gdzie przez ponad godzinę jemy różne pyszności. Korzystamy z wielu talerzy, bo przecież nie musimy ich myć. Później lądujemy w hotelu. Pokój jest wysprzątany, czysty i przytulny. Wreszcie znalazłem sposób na zmorę tych okropnych domowych obowiązków. Ciekawe, czy kiedykolwiek przyszło to do głowy mojej żonie?
Na lekcji religii ksiądz pyta dzieci:
Proszę powiedzieć, co wasi rodzice robią pierwsze po rannym przebudzeniu?
- Mój tata rano jak wstanie to idzie do łazienki i sika do wiadra, że słychać na całe mieszkanie, bo my biedni jesteśmy i nie mamy ładnej łazienki - mówi pierwsze dziecko.
- Nie, nie, może ktoś inny! - mówi ksiądz.
- Mój tata jak idzie do ubikacji to nic nie słychać, bo my mamy bardzo ładna łazienkę z muszlą klozetową, z kafelkami i z wanną! - mówi inne dziecko.
- Nie, nie, nie, nie! Powiedzcie mi, co powinien zrobić prawdziwy katolik po przebudzeniu! - błaga ksiądz.
Na to wstaje Jasio i mówi:
- Mój tata pierwsze jak wstanie to klęka przed łóżkiem....
- Świetnie o to chodzi- przerywa ksiądz - dalej proszę, a pozostałe dzieci niech słuchają!
- ... No to, jak tata wstanie to klęka przed łóżkiem, nachyla się...i wyciąga słomę z d***, bo my taki siennik ch****y mamy.
Proszę powiedzieć, co wasi rodzice robią pierwsze po rannym przebudzeniu?
- Mój tata rano jak wstanie to idzie do łazienki i sika do wiadra, że słychać na całe mieszkanie, bo my biedni jesteśmy i nie mamy ładnej łazienki - mówi pierwsze dziecko.
- Nie, nie, może ktoś inny! - mówi ksiądz.
- Mój tata jak idzie do ubikacji to nic nie słychać, bo my mamy bardzo ładna łazienkę z muszlą klozetową, z kafelkami i z wanną! - mówi inne dziecko.
- Nie, nie, nie, nie! Powiedzcie mi, co powinien zrobić prawdziwy katolik po przebudzeniu! - błaga ksiądz.
Na to wstaje Jasio i mówi:
- Mój tata pierwsze jak wstanie to klęka przed łóżkiem....
- Świetnie o to chodzi- przerywa ksiądz - dalej proszę, a pozostałe dzieci niech słuchają!
- ... No to, jak tata wstanie to klęka przed łóżkiem, nachyla się...i wyciąga słomę z d***, bo my taki siennik ch****y mamy.
Kilka zasad przetrwania w biurze:
Zasady biurokratyczne:
1.. Nie myśl ! A jeżeli już pomyślałeś to
2.. Nie mów ! Ale jeżeli już powiedziałeś to
3.. Nie pisz ! Jeżeli już napisałeś to
4.. Nie podpisuj ! A jak podpisałeś, no to się k.... potem nie dziw.
Prawo Tertila:
Sprawa raz odłożona dalej odkłada się sama.
Prawo Clyde'a:
Im dłużej zwlekasz z tym co masz do zrobienia, tym większa szansa, ze ktoś cię wyręczy.
Zasada Larsona:
Dokonaj czegoś niemożliwego, a szef zaliczy to do twoich obowiązków.
Reguła Jaffersona:
Tytuły przeważają nad osiągnięciami.
Prawo Wilsona:
Ranga osoby jest odwrotnie proporcjonalna do szybkości mowy.
Reguła Achesona:
Raport ma służyć nie informowaniu czytelnika, lecz ochronie autora.
Prawo Niesa:
Energia zużywana przez biurokrację na obronę błędu jest wprost proporcjonalna do jego wielkości.
