Tanie loty do USA wkrótce staną się faktem
: 16-04-2007, 12:10
Ryanair zapowiedział tuż przed weekendem, że ma zamiar wzbogacić swoją ofertę o połączenia z kilkoma portami lotniczymi w Stanach Zjednoczonych. Jednocześnie przedstawiciele firmy obiecują, że bilety będzie można nabyć w cenie już od 10 euro (oczywiście podano cenę bez opłat dodatkowych, które zapewne w przypadku lotów transkontynentalnych mogą osiągnąć pułap wyższy od znanego nam z połączeń europejskich).
Z wprowadzeniem oferty Ryanair czekać będzie jednak do podpisania międzynarodowej umowy Open Sky, która ma na celu zniesienie ograniczeń i generalne obniżenie taryf w połączeniach między Europą a Ameryką (przypominamy, że układ ten zostanie podpisany najprawdopodobniej w przyszłym roku i nawet regularne linie lotnicze obiecują istotne zniżki w cenach połączeń do USA po wprowadzeniu Open Sky w życie).
Ponadto Ryanair, by sprostać nowym wyzwaniom, musi zakupić odpowiednią ilość maszyn o osiągach umożliwiających tak dalekie przeloty. W planach spółki jest już co prawda projekt zakupu około pięćdziesięciu Airbusow 350 oraz Boeingów 787, ale i z tym Ryanair ma zamiar poczekać do momentu, kiedy spadnie wysoka koniunktura w tej branży, a co za tym idzie i ceny nowych samolotów. Summa summarum nie należy się spodziewać pierwszego lotu z Hahn czy Charleroi do NYC Ryanairem wcześniej niż w roku 2009.
Tymczasem inne tanie linie lotnicze przymierzają się także do wprowadzenia regularnych lotów do Stanów Zjednoczonych. Może się więc okazać, że walka o klienta na tym polu będzie dynamiczna, by nie powiedzieć zażarta. Na początku kwietnia inna, mało znana dotychczas firma przewozowa – Prima Charter – podała do wiadomości, że najdalej za rok rozpocznie loty do sześciu miast USA z tzw. Warszawy, czyli z nowego podwarszawskiego lotniska w Modlinie, którego otwarcie także zapowiadane jest już wkrótce.
Wracając jeszcze na chwilę do oferty Ryanaira, przedstawiciele firmy zapytani, w jaki sposób mają zamiar zarabiać na tak odległych połączeniach, których cena nie będzie w znacznym stopniu odbiegać od dużo mniej kosztownych rejsów europejskich, odpowiedzieli, że największych zysków spodziewają się ze sprzedaży... napojów i posiłków w trakcie lotu. Nic dziwnego – przy obecnych przepisach, które nie pozwalają wziąć na pokład nawet małych rozmiarów „piersióweczki”, podczas trwającego niemal 10 godzin lotu trudno będzie nie oprzeć się pokusie wydania choćby i 15 euro na najdroższe w naszym życiu soczki i kawę
Wiadomość za www.rtl.lu oraz ze źródeł własnych
Z wprowadzeniem oferty Ryanair czekać będzie jednak do podpisania międzynarodowej umowy Open Sky, która ma na celu zniesienie ograniczeń i generalne obniżenie taryf w połączeniach między Europą a Ameryką (przypominamy, że układ ten zostanie podpisany najprawdopodobniej w przyszłym roku i nawet regularne linie lotnicze obiecują istotne zniżki w cenach połączeń do USA po wprowadzeniu Open Sky w życie).
Ponadto Ryanair, by sprostać nowym wyzwaniom, musi zakupić odpowiednią ilość maszyn o osiągach umożliwiających tak dalekie przeloty. W planach spółki jest już co prawda projekt zakupu około pięćdziesięciu Airbusow 350 oraz Boeingów 787, ale i z tym Ryanair ma zamiar poczekać do momentu, kiedy spadnie wysoka koniunktura w tej branży, a co za tym idzie i ceny nowych samolotów. Summa summarum nie należy się spodziewać pierwszego lotu z Hahn czy Charleroi do NYC Ryanairem wcześniej niż w roku 2009.
Tymczasem inne tanie linie lotnicze przymierzają się także do wprowadzenia regularnych lotów do Stanów Zjednoczonych. Może się więc okazać, że walka o klienta na tym polu będzie dynamiczna, by nie powiedzieć zażarta. Na początku kwietnia inna, mało znana dotychczas firma przewozowa – Prima Charter – podała do wiadomości, że najdalej za rok rozpocznie loty do sześciu miast USA z tzw. Warszawy, czyli z nowego podwarszawskiego lotniska w Modlinie, którego otwarcie także zapowiadane jest już wkrótce.
Wracając jeszcze na chwilę do oferty Ryanaira, przedstawiciele firmy zapytani, w jaki sposób mają zamiar zarabiać na tak odległych połączeniach, których cena nie będzie w znacznym stopniu odbiegać od dużo mniej kosztownych rejsów europejskich, odpowiedzieli, że największych zysków spodziewają się ze sprzedaży... napojów i posiłków w trakcie lotu. Nic dziwnego – przy obecnych przepisach, które nie pozwalają wziąć na pokład nawet małych rozmiarów „piersióweczki”, podczas trwającego niemal 10 godzin lotu trudno będzie nie oprzeć się pokusie wydania choćby i 15 euro na najdroższe w naszym życiu soczki i kawę

Wiadomość za www.rtl.lu oraz ze źródeł własnych