Ciekawe ilu z Was, drodzy Czytelnicy, wie o tym, że dzisiaj nad przestrzenią powietrzną Luksemburga – kraju, w którym przyszło nam żyć – przemknęły w godzinach porannych dwa gwaranty polskiej suwerenności, myśliwce F-16 zakupione przez rząd RP od armii Stanów Zjednoczonych. Ich droga zza oceanu, niemal tak zawiła, jak polska droga do wolności, wytyczona została bowiem przez pobliskie Luksemburgowi niemieckie lotnisko wojskowe Spangdahlem (okolice Bitburga i Wittlich; ci co odwiedzają z dziećmi Eifelpark, będą wiedzieć, gdzie tego szukać).
Myśliwców w Spangdahlem miało być cztery. Niestety, dwa nie doleciały, bo... się zepsuły. W zasadzie psuły się już od początku (planowany początkowo na 6 listopada przelot został odwołany tuż po starcie, kiedy to okazało się, że w samolotach szwankuje radiolokacja, napęd oraz urządzenia do tankowania w powietrzu). W końcu ruszyły dziś o 9 rano, ale szybko stało się jasne, że połowa eskadry musi wylądować nieco wcześniej, bo w Keflavik na Islandii, gdyż problemy techniczne z układem tankowania, sygnalizowane jeszcze podczas pierwszej próby przelotu, powróciły ze zdwojoną siłą.
Mimo wszystko przedstawiciele armii USA nie tracą optymizmu, zapewniając, że samoloty wykonają terminowo swoje pierwsze zadanie w Polsce, jakim ma być uroczysty pokaz ich możliwości w dniu Święta Niepodległości 11 listopada.
Cóż, w końcu Amerykanie wiedzą, że Polak potrafi – w razie czego przyjedzie nasz pan Henio, zapakuje to-to na lawetę, po czym w swoim warsztacie gdzieś pod Zgierzem tu wyklepie, tam dosztukuje coś ze szrotu i samolot będzie latał jak ta lala
informacja za www.gazeta.pl
Luksemburski epizod... polskich F-16
Luksemburski epizod... polskich F-16
- Załączniki
-
- F-16.jpg (13.26 KiB) Przejrzano 1375 razy
~–~–~–~–~
Redakcja
Redakcja
Tanie tankowanie...
Widać polskie sily zbrojne też wiedzą, że w Luxie można tanio zatankowć.