Prawo Phillipa:
Łatwe do przeprowadzenia są tylko zmiany na gorsze.
Reguły komisyjne:
a.. Nigdy nie zjawiaj się na czas, bo będziesz musiał zaczynać.
b.. Nie odzywaj się do polowy posiedzenia, a zyskasz opinie człowieka inteligentnego.
c.. Bądź tak mało konkretny, jak to tylko możliwe, dzięki temu nikogo nie urazisz.
d.. Kiedy masz wątpliwości zaproponuj powołanie podkomisji.
e.. Pierwszy wystąp z wnioskiem o przełożenie obrad? Zyskasz popularność, gdyż wszyscy na to czekają.
Prawo Woltrskiego:
Praca w zespole polega na tym, że przez połowę czasu trzeba tłumaczyć innym, że są w błędzie.
Prawo Owena:
a.. Jeśli jesteś dobry, to cala robota zwali się na ciebie
b.. Jeśli jesteś naprawdę dobry, to nie dopuścisz do tego.
Pułapka:
Żaden szef nie będzie trzymał pracownika, który ma zawsze rację.
Zasady biurokratyczne:
1.. Nie myśl ! A jeżeli już pomyślałeś to
2.. Nie mów ! Ale jeżeli już powiedziałeś to
3.. Nie pisz ! Jeżeli już napisałeś to
4.. Nie podpisuj ! A jak podpisałeś, no to się k.... potem nie dziw.
Prawo Tertila:
Sprawa raz odłożona dalej odkłada się sama.
Prawo Clyde'a:
Im dłużej zwlekasz z tym co masz do zrobienia, tym większa szansa, ze ktoś cię wyręczy.
Zasada Larsona:
Dokonaj czegoś niemożliwego, a szef zaliczy to do twoich obowiązków.
Reguła Jaffersona:
Tytuły przeważają nad osiągnięciami.
Prawo Wilsona:
Ranga osoby jest odwrotnie proporcjonalna do szybkości mowy.
Reguła Achesona:
Raport ma służyć nie informowaniu czytelnika, lecz ochronie autora.
Prawo Niesa:
Energia zużywana przez biurokrację na obronę błędu jest wprost proporcjonalna do jego wielkości.
Prawo Phillipa:
Łatwe do przeprowadzenia są tylko zmiany na gorsze.
Reguły komisyjne:
a.. Nigdy nie zjawiaj się na czas, bo będziesz musiał zaczynać.
b.. Nie odzywaj się do polowy posiedzenia, a zyskasz opinie człowieka inteligentnego.
c.. Bądź tak mało konkretny, jak to tylko możliwe, dzięki temu nikogo nie urazisz.
d.. Kiedy masz wątpliwości zaproponuj powołanie podkomisji.
e.. Pierwszy wystąp z wnioskiem o przełożenie obrad? Zyskasz popularność, gdyż wszyscy na to czekają.
Prawo Woltrskiego:
Praca w zespole polega na tym, że przez połowę czasu trzeba tłumaczyć innym, że są w błędzie.
Prawo Owena:
a.. Jeśli jesteś dobry, to cala robota zwali się na ciebie
b.. Jeśli jesteś naprawdę dobry, to nie dopuścisz do tego.
Pułapka:
Żaden szef nie będzie trzymał pracownika, który ma zawsze rację.
Dziennik z Bieszczad
Sierpień
Wreszcie przeprowadziłem się do nowego domu. Boże, jak tu pięknie! Drzewa wokół wyglądają tak majestatycznie. Wprost nie mogę się doczekać, kiedy pokryją się śniegiem.
Październik
Bieszczady są najpiękniejszym miejscem na ziemi! Wszystkie liście zmieniły kolory – tonacje pomarańczowe i czerwone. Pojechałem na przejażdżkę po okolicy i zobaczyłem kilka wilków. Jakie wspaniałe! Jestem pewien, że to najpiękniejsze zwierzęta na ziemi. Tutaj jest jak w raju. Boże, jak mi się tu podoba.
