Dyskusja jest ciekawa, ale obejmuje dwa watki
1) jeden bardzo konkretny, czy przyslguje jakis tam zasilek i jak dlugo
oraz
2) drugi off-topicowy, abstrakcyjno-ogolny na temat panstwa opiekunczego
Byc moze warto by bylo rozlaczyc oba watki, by uniknac niepotrzebnych dyskusji.
Ad1) Po to jest forum, by zadawac takie pytania. Autorka nie prosi o jakies specjalnie traktowanie, tylko o informacje, czy jej cos przysluguje w mysl
obowiazujacego prawa miejscowego. Wiec na ten temat nie ma co dyskutowac. Po prostu ten, kto wie z doswiadczenia, powinien naswietlic ramy prawne i tyle.
ad2) Dyskusja ogolno-spoleczna.
Mysle ze w moich wypowiedziach co niektorzy przegapili pewne niunse. Wyraznie napisalem, ze absolutnie nie popieram amerykanskiego systemu ubezpieczen spolecznych (albo ich braku dokladniej mowiac), bo spycha on mase ludzi, ktorym potknela sie noga zawodowo-zdrowotnie-zyciowo, na margines spoleczenstwa.
Dlatego tez nigdy w moim zyciu zawodowym nie probowalem zadnych przekretow podatkowych, wywozenia pieniedzy do oaz padatkowych typu np. Luksemburg <8p> , ktore czerpia z tego po duzej czesci swoj dobrobyt, tylko sumiennie placilem wszystkie podatki i skladki socjalne, wlasnie na zasadzie: nigdy nie wiadomo, czy sam nie bede potrzebowal wsparcia panstwa. I mimo ze juz w poprzedniej pracy mialem de facto status urzednika, ktorego nie mozna zwolnic, nie kwestionowalen nigdy skladek na ubezpieczenie dla bezrobotnych.
Za przeproszeniem q--u---cy dostalem dopiero wtedy, gdy te natchnione mlode matki zaczely snuc ogolnonarodowa dyskusje, jakie to z nich gwiazdy, bo byly laskawe urodzic dziecko i jak to cale spoleczenstwo od rana do wieczora musi ich przy tym wspierac i okazywac wdziecznosc.
Otoz moj punkt widzenia: place podatki, ktore sa przeznaczane czesciowo na te urlopy wychowaecze, zlobki i przedszkola. Okazuje tym samym wystarczajaca solidarnosc i nie widze powodu, dla ktorego mialbym sie klaniac tym matkam na ulicy za ich heroiczny czyn spoleczny. O to nastawienie mi chodzi.
A wracjac do konkretnych przykladow, ktore lubie, rodzina z dwojka dzieci nade mna, to bezrobotni rodzice, ale zaden margines, rozmawialem kilka razy z ojcem, inteligentny czlowiek, dzieci zadbane itd itp. Ale wyobrazcie sobie, siedza caly dzien w domu, bo nie pracuja, ale nie przyjdzie im do glowy, zeby wyjsc z tymi hasajacymi dziecmi w sobote rano do pobliskiego (300 m) parku z placem zabaw, zeby przynajmnie na weekend pozwolic osobom, ktore pracuja i placa podatki, na wyspanie sie w spokoju.
Dlatego nieco prowokacyjnie napisalem w jednym z postow, ze jak te mlode rodziny przekonane o swojej dziejowej misji spolecznej zaczna troche przesadzac z ich zadaniami, druga strona moze odpowiedziec taka sama demagogia (--->"dlaczego mam placic za zlobki obcych bachorow, z ktorych wyrosnie bezrobotna banda")
