Rowery do wynajęcia w Luksemburgu już od 21 marca
: 29-01-2008, 11:16
Nadejście wiosny zwiastować mają w tym roku w Luksemburgu nie tylko jaskółki (i oczywiście żurawie
), ale także... rowery. Zapowiadany już niegdyś projekt, wielokrotnie dyskutowany, będący przedmiotem licznych zmian i kontrowersji, wejść ma ostatecznie do realizacji w postaci umowy pomiędzy miastem Luksemburg a firmą JCDecaux. Na podstawie tego porozumienia firma postawi na Kirchberg, Merl, Belair, w Centrum i w rejonie Dworca dwadzieścia z planowanych 25 "zajezdni" rowerowych, gdzie w specjalnych blokach zaparkowanych będzie w sumie 250 rowerów.
Wynająć taki rower można będzie opłacając roczny abonament w wys. 15 euro, względnie inwestując całe 1 euro w "tygodniówkę". Można też zapragnąć ot tak przejechać się rowerem miejskim. Pierwsze 30 minut – zawsze gratis! Potem już każda rozpoczęta godzina będzie nas kosztować 1 euro. Rower, zabrawszy z jednej "zajezdni" należy zaparkować w dowolnej innej. Dopiero fakt zaparkowania go w "bloku" będzie traktowany jako koniec jazdy i na podstawie różnicy czasu pomiędzy wynajęciem a oddaniem będzie wyliczana opłata za skorzystanie z tego środka lokomocji. Może właśnie dlatego władze miasta szacują, że niemal 90% przyszłych użytkowników rowerów do wynajęcia będzie korzystać z dobrodziejstw abonamentu rocznego. Miejmy nadzieje, że nie będzie to oznaczać, iż "zajezdnie rowerowe" będą stały puste, gdyż na czas abonamentu rowery będą spędzać czas w gościnnych progach abonentów...
I jeszcze jedna ciekawostka na koniec. Firma JCDecaux nie weźmie ani grosza za zbudowanie systemu ani za wyposażenie go w jednoślady. Ponadto miasto Luksemburg będzie miało prawo do 80% zysków z abonamentów. Jak to możliwe? Cuda oczywiście zdarzają się, ale nie w biznesie. Na mocy umowy o charakterze "barterowym", za wyposażenie miasta stołecznego w rowery, firma JCDecaux będzie mogła postawić na terenie Luksemburga 80 bilboardów reklamowych o szerokości 2 m i przez 10 lat korzystać z nich, czerpiąc zyski z umieszczanych tam reklam.
Taki układ znacznie podzielił radnych miasta. Przeciwnicy wskazują na "zanieczyszczenie" wizerunku miasta, brak przejrzystości finansowej całego projektu i potencjalne zagrożenie nadużyciami ze strony kontrahenta, czy wręcz jego nieopłacalność przedsięzięcia (padło nawet z ust radnego LSAP, Rene Kollweltera, stwierdzenie, że "tanio się sprzedaliśmy"). Zwolennicy tego układu uspokajają natomiast, że miejsca pod reklamy JCDecaux wybrano tak, by nie przeszkadzały one w kontemplowaniu uroków miasta, oraz że gdyby nie umowa na wymianę świadczeń, zainstalowanie systemu kosztowałoby ponad 5 mln euro. Ponadto wykazują, że oferta JCDecaux i tak była najatrakcyjniejszą z... dwóch, które stanęły do przetargu. Problem bowiem w tym, że w tak niszowej branży jak systemy rowerów do wynajęcia, w całej Europie chętnych do zrobienia interesu w Luksemburgu nawet ze świecą znaleźć niełatwo.
wiadomość za www.wort.lu

Wynająć taki rower można będzie opłacając roczny abonament w wys. 15 euro, względnie inwestując całe 1 euro w "tygodniówkę". Można też zapragnąć ot tak przejechać się rowerem miejskim. Pierwsze 30 minut – zawsze gratis! Potem już każda rozpoczęta godzina będzie nas kosztować 1 euro. Rower, zabrawszy z jednej "zajezdni" należy zaparkować w dowolnej innej. Dopiero fakt zaparkowania go w "bloku" będzie traktowany jako koniec jazdy i na podstawie różnicy czasu pomiędzy wynajęciem a oddaniem będzie wyliczana opłata za skorzystanie z tego środka lokomocji. Może właśnie dlatego władze miasta szacują, że niemal 90% przyszłych użytkowników rowerów do wynajęcia będzie korzystać z dobrodziejstw abonamentu rocznego. Miejmy nadzieje, że nie będzie to oznaczać, iż "zajezdnie rowerowe" będą stały puste, gdyż na czas abonamentu rowery będą spędzać czas w gościnnych progach abonentów...

I jeszcze jedna ciekawostka na koniec. Firma JCDecaux nie weźmie ani grosza za zbudowanie systemu ani za wyposażenie go w jednoślady. Ponadto miasto Luksemburg będzie miało prawo do 80% zysków z abonamentów. Jak to możliwe? Cuda oczywiście zdarzają się, ale nie w biznesie. Na mocy umowy o charakterze "barterowym", za wyposażenie miasta stołecznego w rowery, firma JCDecaux będzie mogła postawić na terenie Luksemburga 80 bilboardów reklamowych o szerokości 2 m i przez 10 lat korzystać z nich, czerpiąc zyski z umieszczanych tam reklam.
Taki układ znacznie podzielił radnych miasta. Przeciwnicy wskazują na "zanieczyszczenie" wizerunku miasta, brak przejrzystości finansowej całego projektu i potencjalne zagrożenie nadużyciami ze strony kontrahenta, czy wręcz jego nieopłacalność przedsięzięcia (padło nawet z ust radnego LSAP, Rene Kollweltera, stwierdzenie, że "tanio się sprzedaliśmy"). Zwolennicy tego układu uspokajają natomiast, że miejsca pod reklamy JCDecaux wybrano tak, by nie przeszkadzały one w kontemplowaniu uroków miasta, oraz że gdyby nie umowa na wymianę świadczeń, zainstalowanie systemu kosztowałoby ponad 5 mln euro. Ponadto wykazują, że oferta JCDecaux i tak była najatrakcyjniejszą z... dwóch, które stanęły do przetargu. Problem bowiem w tym, że w tak niszowej branży jak systemy rowerów do wynajęcia, w całej Europie chętnych do zrobienia interesu w Luksemburgu nawet ze świecą znaleźć niełatwo.
wiadomość za www.wort.lu