Listopad
Wkrótce zaczyna się sezon polowań. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś może chcieć zabić coś tak wspaniałego, jak wilk. Mam nadzieję, że wreszcie zacznie padać śnieg.
Grudzień
Ostatniej nocy wreszcie spadł śnieg. Obudziłem się i wszystko było przykryte białą kołdrą. Widok jak pocztówki bożonarodzeniowej. Wyszedłem na zewnątrz, odgarnąłem śnieg ze schodów i odśnieżyłem drogę dojazdową. Zjadłem sute śniadanie, a potem przyjechał pług śnieżny i znowu musiałem odśnieżyć drogę dojazdowa. Kocham Bieszczady.
Zeszłej nocy znowu spadł śnieg. Pług śnieżny znowu powtórzył dowcip z drogą dojazdową. Po prostu kocham to miejsce.
Kolejny śnieg spadł zeszłej nocy. Ze względu na nieprzejezdną drogę dojazdową nie dojechałem do pracy. Jestem kompletnie wykończony odśnieżaniem. Pie…ny pług śnieżny.
Zeszłej nocy napadało jeszcze więcej tych białych g…. Całe dłonie mam w pęcherzach od łopaty. Jestem przekonany, ze pług śnieżny czeka tuż za rogiem, dopóki nie odśnieżę drogi dojazdowej. Sk…yn!
Wesołych Pie…ych Świat! Jeszcze więcej g…go śniegu. Jak kiedyś wpadnie mi w ręce ten sk…yn od pługu śnieżnego… przysięgam – zabiję. Nie rozumiem, dlaczego nie posypią drogi solą, żeby rozpuściła to cholerstwo.
Znowu to białe g… napadało w nocy. Przez trzy dni nie wytknąłem nosa, z wyjątkiem odśnieżania drogi dojazdowej za każdym razem, kiedy przejechał pług. Nigdzie nie mogę dojechać. Samochód jest pogrzebany pod górą białego g…na. Meteorolog znowu zapowiadał dwadzieścia pięć centymetrów tej nocy. Możecie sobie wyobrazić, ile to oznacza łopat pełnych śniegu?
Meteorolog się mylił! Tym razem napadało osiemdziesiąt pięć centymetrów tego białego cholerstwa. Teraz to nie odtają nawet do lata. Pług śnieżny ugrzązł w zaspie, a ten łajdak przyszedł pożyczyć ode mnie łopatę! Powiedziałem mu, że sześć już połamałem, kiedy odgarniałem to g… z mojej drogi dojazdowej, a potem ostatnią rozwaliłem o jego zakuty łeb.
Styczeń
Wreszcie wydostałem się z domu. Pojechałem do sklepu kupić coś do jedzenia i kiedy wracałem, pod samochód wpadł mi cholerny wilk i całkiem go rozwalił. Narobił szkód na trzy tysiące. Powinni powystrzelać te p…ne zwierzaki. Że też myśliwi nie rozwalili wszystkich w sezonie!
Maj
Zawiozłem samochód do warsztatu w mieście. Nie uwierzycie, jak zardzewiał od tej pieprzonej soli, którą posypują drogi.
Przeprowadziłem się z powrotem nad morze. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś, kto ma odrobinę zdrowego rozsądku, może mieszkać na jakimś zadupiu w Bieszczadach…
Sierpień
Wreszcie przeprowadziłem się do nowego domu. Boże, jak tu pięknie! Drzewa wokół wyglądają tak majestatycznie. Wprost nie mogę się doczekać, kiedy pokryją się śniegiem.
Październik
Bieszczady są najpiękniejszym miejscem na ziemi! Wszystkie liście zmieniły kolory – tonacje pomarańczowe i czerwone. Pojechałem na przejażdżkę po okolicy i zobaczyłem kilka wilków. Jakie wspaniałe! Jestem pewien, że to najpiękniejsze zwierzęta na ziemi. Tutaj jest jak w raju. Boże, jak mi się tu podoba.
