Ryjek pisze:Czy może się odezwać ktoś, komu Policja.lu wystawiła takowy mandat lub zarekwirowała samochód za jazdę na PL tablicach?
Ile wynosi taki mandat i jak to wygląda w rzeczywistości - czy rzeczywiście rekwirują lub odstawiają do granicy?
Odzywam sie mimo iz nic takiego mi sie nie przydazylo.
Swego czasu jezdzilam na polskich numerach ok. 3-4 lata, nie pamietam juz dokladnie. W zasadzie mialam z tego same korzysci. Parkowalam auto gdzie chcialam, nie ciagnac nigdy tiketow, za co notorycznie dostawalam mandaty na 1000 Frankow Belgijskich, wzglednie Luxemburskich (+/- 25 Euro). Tyle wtedy kosztowalo nieposiadanie tiketu. Dzis nie wiem ile takie wykroczenie kosztuje, dawno juz nie maialam zadnego mandatu. Nie jestem w stanie powiedziec ile setek mandatow nazbieralam zarowno w Lux-Ville (gdzie mieszkalam) jak i w Trewirze (gdzie codziennie na Uniwersytet jezdzilam), nie zaplacilam w kazdym razie ani jednego. Zaden mandat nie zostal wyslany do Polski na moj staly adres zamieszkania u mojej mamy:) Jeden jedyny raz moja mame w Polsce odwiedzila polska policja informujac ja o tym, ze kontaktowala sie z nimi policja luxemburska, poniewaz moje auto jest widywane stale w tych samych miejscach (nie dziwne parkowalam zawsze jak najblizej mieszkania) i czy to jest normalne, czy moze auto zostalo skradzione, czy ona moze udzielic im jakichs informaci. Mama powiedziala zgodnie z prawda, ze corka studjuje w Trewirze wiec bardzo prawdopodobne, ze duzo przebywa w Luxie, i ze ma ze mna staly kontakt i ze nie wspominalam nic o kradziezy samochodu. Na tym sie wywiad skonczyl, policji luxemburskiej chyba to wyjasnienie wystarczylo bo nigdy wiecej sie z nia nikt nie kontaktowal. Ze mna tez nie. Nie przypominam sobie czy kiedykolwiek wtedy mialam rutynowa kontrole policyjna, w kazdym razie auto moje bylo policji znane wiec jesli chcieliby mnie po tylu latach ukarac, to drapneli by mnie bardzo latwo i szybko. Czego nigdy nie uczynili i za co do dzis im jestem bardzo wdzieczna, bo jako studenta na tyle mandatow nie byloby mnie stac (jak rowniez, nie bylo mnie stac na oplaty parkingowe). Z dwojga zlego wolalam mandaty:-) Nie wiem na ile stare dobre czasy sie zmienily, ja przestalam jezdzic na polskich numerach w roku 2000.