Tydzień filmu polskiego w Luksemburgu - DKF - zapraszamy!

Zabawa dla dorosłych i dla dzieci, kultura, gastronomia, sport, turystyka...
Awatar użytkownika
Redakcja
Posty: 3226
Rejestracja: 16-10-2006, 23:03
Lokalizacja: stąd i zowąd

Tydzień filmu polskiego w Luksemburgu - DKF - zapraszamy!

Post autor: Redakcja »

Nasi Najmilsi,

nietrudno było zauważyć, że zainaugurowany dziś Tydzień Filmu Polskiego w Luksemburgu już pierwszego dnia przyciągnął tłumy. Wyłowiliśmy dziś (naszym przenikliwym wzrokiem ;)) w sali im. Roberta Kriepsa w Abbaye Neumunster wielu z Was, naszych Czytelników.

Mamy nadzieję, że korci Was teraz, by podzielić się z kimś refleksjami z projekcji, opowiedzieć o emocjach, jakie wywołały zaprezentowane filmy, albo po prostu i zwyczajnie napisać o tym czy podobały się Wam (a może wręcz zachwyciły?) pokazane obrazy czy raczej znudziły Was lub co najmniej zdenerwowały.

Otwieramy niniejszym wątek dyskusyjny przy okazji trwającego festiwalu kina polskiego, gdzie będzie można napisać wszystko na temat prezentowanych w tym tygodniu projekcji, albo szerzej – podyskutować o kinematografii polskiej – lat ubiegłych i współczesnej, albo jeszcze szerzej – o kinie w ogólności.

[center]Zapraszamy do wymiany poglądów oraz do wyrażenia własnych, niczym nieskrępowanych wypowiedzi![/center]
~~~~~
Redakcja
Awatar użytkownika
jespere
Posty: 1503
Rejestracja: 26-09-2006, 14:33
Lokalizacja: z melmac

Post autor: jespere »

osobiscie uwazam, ze wybor filmow na otwarcie byl trafiony.
mozna bylo moze zaczac od czegos mocniejszego, ale Kolski wprowadzil nas od razu w czarodziejska kraine kina.
Film malowniczy, czarujacy i tajemniczy.
opowiedziany naiwnie oczami dziecka, ktore niczemu sie nie dziwi.
wyszedlem z kina i chcialo mi sie spiewac: na na na !
lekkosc i szczesliwosc.

obawialem sie troche o moich gosci - przyciagnalem pare wegrow. co oni biedni z tego wszystkiego zrozumieja. i tu szok: szczegolnie podobaly im sie krotkie metraze Kieslowskiego.
A ja biedny myslalem, ze polowa tematu to jezyk jakim mowily glowy i stroz... A jednak okazuje sie, ze widz obcojezyczny tez znalazl tu cos dla siebie.

rozgladalem sie pracowicie ale nie widzialem zadnych dzieci, czyli kaji chyba nie bylo?

tak czy inaczej juz po tym pierwszym dniu jestem bardzo wdzieczny organizatorom za wspaniala inicjatywe. TAK TRZYMAC!

przychodzcie i ogladajcie!
Awatar użytkownika
kajapapaja
Posty: 1875
Rejestracja: 26-09-2006, 07:35
Lokalizacja: Opole

Post autor: kajapapaja »

jak nie było jak była, co się dziwisz?? <mrgreen>
nie słyszałeś tych marudzeń i ciągłego trzasku zamykanego i otwieranego krzesełka??? Muszę przyznać, że o ile krótkie metraże mnie rozbawiły (i nawet spodobały się mojej 7-letniej córci), o tyle mojego prawie 4-latka znudziły...

Ale Kolski... no bajka <brawa> - młodszy siedział cicho, od czasu do czasu rozdziawiając gębę... Przepiękny film (jak można nie lubić Kolskiego....)..