Listopad
Wkrótce zaczyna się sezon polowań. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś może chcieć zabić coś tak wspaniałego, jak wilk. Mam nadzieję, że wreszcie zacznie padać śnieg.
Grudzień
Ostatniej nocy wreszcie spadł śnieg. Obudziłem się i wszystko było przykryte białą kołdrą. Widok jak pocztówki bożonarodzeniowej. Wyszedłem na zewnątrz, odgarnąłem śnieg ze schodów i odśnieżyłem drogę dojazdową. Zjadłem sute śniadanie, a potem przyjechał pług śnieżny i znowu musiałem odśnieżyć drogę dojazdowa. Kocham Bieszczady.
Zeszłej nocy znowu spadł śnieg. Pług śnieżny znowu powtórzył dowcip z drogą dojazdową. Po prostu kocham to miejsce.
Kolejny śnieg spadł zeszłej nocy. Ze względu na nieprzejezdną drogę dojazdową nie dojechałem do pracy. Jestem kompletnie wykończony odśnieżaniem. Pie…ny pług śnieżny.
Zeszłej nocy napadało jeszcze więcej tych białych g…. Całe dłonie mam w pęcherzach od łopaty. Jestem przekonany, ze pług śnieżny czeka tuż za rogiem, dopóki nie odśnieżę drogi dojazdowej. Sk…yn!
Wesołych Pie…ych Świat! Jeszcze więcej g…go śniegu. Jak kiedyś wpadnie mi w ręce ten sk…yn od pługu śnieżnego… przysięgam – zabiję. Nie rozumiem, dlaczego nie posypią drogi solą, żeby rozpuściła to cholerstwo.
Znowu to białe g… napadało w nocy. Przez trzy dni nie wytknąłem nosa, z wyjątkiem odśnieżania drogi dojazdowej za każdym razem, kiedy przejechał pług. Nigdzie nie mogę dojechać. Samochód jest pogrzebany pod górą białego g…na. Meteorolog znowu zapowiadał dwadzieścia pięć centymetrów tej nocy. Możecie sobie wyobrazić, ile to oznacza łopat pełnych śniegu?
Meteorolog się mylił! Tym razem napadało osiemdziesiąt pięć centymetrów tego białego cholerstwa. Teraz to nie odtają nawet do lata. Pług śnieżny ugrzązł w zaspie, a ten łajdak przyszedł pożyczyć ode mnie łopatę! Powiedziałem mu, że sześć już połamałem, kiedy odgarniałem to g… z mojej drogi dojazdowej, a potem ostatnią rozwaliłem o jego zakuty łeb.
Styczeń
Wreszcie wydostałem się z domu. Pojechałem do sklepu kupić coś do jedzenia i kiedy wracałem, pod samochód wpadł mi cholerny wilk i całkiem go rozwalił. Narobił szkód na trzy tysiące. Powinni powystrzelać te p…ne zwierzaki. Że też myśliwi nie rozwalili wszystkich w sezonie!
Maj
Zawiozłem samochód do warsztatu w mieście. Nie uwierzycie, jak zardzewiał od tej pieprzonej soli, którą posypują drogi.
Przeprowadziłem się z powrotem nad morze. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś, kto ma odrobinę zdrowego rozsądku, może mieszkać na jakimś zadupiu w Bieszczadach…
Z pamiętnika tresera:
Dzień pierwszy
Pies nasikał na dywan. Wsadziłem mu pysk w kałużę i wyrzuciłem przez okno.
Dzień drugi
Pies nasikał na dywan. Wsadziłem mu pysk w kałużę i wyrzuciłem przez okno.
Dzień trzeci
Pies nasikał na dywan. Wsadziłem mu pysk w kałużę i wyrzuciłem przez okno.
