Strona 2 z 3

ISL

: 29-04-2008, 06:42
autor: ogrodniczka
Ależ wsadziłam kij w mrowisko...
I poszłam spać...A tu taka dyskusja rozgorzała...
Przeczytam raz jeszcze to wszystko w spokoju. W każdym razie bardzo Wam wszystkim dziękuję za wskazówki. Zawsze z takiej burzy można wyłowić kilka istotnych elementów, choć obawiam się, że gotowych rozwiązań na pewno nie.
Na pewno zgadzam sie z jednym - zdolność przystosowawcza dziecka tkwi w nim samym, co niestety żle wróży mojemu synowi. Mam jednak nadzieję, że może cechy charakterologiczne, profesjonalizm nauczycieli (o którym mnie gorąco zapewniano) czy bardziej indywidualne i empatyczne podejście do dziecka pozwoliłyby na integrację. O tych cechach w szkole luksemburskiej można zapomniec - choć to pewnie sprawa indywidualna nauczyciela.
Będąc dwa razy na wizycie w ISL (chodzę koło tematu jak pies koło jeża) uderzył mnie pozytywnie stosunek nauczycieli do dzieci. Nie widzieli, że ich obserwuję. Głośne i wyrażne mówienie, dzieci skupione w kółeczko bardzo blisko nauczyciela, kontakt wzrokowy nawiązywany z każdym dzieckiem.Świetnie przygotowane sale, pomoce naukowe...Nie wiem jednak czy to wystarcza by pobudzić zamknięte w sobie dziecko do kontaktu z innymi.Choć przyznam, że mój syn zachęcony podczas wizyty do założenia na uszy słuchawek i posadzony do komputera z wielką kolorową - oddziaływująca na wyobrażnię klawiaturą - chętnie przyciskał klawisze słuchając angielskich słów... Narazie skupiam się na tych pierwszych krokach niż dalekosiężnych planach uniwersyteckich.
Z jednej strony instnieje możliwośc naszych przenosin do USA w perspektywie kilku lat, z drugiej wcale tak się nie musi stać i możemy pozostac w Europie...
W ISL ostrzegałam o kłopotach adaptacyjnych. Przedstawiłam opinię polskiego psychologa, kóry potwierdził wysoki poziom inteligencji dziecka (do uzyskania opinii zmusiła mnie niejako szkoła luksemburska, ale i zrobiłam to dla własnej wiedzy). Zapewnili mnie,że radzą sobie z każdym przypadkiem i mają program łączenia w pary dzieci nie-anglojęzycznych, a pochodzących z tego samego kraju, gdzie dziecko starsze lub lepiej zintegrowane wspiera to słabsze. Problem w tym,że pani z którą rozmawialiśmy podczas rozmowy kwalifikacyjnej nie wiedziała czy w grupie młodszej K1 lub K2 jest jakieś inne polskie dziecko - stąd moje pytanie na forum.Choc gdzieś tam wśród wywieszonych prac zauważyłam rysunek podpisany OLIWIA - z po polsku pisanym W.
Gdybyśmy nie mieli w perspektywie wyjazdu do USA to pewnie oszczędziłabym synowi tych katuszy, ale kto wie? Nie mam salomonowego rozwiązania.
Mam telefon do p. Koss ze szkoły Europejskiej. Prawdopodobnie uczy tam polskiego. Porozmawiam jeszcze z nią zanim podejme ostateczną decyzję. Dla mnie spokój i komfort psychiczny dziecka liczy się bardzo, choć nie jestem pewna czy nie przemycam tu mojego nazwijmy to egoizmu - ponieważ MNIE się ta szkola podoba.
A wiecie co? druga córka - 4 lata, nie ma żadnych kłopotów! Gdzie diabeł nie może tam babę pośle.
Dziękuję Wam wszystkim za opinie i proszę o jeszcze, o ile ktoś ma cos do dodania.

