[center]Steffena Möllera
satyryka z krzyżem zasługi
który wystąpi
we środę, 6 czerwca o godzinie 18.00
w Auditorium Maximum Uniwersytetu Trewirskiego
wejście do budynku od strony jadalni (Mensy)
przy centralnym placu Uniwersytetu (plan dojazdu TUTAJ)
Program składać się będzie z dwóch punktów:[/center]
- – godz. 18.00 przezabawny występ kabaretowy na temat niemiecko-polskich doswiadczeń i stosunków,
– około godz. 20.00 otwarta dyskusja, podczas której Steffen Möller opowie o swoich doświadczeniach jako Niemiec w Polsce.
[center]=> Wstęp tylko 2 € !!!<=
Występ organizowany jest przez Stowarzyszenie Studentów Polskich w Trewirze (PSAT) we współpracy z referatem do spraw studentów zagranicznych „Asta” Uniwersytetu Trewirskiego, przy poparciu Niemiecko-Polskiego Stowarzyszenia w Trewirze (Deutsch-Polnische Gesellschaft Trier).
* * *[/center]
Z całą pewnością osoby Steffena Möllera nie musimy rekomendować tym, którzy mają możliwość oglądania polskiej telewizji. Jego obecność w serialu „M jak miłość”, jak i błyskotliwe popisy satyryczne w programie „Europa da się lubić” stanowią najlepszą rekomendację. Tych zaś, którzy z konieczności czy z wyboru zerwali kontakt z polskimi mediami w czasach „przedmoellerowskich” pragniemy zachęcić kilkoma fragmentami opowiedzianej przez niego samego ze swadą godną kabarecisty autobiografią. Cytujemy tu nasze tłumaczenie wersji niemieckiej tekstu, w sposób frapujący odbiegające od zamieszczonego na tej samej stronie internetowej artysty, polskiego oryginału (?). Porównajcie zresztą sami, by dowiedzieć się więcej o tym, jak w jednym ciele zmagają się ze sobą dwie dusze – niemiecka i polska, słowiańska i germańska, ta od Sarmatów i ta po Nibelungach odziedziczona

[center]* * *[/center]
Ja o sobie
Tekst pochodzi ze strony http://www.artegemini.com/AG/steffenmoeller.htm
Więcej o Steffenie Möllerze przeczytać możecie także na jego własnej stronie internetowej http://www.steffen.pl/
Od 1994 roku mieszkam w Polsce.
Przedtem wszystko szło normalnie: matura w Wuppertalu, kabaret szkolny, zastępcza służba wojskowa w Wuppertalu, studia w Berlinie, mieszkanie studenckie, wokal w kapeli („Die Harten Schanker”), dyplom magistra. Potem szok dla współlokatorów i kumpli z kapeli: Steffen jedzie do Polski. „Po co? Co będziesz robić w Azji?”.
Po moich występach co bardziej nieufni polscy widzowie pytają mnie często: „Przepraszam, czy Pan jest właściwie prawdziwym Niemcem? W rzeczywistości pochodzi Pan na pewno ze Śląska! Albo z NRD! Niech Pan się przyzna!”. Odpowiadam wtedy z czystym sumieniem: „Mylą się Państwo! Pochodzę z Wuppertalu, jestem więc normalnym, prawdziwym Niemcem!”. Który Niemiec ma możliwość składania takich deklaracji o sobie? Choćby dlatego warto wyemigrować do Polski. (Cóż JA mogę za to, że Niemcy z dawnej NRD są tu tak nielubiani? Ale nie przejmujcie się tym. Nas, Wuppertalczyków, nie lubią za to w Holandii!).
No dobrze, co byłoby właściwie jeszcze do napisania?
Może mała próba moich skeczów? – O nie, lepiej nie. One są zbyt naszpikowane podtekstami. To nie są żadne typowe kawały o Polakach, absolutnie. Zanim zaczniesz świadomie śmiać się z mojego ambitnego kabaretu, potrzebujesz długich lat zapoznawania się z kulturą, krajem i ludźmi. Oczywiście zdarzają się wyjątki. Od czasu do czasu zauważam wśród publiczności wyszczerzone twarze doktorantów. Poznaję ich: to jest miejscowa grupa niemieckich stypendystów DAAD, którzy zamiast spotkania świątecznego przyszli na wieczór kabaretowy Steffena Möllera. Potem siedzą w swoim małym gronie i kwestionują puenty. Ponieważ jednak nie każdy ma szczęście być stypendystą DAAD, proponuję Ci osobisty test z wiedzy o Polsce: w którym roku miało miejsce spotkanie Goethego z Mickiewiczem?
Są trzy możliwości:
- 1.1825
2.1827
3.1829.
– Ten, dla kogo to pytanie było za trudne, może spróbować w rundzie dla przegranych: kim był Mickiewicz? -
- 1. Ktoś jak Goethe
2. Rodzaj Chopina.
3. Pradziadek Wałęsy.
Dwukrotna błędna odpowiedź oznacza, że wymiękniesz też na moim ambitnym, multikulturowym kabarecie, zbliżającym narody ponad granicami krajów. Wybierz sam: kurs językowy w Krakowie albo dalsze słuchanie kawałów o Polakach. Na przykład takiego, znalezionego w internecie. Sam nigdy nie wpadłbym na taki rasistowski kawał, odżegnuję się od takiego chłamu! Ale sami Polacy zaśmiewają się przy nim do łez. A więc umywam ręce i pozostaję niewinny.
Diabeł siedzi w piekle i sarka: „Już tak długo nic złego nie zrobiłem ludziom. Muszę coś znów wymyślić”. Bierze swoją małą łopatkę, przekopuje się na powierzchnię Ziemi i wychodzi na świat w Ameryce. „Witajcie, jestem diabełek i mam tu moją łopatkę. Wezmę Wam teraz wszystkie wasze pieniądze!”. – „A proszę bardzo, możesz wziąć wszystkie” – odpowiadają Amerykanie. „My mamy ich aż za dużo”. – „Cholera” – mówi diabełek, zabiera swoją łopatkę i przekopuje się do Rosji. – „Witajcie, jestem diabełek i mam tu moją łopatkę. Wezmę Wam teraz wszystkie wasze pieniądze!”. – „Serdecznie witamy” – odpowiadają Rosjanie – „Jak chcesz to pomóż nam ich szukać. Sami nie mamy nic.”. – „Cholera” – mówi diabełek, zabiera swoją łopatkę i przekopuje się do Polski. „Witajcie, jestem diabełek… a gdzie jest moja łopatka?”.
Inny kawał – polski o Niemcach – mam nie z internetu, a od nobliwej warszawskiej damy:
Niemiecki dziadek ogląda wraz ze swoim wnuczkiem zdjęcia w albumie. Wnuczek pyta: „Dziadku, kto to jest ten młody pan na zdjęciu?”. – „To ja, jak byłem jeszcze młody i piękny”. – „Aha. A kto to jest ten pan obok ciebie, ten z tym wąsem?”. – „O, mój kochany, to był taki bardzo zły człowiek, nazywał się Adolf Hitler”. – „Ach tak. A dziadku, dlaczego tak śmiesznie podnosisz swoją rękę do tego pana Hitlera?”. – „Bo właśnie mówię do niego: Precz z wojną!”.
Copyright by Steffen Möller, tłum. Redakcja.