Dzień czwarty
Pies nasikał na dywan, wsadził pysk w kałużę i wyskoczył przez okno.
Dzień pierwszy
Pies nasikał na dywan. Wsadziłem mu pysk w kałużę i wyrzuciłem przez okno.
Dzień drugi
Pies nasikał na dywan. Wsadziłem mu pysk w kałużę i wyrzuciłem przez okno.
Dzień trzeci
Pies nasikał na dywan. Wsadziłem mu pysk w kałużę i wyrzuciłem przez okno.
Dzień czwarty
Pies nasikał na dywan, wsadził pysk w kałużę i wyskoczył przez okno.
dowcip od znajomego
Słuchaj...Miałem przyjemność jechać autobusem, którego kierowcę jeden z pasażerów
ciągle krytykował za sposób jazdy. A to że za szybko, za wolno, że chyba
wcześniej woził ziemniaki bo szarpie, hamuje gwałtownie, zakręty bierze
zbyt mocno, itd, itp.
W pewnym momencie kierowca zatrzymał autobus, zerwał się ze swojego
miejsca chwycił torbę z drugim śniadaniem i przez zęby powiedział do
krytykanta:
- To se pan sam prowadź ten autobus! I wyszedł.
Krytykant niezrażony siadł za kierownicą i ruszył. Ludzie w popłochu
rzucili się do drzwi chcąc w panice wysiadać. Nowy kierowca rechotał
pod nosem. Gdy mijał poprzedniego, teraz już spacerującego wzdłuż jezdni,
machnął łapą i wykrzyczał przez okno:
- Na razie Waldek, żebyś widział ich miny. Jutro ty mnie tak zmieniasz.
ciągle krytykował za sposób jazdy. A to że za szybko, za wolno, że chyba
wcześniej woził ziemniaki bo szarpie, hamuje gwałtownie, zakręty bierze
zbyt mocno, itd, itp.
W pewnym momencie kierowca zatrzymał autobus, zerwał się ze swojego
miejsca chwycił torbę z drugim śniadaniem i przez zęby powiedział do
krytykanta:
- To se pan sam prowadź ten autobus! I wyszedł.
Krytykant niezrażony siadł za kierownicą i ruszył. Ludzie w popłochu
rzucili się do drzwi chcąc w panice wysiadać. Nowy kierowca rechotał
pod nosem. Gdy mijał poprzedniego, teraz już spacerującego wzdłuż jezdni,
machnął łapą i wykrzyczał przez okno:
- Na razie Waldek, żebyś widział ich miny. Jutro ty mnie tak zmieniasz.
słowniczek dla kobiet
GDY MĘZCZYZNA MÓWI....to przeważnie znaczy....
Mężczyzna mówi: To typowo kobiece zajęcie.
Znaczy: To brudna, trudna i niewdzięczna praca.
Mężczyzna mówi: Wiesz, że mam kłopoty z pamięcią.
Znaczy: Pamiętam imiona wszystkich bohaterów Gwiezdnych wojen, znam adresy wszystkich dziewcząt z którymi się kiedykolwiek całowałem, pamiętam numery rejestracyjne wszystkich samochodów jakie kiedykolwiek miałem, ale nie pamiętałem, że dziś masz urodziny.
Mężczyzna mówi: Myślałem cały dzień o tobie i postanowiłem kupić ci kwiaty.
Znaczy: Dziewczyna, która sprzedawała je za rogiem to niezła laska.
Mężczyzna mówi: Wyglądasz wspaniale.
Znaczy: Boże, nie próbuj już kolejnej sukienki. Umieram z głodu!
Mężczyzna mówi: Nie zgubiliśmy się. Doskonale wiem, gdzie jesteśmy.
Znaczy: Już nikt nas żywych nie zobaczy.
Mężczyzna mówi: Idę na ryby.
Znaczenie: Zamierzam zalać się w pestkę i kiwać się nad strumieniem z patykiem w dłoni.