: 29-04-2008, 09:09
autor: marcin
mysle, ze trudo ocenic czy ISL, czy Szkola Europejska czy tez luksemburska jest najlepsza. Wszystko zalezy od tego, co chcemy, zeby nasze dziecko osiagnelo. Jesli naszym celem jest pelna integracja z lokalna spolecznoscia to wtedy najlepsza bedzie lokalna szkola, jesli myslimy w perspektywie o wyjezdzie do US czy UK to niewatpliwie ISL bedzie lepszym wyborem, a jesli zalezy nam na zachowaniu tozsamosci narodowej w miedzynarodowym towarzystwie to EE bedzie bezkonkurencyjna. Dlatego bezcelowe wydaje mi sie krytykowanie jednej czy drugie szkoly. Jesli leszek ma inne cele niz inni to niech po prostu je nakresli zamiast twierdzic, ze EE jest beznadziejna. Gdybym poslal dziecko do tej szkoly (ISL) i po 10 latach zauwazyl, ze moje dziecko majac 15 lat mowi po polsku a nie potrafi napisac prostego zdania, to nie bylaby to przeciez wina szkoly !!! Kazdy ma prawo do wlasnego zdania, ale nie oceniajmy szkol wedlug TYLKO naszych wewnetrznych kryteriow. Informujmy, piszmy, wymieniajmy doswiadczenia a nie uzywajmy zbyt czesto epitetow i nieadekwatnych porownan a bedzie dobrze.

Inny aspekt to psychika dziecka. Tak jak pisalala bamaza, sa dzieci, ktore sie integruja w kazdym srodowisku, a sa takie, ktore nie potrafia sie bawic nawet z wlasna rodzina. Moja corka zaczela bawic sie z wlasnym kuzynostwem (podobny wiek), ktorych widywala prawie co tydzien dopiero w wieku 4,5 lat !!!! Z kazdym dniem dojrzewa i dzis nie stanowi dla niej problemu zabawa z innymi dziecmi. Obawiam sie jednak, ze gdybym poslal ja na gleboka wode, moglo by sie to dla niej zle skonczyc. Zamiast osiagnac integracje, moglbym zahamowac ten jej powolny rozwoj emocjonalny. I tu najbardziej zgadzam sie z Trianem. Rozwoj emocjonalny naszego dziecka jest najwazniejszy i nauka bedzie szla w slad za tym rozwojem. Nie wyobrazam sobie, zeby dziecko przyswajalo wiedze, majac powazny problem psychologiczny(np. akceptacyjny). Stad tez dla mnie waznjeszy bedzie wybor szkoly, ktory zapewni corce odpowiedni rozwoj psychologiczny za ktorym jestem przekonany bedzie szla wiedza i to bynajmniej nie jezyki sa w niej najwazniejsze, sa po prostu jednym z waznych elementow calej skomplikowaniej ukladanki edukacyjnej.

: 29-04-2008, 10:45
autor: Atena46
Nasz syn chodzi do ISL do K2, jestesmy bardzo zadowoloni.
Moj maz pracuje w Komisji Europejskiej ale zdecydowalismy sie na poslanie naszego syna do ISL.
W K1 jest polskie dziecko - corka naszych znajomych Oliwia. W starszych klasach sa rowniez polskie dziecko.
Nie chce sie wypowiadac na temat porownania szkol w Luxemburgu, kazdy musi podjac sam te decyzje.
My jestesmy bardzo zadowoleni, od przyszlego roku zaczniemy naszego syna posylac do szkoly polskiej w sobote.

Pozdrawiam.

isl

: 29-04-2008, 11:35
autor: ogrodniczka
Ateno, Wysłałam Ci maila.
pozdrawiam.

