stary pisze:jedyny problem ktory czasami jest nieistotny to kasa chorych czy pokrywa czy nie
Kasa chorych, obojetnie czy pracownikow UE czy CNS czy dowolna inna pokrywa i nie powinna kwekac. Odpowiednie zarzadzenia unijne na ten temat weszly w zycie kilka lat temu. Diabel moze tkwic w szczegolach czy raczej w przepisach wykonawczych i tak, dana kasa chorych moze wymagac uprzedniego zlozenia odpowiedniego wniosku, ze pacjent chce leczyc sie zagranica (oczywiscie nie dotyczy przypadkow naglych) i sprawa druga – do kazdej uslugi medycznej dopiety jest "sufit" czyli limit. Jesli za granica zaplacimy powyzej tego limitu, to zwrot bedzie jedynie do wysokosci tegoz. Z tym, ze mysle, ze ten drugi casus ma akurat w przypadku Luksemburga znaczenie wrecz przeciwne. Znam wiele osob, ktore na leczenie stomatologiczne (w szczegolnosci protetyke) jezdza z Luxa do... Polski, bo tam w ramach limitu zwrot moze niemal pokryc calosc kosztow leczenia, o czym niestety nie mozna powiedziec w przypadku wielu zabiegow wykonywanych na miejscu.
Jest jeszcze mala dygresja na temat profesjonalizmu i renomy miejscowych medykow. Nie dziwie sie, ze wiele osob wybiera sie na leczenie chocby do sasiednich Niemiec. Luksemburg, to nie uwlaczajac, dziura zabita dechami jesli chodzi o poziom fachowosci personelu medycznego. Nie liczac oczywiscie chlubnych wyjatkow (wsrod ktorych nasi rodacy-lekarze pracujacy tu w Luksemburgu mocno ow poziom podwyzszaja, co z duma niniejszym stwierdzam), pytanie czy warto leczyc sie w Luxie czy zagranica ma mniej wiecej ten sam sens, jak pytanie czy lepiej leczyc sie w Wilkowyjach czy w Warszawie. Brak wyzszej uczelni medycznej oraz szpitala klinicznego, gdzie lekarz moglby specjalizowac sie i doskonalic nie tylko na wlasnych, niestety skromnych, doswiadczeniach, ale takze korzystac z olbrzymiego potencjalu wiedzy medycznej, a weryfikacja adeptow sztuki medycznej odbywalaby sie nie tylko wg kryterium kto ile bierze za usluge, ale takze kto ma jaki realny dorobek i osiagniecia – to sa niestety czynniki, ktorych niedobor w Wielkim Ksiestwie stawia pod znakiem zapytania, czy tutejsi lekarze sa w ogole zdolni, by realizowac w codziennej praktyce najwazniejszy postulat sztuki medycznej –
primum non nocere. No, ale to jest juz temat na osobny felieton...