Mężczyzna mówi: To męska sprawa.
Znaczenie: Nie ma żadnego racjonalnego wyjaśnienia tej sprawy i nawet nie próbuj tego zrozumieć.
Mężczyzna mówi: Czy mogę ci pomóc przy obiedzie?
Znaczenie: Dlaczego jeszcze nie ma obiadu na stole?
Mężczyzna mówi: Mhm, Tak, kochanie lub Oczywiście, kotku.
Znaczy: Absolutnie nic nie znaczy.
Mężczyzna mówi: Zbyt długo musiałbym to wyjaśniać.
Znaczy: Nie mam pojęcia, jak to działa.
Mężczyzna mówi: Spóźnimy się!
Znaczy: Teraz mam wymówkę, by prowadzić jak kierowca rajdowy.
Mężczyzna mówi: Odpocznij kochanie, pracujesz zbyt ciężko.
Znaczy: Odkurzacz zagłusza mi telewizor.
Mężczyzna mówi: Dzielimy się domowymi obowiązkami.
Znaczy: Ja bałaganię, ona sprząta.
Mężczyzna mówi: To typowo kobiece zajęcie.
Znaczy: To brudna, trudna i niewdzięczna praca.
Mężczyzna mówi: Wiesz, że mam kłopoty z pamięcią.
Znaczy: Pamiętam imiona wszystkich bohaterów Gwiezdnych wojen, znam adresy wszystkich dziewcząt z którymi się kiedykolwiek całowałem, pamiętam numery rejestracyjne wszystkich samochodów jakie kiedykolwiek miałem, ale nie pamiętałem, że dziś masz urodziny.
Mężczyzna mówi: Myślałem cały dzień o tobie i postanowiłem kupić ci kwiaty.
Znaczy: Dziewczyna, która sprzedawała je za rogiem to niezła laska.
Mężczyzna mówi: Wyglądasz wspaniale.
Znaczy: Boże, nie próbuj już kolejnej sukienki. Umieram z głodu!
Mężczyzna mówi: Nie zgubiliśmy się. Doskonale wiem, gdzie jesteśmy.
Znaczy: Już nikt nas żywych nie zobaczy.
Mężczyzna mówi: Idę na ryby.
Znaczenie: Zamierzam zalać się w pestkę i kiwać się nad strumieniem z patykiem w dłoni.
Mężczyzna mówi: To męska sprawa.
Znaczenie: Nie ma żadnego racjonalnego wyjaśnienia tej sprawy i nawet nie próbuj tego zrozumieć.
Mężczyzna mówi: Czy mogę ci pomóc przy obiedzie?
Znaczenie: Dlaczego jeszcze nie ma obiadu na stole?
Mężczyzna mówi: Mhm, Tak, kochanie lub Oczywiście, kotku.
Znaczy: Absolutnie nic nie znaczy.
Mężczyzna mówi: Zbyt długo musiałbym to wyjaśniać.
Znaczy: Nie mam pojęcia, jak to działa.
Mężczyzna mówi: Spóźnimy się!
Znaczy: Teraz mam wymówkę, by prowadzić jak kierowca rajdowy.
Mężczyzna mówi: Odpocznij kochanie, pracujesz zbyt ciężko.
Znaczy: Odkurzacz zagłusza mi telewizor.
Mężczyzna mówi: Dzielimy się domowymi obowiązkami.
Znaczy: Ja bałaganię, ona sprząta.
Dwie staruszki wychodzą z kina i spotykają trzecią.
– Na czym byłyście? – pyta trzecia.
– Hm… – zaczyna jedna – zaraz, bo zapomniałam… Pomóżcie mi… Co to jest, takie czerwone z łodygą i listkami?
– Kwiat.
– Jasne, kwiat. A taki kwiat z kolcami?
– Róża.
– O właśnie! Róża, na czym byłyśmy?
