Wierze, ze moze byc Wam ciezko, ale z drugiej strony, jest to pierwszy taki przypadek, o ktorym slysze - dla tak malych dzieci na ogol nie wystepuje problem "jezykowy", adaptacyjny w nowym srodowisku. Mysle sobie, ze to moze byc raczej jakis bunt, blokada psychiczna, nawet podswiadoma...Moze jemu w ogole nie podoba sie Wasz pomysl wyjazdu z Polski, porzucenie kolegow w przedszkolu, z ktorymi sie pewnie swietnie bawil....a tu - kolegow nie ma, wszyscy mowia w dziwnym jezyku i w dodatku to juz bardziej szkola niz przedszkole....
A swoja droga, dziwi mnie tez Twoja ocena nauczycielki - sama nie mam doswiadczen, ale z tego, co do tej pory slyszalam tu od znajomych posylajacych dzieci do luksemburskiego przedszkola i szkoly - nauczyciele sa na ogol pomocni i maja zrozumienie dla dzieci nie-luksembursko-jezycznych - wszak w tych szkolach bardzo czesto w klasie dzieci luksemburskie sa w mniejszosci.... Moze trzeba porozmawiac z ta nauczycielka?... Albo jej przelozona?...
Powiem Ci, ze moja corka tez nie przyjechala tu z entuzjazmem i bardzo sie bala tego wyjazdu, nowej szkoly w obcym kraju i obcym jezyku....Na poczatku tez sie buntowala...oczywiscie z racji "wieku" ten bunt objawial sie nieco inaczej

i musialam jej wowczas poswiecac znacznie wiecej uwagi, duzo pomagac...ale to minelo i teraz za nic nie chcialaby wrocic do polskiej szkoly, choc jak jezdzimy do Polski, to bardzo chetnie spotyka sie ze swoimi "starymi" kolezankami ze szkoly/podworka jednoczesnie...