A z tyły dochodziły śmiechy koleżanki majki & spółka <diablelek> , szczególnie przy wierszykach o zwierzątkach (krecik? :p )

na razie damy sobie spokoj, choc moze na krótkometrażówki Bagińskiego przyjdziemy...
Jakby co - do zobaczenia na "Vincim" <hejka>
Awatar użytkownika
danka44
Posty: 968
Rejestracja: 26-09-2006, 08:53
Lokalizacja: Junglinster

Post autor: danka44 »

Ja tam Kaje widziałam :) i wiele innych osób szczególnie związanych ze środowiskiem tłumaczy.
Szkoda, że samym inicjatorom przedsięwzięcia nie było dane wypowiedzieć się, ani na krótkim spotkaniu w kuluarach przed projekcją, ani przed projekcja samego filmu. Od nich się zaczęło, a później inni sie chwalili.

Wiem, że sam mistrz Kolski miał na to spotkanie przybyc, (p. Labuda osobiście zajmowała się jego zaproszeniem), ale niestety inne terminy i spotkania okazały sie ważniejsze.

Cieszy mnie jako kinomankę, że dopisała publiczność. Sala właściwie była pełna. Oby tak dalej <brawa> Publiczność reagowało żywo na film. Salwy śmiechu wybuchały raz po raz. A na koniec zasłużone oklaski.

Szkoda, że nie pomyslano o dzieciach. Pewnie można by zrobić choć jeden dzień dziecięcy.
Danka
Awatar użytkownika
jespere
Posty: 1503
Rejestracja: 26-09-2006, 14:33
Lokalizacja: z melmac

Post autor: jespere »

kaju, bajki kolskiego ok ale baginski dla dzieci to naprawde przegiecie. decyzja nalezy do Ciebie, ale nie polecam :)
Awatar użytkownika
kajapapaja
Posty: 1875
Rejestracja: 26-09-2006, 07:35
Lokalizacja: Opole

Post autor: kajapapaja »

jespere - co do bagińskiego napisałam "może", bo już kilka razy te filmiki widziałam...

danusia - skoro w zamiarze ma to być coś cyklicznego, to można pomysleć na przyszły rok...

ale sam pomysł - SUPER!!!!!!! <brawa> <brawa> <brawa> <brawa>
===============================
"Education is an admirable thing, but it is well to remember from time to time that nothing that is worth knowing can be taught." - Oscar Wilde
===============================
eurokraci.eu
Awatar użytkownika
hurakami
Posty: 374
Rejestracja: 05-10-2006, 12:58
Lokalizacja: Lux

Post autor: hurakami »

Zgadzam sie z Jesperem calkowicie. Kolski byl bardzo malowniczy i czarujacy. Pogodny i humorystyczny, czyli zupelnie inny, niz zwykle. Kto oczekiwal filozoficznej glebi, mogl znalezc jedynie proste prawdy. Bo Jasminum opowiada o milosci, roznej, tej straconej, niespelnionej, prawdziwej i dzikiej namietnosci. A historia opowiedziana jest tak ujmujaco i urokliwie, ze film moze sie podobac.
Zeby bylo jasne nie lubie Kolskiego. I wybralem sie na otwarcie glownie na Kieslowskiego (jedego z najlepszych rezyserow kinematografii swiatowej moich zdaniem). Ale Jasminum nie rozczarowal, tak jak Jespere wyszedlem z kina w doskonalym nastroju.
Nie wiem, jaka idea przyswieca temu festiwalowi, bo nie widze jakiegos klucza w doborze filmow. Ale jesli impreza ma przyblizac polska kinematografie to dobor jest chyba przyzwoity. Moze wyrzucilbym tylko Machulskiego i Stuhra, obaj mieli w dorobku lepsze filmy, zreszta chyba nie mamy ostanio szczescia do komedii.
Natomiast wielkie brawa za Krauzego i Dumale. Ciekaw jestem opinii zwlaszcza na temat tego ostatniego.