* * *
Nowy ksiądz był spięty, kiedy prowadził swoją pierwszą mszę w parafii, więc poprosił kościelnego, żeby mu do świętej wody dolał kilka kropelek wódki, co go rozluźni. I tak się stało. Na drugiej mszy zrobił tak samo i czuł się nawet lepiej niż na pierwszej mszy. Po mszach wrócił do pokoju i znalazł list:
– Drogi bracie, następnym razem dolej kropelki wódki do wody, a nie kropelki wody do wódki, bo:
– Krzyż trzeba nazwać po imieniu, a nie to „duże T”.
– Nie wolno na Judasza mówić „ten sk…yn”.
– Na krzyżu jest Jezus, a nie Czegewara.
– Jest 10 przykazań, a nie 12.
– Jest 12 apostołów, a nie 10.
– Ci co zgrzeszyli idą do piekła, a nie w p…du.
– Inicjatywa, aby ludzie klaskali była imponująca, ale tańczyć makarenę i robić „pociąg” to przesada.
– Opłatki są dla wiernych, a nie na deser do wina.
– Pamiętaj, że msza trwa godzinę, a nie dwie połówki po 45 minut.
– Ten obok w „czerwonej sukni” to nie był transwestyta – to byłem ja.
* * *
Trzy koleżanki z biura przychodzą w odwiedziny do czwartej, leżącej w szpitalu.
– I co, dajecie sobie radę beze mnie? – pyta chora.
– Podzieliłyśmy twoją robotę i jakoś leci. Zosia robi na drutach, Jola parzy kawę, a ja zabawiam szefa.
* * *
Po pustyni idzie płetwonurek ubrany w akwalung, płetwy, żar leje się z nieba. Spotyka Araba na wielbłądzie:
– Przepraszam, do morza daleko?
– Ponad 200 km – mówi Arab.
– No, ładnie, ale plażę to żeście odpierniczyli!
* * *
Niewidomy myje naczynia. Zaczyna od szklanek, talerzy. W końcu myje tarkę. Myje, myje, nagle odkłada i mówi:
– Kurde, jeszcze w życiu takich głupot nie czytałem.
* * *
Mistrz w pchnięciu kulą do trenera:
– Dziś muszę pokazać klasę… na trybunie siedzi moja teściowa.
– E! nie dorzucisz…
– Na czym byłyście? – pyta trzecia.
– Hm… – zaczyna jedna – zaraz, bo zapomniałam… Pomóżcie mi… Co to jest, takie czerwone z łodygą i listkami?
– Kwiat.
– Jasne, kwiat. A taki kwiat z kolcami?
– Róża.
– O właśnie! Róża, na czym byłyśmy?
* * *
Nowy ksiądz był spięty, kiedy prowadził swoją pierwszą mszę w parafii, więc poprosił kościelnego, żeby mu do świętej wody dolał kilka kropelek wódki, co go rozluźni. I tak się stało. Na drugiej mszy zrobił tak samo i czuł się nawet lepiej niż na pierwszej mszy. Po mszach wrócił do pokoju i znalazł list:
– Drogi bracie, następnym razem dolej kropelki wódki do wody, a nie kropelki wody do wódki, bo:
– Krzyż trzeba nazwać po imieniu, a nie to „duże T”.
– Nie wolno na Judasza mówić „ten sk…yn”.
– Na krzyżu jest Jezus, a nie Czegewara.
– Jest 10 przykazań, a nie 12.
– Jest 12 apostołów, a nie 10.
– Ci co zgrzeszyli idą do piekła, a nie w p…du.
– Inicjatywa, aby ludzie klaskali była imponująca, ale tańczyć makarenę i robić „pociąg” to przesada.
– Opłatki są dla wiernych, a nie na deser do wina.
– Pamiętaj, że msza trwa godzinę, a nie dwie połówki po 45 minut.
– Ten obok w „czerwonej sukni” to nie był transwestyta – to byłem ja.
