Luksemburg jak wiadomo należy do najspokojniejszych regionów UE. Nie oznacza to jednak, że nic tu się nie dzieje, ludzie padają sobie w objęcia na ulicach, a przypadkowi przechodnie obdarowują się nawzajem kwiatami. Staramy się co prawda nie pisać o rzadkich, acz zauważalnych przypadkach przemocy, o problemie narkotyków i prostytucji w okolicach Gare oraz o typowo prowincjonalnych problemach społecznych (typu sąsiad sąsiadowi otruł psa albo zazdrosny mąż ugodził nożem w przypływie desperacji kochanka swojej żony). To są czyjeś prywatne sprawy, a ich marginalność w żaden sposób nie wpływa na ogolnie przyjazny obraz luksemburskiej rzeczywistości. Ponadto o takich właśnie sensacjach można przeczytać (o ile już się wydarzą) na pierwszych stronach luksemburskich gazet i portali internetowych, więc nasza skromna rola i tak ograniczałaby się do wyręczania tych, którzy na miejscu zdarzeń i tak są pierwsi.
Aby jednak udokumentować przypadek (tzw. case) i zabezpieczyć się przez posądzeniem o przesładzanie wizerunku Luksemburga, przytoczymy od czasu do czasu co znamienniejsze przypadki.
Jednym, jaki przykuł uwagę mediów w miniony weekend, było odkrycie ciała 35-letniej kobiety w bagażniku zaparkowanego w okolicach dworca głównego samochodu. Ofiara, jak się okazało, nim ją zamordowano, została zgwałcona. Policja, w wyniku podjętych natychmiast działań operacyjnych, już w niedziele rano zatrzymała mężczyznę, co do którego nie ma wątpliwości, iż jest sprawcą tego okrutnego morderstwa. Do chwili obecnej, dla dobra śledztwa, nie podano ani przebiegu, ani okoliczności zdarzenia. Podano natomiast statystyki, z których wynika, że na przestrzeni całego roku 2006 miały miejsce w mieście Luksemburg zaledwie cztery podobne przypadki. Pierwszy zdarzył się 19 lutego, kiedy to został zamordowany młody człowiek na av. de la Gare. Sprawca zdarzenia sam zgłosił się na policję kilka dni później. Kolejne dwa miały miejsce jeszcze w lutym i później w czerwcu.
Inny przypadek, zupełnie jak z filmu sensacyjnego, wydarzył się w niedzielę późnym wieczorem. Luksemburskie służby celne próbowały zatrzymać do kontroli samochód osobowy na francuskich numerach rejestracyjnych w okolicach stacji benzynowej Aire de Capellen. Kierowca pojazdu nie zareagował na sygnał do zatrzymania się dany przez funkcjonariuszy służb celnych i rzucił się do ucieczki. Mimo iż uciekający pojazd został ostrzelany przez patrol celników, kierowcy udało się zbiec, a spalony samochód znaleziono 2 godziny później na rue de la Libération w Mamer. Po uciekinierach ślad wszelki zaginął.
Należy przy tym wspomnieć, że Luksemburg bywa nierzadko celem lub „kanałem przerzutowym” różnego rodzaju przemytu. Prasa, jak i służby celne informują na bieżąco o faktach przemytu tak dóbr codziennego użytku, jak i papierosów, alkoholu czy wręcz narkotyków (głównie „import” z niedalekich Niderlandów). Policja oraz policja celna (Douanes et Accisses) stara się kontrolować ten problem na bieżąco, czy to przez regularne dyżury na istniejących nadal terminalach granicznych, zatrzymując przekraczające granicę samochody do kontroli (głównie zresztą na granicy luksembursko-francuskiej), czy robiąc „naloty” i dorywcze akcje na autostradach wewnątrz kraju. Należy przy tym zaznaczyć, że służby celne pochwalić się mogą dużą skutecznością w zwalczaniu przemytniczego procederu.
No, i to by było tyle w kwestii „odbrązowiania” wizerunku Luskemburga jako zapyziałego, sennego miasteczka
informacje podano za www.wort.lu
Ciemna strona luksemburskiego Księżyca
Ciemna strona luksemburskiego Księżyca
- Załączniki
-
- logo_pgd.jpg (7.71 KiB) Przejrzano 1317 razy
~–~–~–~–~
Redakcja
Redakcja