Pozdrawiam
h
MaWi
Posty: 3662
Rejestracja: 18-09-2006, 16:41

Post autor: MaWi »

Może na początku napiszę, że przeciwnie niż hurakami, ja lubię kino Kolskiego. Operuje ono dosyć prostymi schematami (powtarzającymi się w różnych układach w kolejnych filmach), przekazując równie proste, acz na wskroś szlachetne treści i może przez to nastawia odbiorcę od razu pozytywnie. Lubię je do tego stopnia, że większość dorobku filmowego Kolskiego mamy w domowej filmotece na DVD, a niektóre teksty z "Pograbka" ("Śpisz?", "Śpię...", "to śpij", "to śpię" ;) etc.) czy "Pogrzebu kartofla" przeniknęły do naszego codziennego życia.

Jednak...

Jednak Jasminum nie przypadl mi do gustu. Powiem wiecej. Rozdrażnił mnie swoją powierzchowną naiwnością, brakiem dbałości o podtrzymanie misternie budowanego klimatu. Wszechobecny papieros w ustach Kolskiej, muzyka, którą słucha w samochodzie, jak i sam samochód, pasujący raczej do ziomala z Pruszkowa niż do "pani konserwator" – być może miały być symbolem osoby, która wtargnęła do świata "pachnących braciszków" z innej rzeczywistości; mnie jednak za każdym razem wyrzucało to poza orbitę zawieszonego gdzieś nad Ziemią, misternie uplecionego z zapachów, świata.

Także konwencja, poprzez opowieść dziecka, tchnie dla mnie nadużyciem. Któż bowiem ośmieli się podnieść oręż krytyki przeciwko niewinnemu głosikowi, szczególnie jeśli ten pyta "A co się dziwisz?". A więc dziwienie się zostało zakwestionowane jeszcze zanim zdążyłem się zdziwić, że film taki, nawet u Kolskiego, mógł powstać.

Do tego etatowa aktorka Kolskiego – jego żona, "profesjonalizm w amatorszczyźnie", grająca zawsze tak samo drętwo, bez polotu, podająca tekst zawsze w tym samym smutno-obojętnym tonie, jakby czytała prosto z promptera. Nawet grając w komediach (np. Kogiel-mogiel, nb. reżyserowanych nie przez Kolskiego) nie potrafiła wykrzesać z siebie kogoś innego, niż tylko Grażynę Błęcką-Kolską. Gdzież tu więc miało być aktorstwo? Szczególnie w zestawieniu z takimi "zawodowcami" (nb. niosącymi dzielnie na swych barkach cały film, jak Gajos, Ferency czy Pieczka).

No i na koniec – muzyka. Pełna niedoróbek, przypadkowych zatrzymań cięciem fimowego montażu, w pół słowa czy raczej w pół frazy muzycznej, z podłożonym w zupełnie innej, obcej przestrzeni akustycznej śpiewem dziecka. Konieczny, który już niejeden raz miał okazję pokazać, że w tej dziedzinie ma wiele do powiedzenia, stara się, nie wiedzieć czemu, wiernie naśladować Preisnera, przez co w apoteozie kiczu staje się nawet lepszy od samego mistrza. Dla mnie to była landrynka. Nie – landrynka w ustach dziecka, to jeszcze ujdzie, a nawet i posmakuje. To była landryna. Wielka ociekająca różowym "barwnikiem sztucznym, zgodnym z naturalnym", i oblizana już po wielokroć landryna.

Zapewne nikt się tu ze mną nie zgodzi, ale w końcu to moje osobiste zdanie i wyraz bardzo prywatnych, by nie powiedzieć intymnych uczuć. Wszak kino Kolskiego zawsze było skierowane "do wewnątrz" a w Jasminum w sposób szczególny. To akurat nazwę, i to z uznaniem, największym atutem tego filmu.