* * *
Trzy koleżanki z biura przychodzą w odwiedziny do czwartej, leżącej w szpitalu.
– I co, dajecie sobie radę beze mnie? – pyta chora.
– Podzieliłyśmy twoją robotę i jakoś leci. Zosia robi na drutach, Jola parzy kawę, a ja zabawiam szefa.
* * *
Po pustyni idzie płetwonurek ubrany w akwalung, płetwy, żar leje się z nieba. Spotyka Araba na wielbłądzie:
– Przepraszam, do morza daleko?
– Ponad 200 km – mówi Arab.
– No, ładnie, ale plażę to żeście odpierniczyli!
* * *
Niewidomy myje naczynia. Zaczyna od szklanek, talerzy. W końcu myje tarkę. Myje, myje, nagle odkłada i mówi:
– Kurde, jeszcze w życiu takich głupot nie czytałem.
* * *
Mistrz w pchnięciu kulą do trenera:
– Dziś muszę pokazać klasę… na trybunie siedzi moja teściowa.
– E! nie dorzucisz…
Wraz z wiosna garść humoru...
Trzy małe myszki przechwalają się jakie są twarde:
1: ja wciągam trutkę na myszy przez nos i mam naprawdę niezły odjazd........
2: a ja pakuję bicepsy i brzuszek na pułapce na myszy...
Trzecia mysz z grymasem opuszcza mysią norkę, a dwie pozostałe:
- Gdzie idziesz?
- A nic... idę bzyknąć kota...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozmawiają owoce egzotyczne.
- Jestem kiwi. Co każdego ożywi.
- Jestem cytryna. Lubi mnie rodzina.
- Jestem marakuja. Nie wiem, co powiedzieć...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nowe przysłowia:
- Ten się śmieje ostatni... kto wolniej kojarzy.
- Kto pod kim dołki kopie... ten szybko awansuje.
- Nie pożądaj żony bliźniego swego... nadaremno.
- Jak cię widzą... to pracuj.
- Tym chata bogata... co ukradnie tata.
- Kto rano wstaje ten... idzie po bułki.
- Nie ma tego złego... co by nam nie wyszło.
- Jak sobie pościelesz... to mnie zawołaj.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Baco, a umiecie powiedzieć "chrząszcz brzmi w trzcinie" ?
- A co mom nie umiec !
- No to mówcie.
- Robok burcy w trowie.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Spotyka na łące wąż krowę. Wąż do krowy
- sssssssssspadaj
Na to krowa
- a muuuuuuuuuszę ?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
1: ja wciągam trutkę na myszy przez nos i mam naprawdę niezły odjazd........
2: a ja pakuję bicepsy i brzuszek na pułapce na myszy...
Trzecia mysz z grymasem opuszcza mysią norkę, a dwie pozostałe:
- Gdzie idziesz?
- A nic... idę bzyknąć kota...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozmawiają owoce egzotyczne.
- Jestem kiwi. Co każdego ożywi.
- Jestem cytryna. Lubi mnie rodzina.
- Jestem marakuja. Nie wiem, co powiedzieć...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nowe przysłowia:
- Ten się śmieje ostatni... kto wolniej kojarzy.
- Kto pod kim dołki kopie... ten szybko awansuje.
- Nie pożądaj żony bliźniego swego... nadaremno.
- Jak cię widzą... to pracuj.
- Tym chata bogata... co ukradnie tata.
- Kto rano wstaje ten... idzie po bułki.
- Nie ma tego złego... co by nam nie wyszło.
- Jak sobie pościelesz... to mnie zawołaj.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Baco, a umiecie powiedzieć "chrząszcz brzmi w trzcinie" ?
- A co mom nie umiec !
- No to mówcie.
- Robok burcy w trowie.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Spotyka na łące wąż krowę. Wąż do krowy
- sssssssssspadaj
Na to krowa
- a muuuuuuuuuszę ?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------