[center]* * *[/center]

A przy okazji – Jasminum, ale nie tylko, to kino typowo polskie (o ile coś takiego można w ogole zdefiniować). Ten obraz, jak i parę innych, które obejrzeć będzie można podczas Tygodnia Filmu Polskiego, stanowią coś niepowtarzalnego, nie mającego precedensu w sztuce filmowej europejskiej czy nawet światowej. Rodzi się we mnie pytanie: jak odbierają "te klimaty" osoby, których mentalność, osobowość, świadomość estetyczna kształtowała się pod zupełnie inną szerokością geograficzną, w zupełnie innych "okolicznościach przyrody"? Wiem, że wielu z Was przyprowadziło na seanse kolegów i koleżanki niebędące Polakami. Czy pytaliście ich, czy film polski ich frapuje czy raczej nudzi, ekscytuje czy odstrasza? A może ktoś z nich chciałby się tutaj wypowiedzieć? Myślę, że mogłoby to być dla nas wielce pouczające doświadczenie :)
Awatar użytkownika
jespere
Posty: 1503
Rejestracja: 26-09-2006, 14:33
Lokalizacja: z melmac

Post autor: jespere »

tak jak wspomnialem wczesniej przyprowadzilem wegrow. czyli inny swiat, inny jezyk itd no ale czy do konca? nie do konca inny, bo klimaty prl kumaja lepiej niz miejscowi. co sie dziwisz?

natomiast kolski im tez, tak jak mawiemu nie przypadl do gustu. jeden z argumentow pokrywal sie z opinia powyzsza - uzycie dziecka w taki sposob to naduzycie... nie zgadzam sie z tym, ale oni tez to tak odebrali.

a drugi argument, i tu naprawde nie wiedzialem co powiedziec, byl taki ze ten film nie ma nic do przekazania, zadnej tresci, jest pusty. ot wkladamy kij w mrowisko (kobieta w klasztorze...) i zobaczymy co sie stanie. z tym argumentem jeszcze bardziej sie nie zgadzam, ale to juz indywidualna sprawa.

trzeci argument, ktory przytoczyli, a ktory przemawial za filmem wg mnie, a przeciw wg nich, byl taki ze byla to seria starannie wystudiowanych obrazkow - wrecz perfekcyjnych, a dla nich zbyt perfekcyjnych...

dla mnie najciekawsze bylo weryfikowanie i dyskutowanie swoich opinii z kims kto ma inne korzenie. a to chyba po to m.in. robimy taki festiwal. bo przeciez nie tylko dla wlasnej przyjemnosci

dodam jeszcze ze dla mnie bylo to sympatyczne oderwanie sie od rzeczywistosci. nie wyczulem smaku tej strasznej porno landryny, czulem za to rozne czeremchowe zapachy bylem w starym klasztorze i to wspolczesnie, i po prostu dalem sie zaczarowac :)
MaWi
Posty: 3662
Rejestracja: 18-09-2006, 16:41

Post autor: MaWi »

jespere pisze:nie wyczulem smaku tej strasznej porno landryny
Nie, no wiesz... ja pornografii na mysli bynajmniej nie mialem. Nawet gdyby miala byc to "pornografia uczuc", choc tutaj (przynajmniej moim zdaniem) film balansuje na granicy. Landryna, szczegolnie rozowa, moze sie co prawda kojarzyc z ta dziedzina ludzkiej aktywnosci, ale mnie chodzilo raczej o dosadne pokazanie poziomu kiczu, jaki w sposob nieuzasadniony wyziera z filmu poprzez scenariusz, scenografie, gre (przynajmniej niektorych) aktorow oraz muzyke. Nawet jak na opowiesc malego dziecka, jest to historia dosyc naciagana.

A co do zapachow – tak, o tym mial byc ten film. Sam Kolski pisal, ze marzy mu sie "kino zapachow", majac zapewne na mysli, ze przez umiejetnie skadrowany obraz i opowiedziana historie, nasze zmysly dadza sie uwiesc i poczujemy ten zapach mniej lub bardziej namacalnie... No, wiec ja nie poczulem i o tym chcialem napisac. Ale moze po prostu zawinil katar, ktory dopadl mnie obecnie ze zdwojona sila ;)
MaWi
Posty: 3662
Rejestracja: 18-09-2006, 16:41

Katedra Baginskiego

Post autor: MaWi »

Widziałem ten film dzisiaj po raz pierwszy. Wstyd przyznać? Może tak, może nie. Krótkometrażowy kandydat do Oskara z zeszłego roku, chluba naszej kinematografii, młode, postępowe kino... a ja jakoś go nie doświadczyłem do tej pory. No, ale w końcu przyszła kryska i dzięki wspaniałej inicjatywie kolegów i koleżanek udało mi się ten film obejrzeć po raz pierwszy w Luksemburgu.

Czy było warto? Z pewnością tak. Niesamowita sceneria. Można by jednak powiedzieć – "cóż takiego! Przy dzisiejszej technice komputerowej wydziergać można co tylko sobie człowiek wymyśleć potrafi!" No, i tu mamy właśnie problem. Bo najpierw trzeba wymyśleć, ruszyć głową... po prostu mieć wyobraźnię, a tej jak widać autorowi filmu nie brakowało.

Ponadto świetna gra półcieni. Wspaniale wykreowane przestrzeń i światło. Motyw katedry gotyckiej pokazany w sposób niezwykle oryginalny, daleki od banału. To nie kolejna kopia Chartres, Metz czy Bourges – to coś nieziemskiego, zbudowanego jedynie na cienkiej kanwie średniowiecznych arcydzieł.

Niesamowita opowieść. W zasadzie jeden motyw, ale jakże wieloznaczny, niedopowiedziany, niedający spokoju. Chciałoby się wiedzieć, co było wcześniej, chciałoby się dowiedzieć, co stało się później. Chciałoby się przede wszystkim znać odpowiedź na pytanie "dlaczego tak". Cóż, kiedy krótki metraż ma swoje nieubłagane prawa... na szczęście. Na szczęście, bo historia zdemaskowana, odarta z tajemnicy, moglaby już nie być tak ciekawa...

I jak zwykle cięgi na oprawę muzyczną całości. Dla mnie – zupełny brak wyczucia, albo wyczucie na poziomie ogniska muzycznego. Proste, banalne chórki (katedralny oblique – a jakże!), okraszone, podobno zawsze sprawdzającymi się w okolicznościach fantasy, groove'ami techno... Cóż, są tacy, którzy widząc kota muszą powiedzieć "miau". Nie każdemu po prostu wystarcza wyobraźni na coś więcej... Może to zboczenie zawodowe wymagać od muzyki, by była na poziomie... cóż, ale czy to, że jest "jedynie" tłem filmu zwalnia ją z obowiązku profesjonalizmu??

Szczęśliwie atmosfera samej opowieści pozwala zapomnieć o "przyległościach", a kontemplowanie Katedry samo w sobie przynosi aż nadmiar satysfakcjonujących doznań estetycznych.

[center]* * *[/center]
Aha, i dodać muszę jeszcze jedno. Po wyjściu z Abbaye (nie zostałem na Zanussim) rozejrzałem się wkoło – rozświetlona dolina otoczona ogromem skał i majestatycznych budynków. Ciemne oczodoły kazamatów, olbrzymie drzewa, rozcapierzające nad głowami ogrom swych łysych konarów, szum niewidzialnej, bo płynącej poniżej poziomu wzroku rzeki i ta nieziemska poświata. Tak... miejsce Katedry jest zdecydowanie na Grundzie. Tu żyje ona poza kinowym ekranem. Warto było obejrzeć ten film właśnie w tym miejscu i czasie.
ODPOWIEDZ