ISL

: 29-04-2008, 12:14
autor: ogrodniczka
Jeszcze raz dziękuje za wszystkie opinie. Szczególnie wypowiedzi Triana i Marcina pomogły mi zdefiniować moje oczekiwania względem szkoły na tle naszych planów na przyszłość.
Jako, że gdzieś tam majaczą USA w naszej przyszłości - jestem skłonna zostawić syna w ISL o ile znajdzie się tam polskojęzyczne dziecko - jak wiemy dzięki Atenie jest co najmniej dwoje dzieci w grupach młodszych, a do tego nie sprawdzałam jeszcze list z naboru na rok następny.Jeżeli jednak napotkam trudności - i nie bedzie ani jednego chłopca w ISL, z którym syn mógłby się zaprzyjażnic , przynajmniej do momentu gdy na tyle pozna język by móc się otworzyć na dzieci innych narodowości - to zapiszę go do sekcji polskiej w szkole Europejskiej.Oczywiście nie w trakcie roku szkolnego tylko podejmę decyzję wkrótce. To nie jest tak, że syn ma problem integracyjny w ogóle.Wręcz przeciwnie - uwielba dzieci i codziennie pyta o polskie przedszkole, do którego chodzimy co sobotę, zorganizowane przy szkole polskiej.Problem polega tylko na braku kontaktu z dziećmi i nauczycielami obcojęzycznymi. W nauce angielskiego możemu synowi z mężem bardzo pomóc.
I jeszcze na koniec - dlaczego akurat od początku zaczęłam się skupiać na ISL...
Pomijając juz te Stany, które albo będa albo nie...Trochę przeraża mnie ogrom szkoły Europejskiej, ilośc uczniów do niej uczęszczających. Jak maluchy sobie radzą w tej żakowskiej ciżbie? Mój syn to do tego trochę gapa jest choć ambitny bardzo...

: 29-04-2008, 12:34
autor: bamaza42
No wlasnie - juz chcialam o tym napisac, ale sama sie wypowiedzialas, i Ty, i marcin ten temat podniosl...Chodzi o przyszlosc - jezeli macie w planach USA, to sprawa jest dosc oczywista, ale jezeli myslelibyscie o pozostaniu w Lux na conajmniej kilkanascie lat - to mysle sobie, ze szkola luksemburska bylaby chyba najlepszym rozwiazaniem - ze wzgledu na integracje ze srodowiskiem. Natomiast jezeli zamierzacie "gdzies w Europie" osiasc, to eropejska tez bylaby dobrym rozwiazaniem, juz pomijajac fakt, ze mniej stresujacym dla dziecka. I moge powiedziec, ze gdybym tu przyjechala z dzieckiem, ktore wlasnie ma rozpoczac edukacje (tzn do 4 lat), to jestem wiecej niz pewna, ze poszloby do szkoly luksemburskiej. Ale przyjechalam, jak mialo lat 11 i raczej slaba znajomosc angielskiego - wiec Szkola Europejska byla jakby naturalna droga... Ale przez to nie ma zadnych kolezanek/kolegow w sasiedztwie, gdzie sa dzieci, ale jest tez i bariera jezykowa...w tym wieku znacznie wazniejsza niz w wieku lat 4 czy 5... A jezeli chodzi o stresy dzieci...to moje zdanie (z doswiadczenia!) jest takie, ze my, rodzice te stresy znacznie bardziej przezywamy niz same dzieci, przy okazji bezwiednie i niechcacy wzmagajac je w naszych dzieciach....

ISL

: 29-04-2008, 17:12
autor: ogrodniczka
To trochę smutne co piszesz o swoim dziecku, które nie ma kolegów "z podwórka" - lecz ma przecież kolegów w szkole, chociaz to nie to samo.Sama pamiętam, że koleżanki z podwórka były jednoczesnie tymi ze szkoły (tak normalnie w Polsce było prawda ;) ) i dałabym się za nie pokrajać.Jeżeli Twoje dziecko wybrało w szkole angielski to rzeczywiście może miec problem by sie porozumieć z sąsiadami zza miedzy, ale też i więzi specjalnie nie ma.Gdyby wybrało niemiecki - wtedy po problemie, bo tutaj przeciez każde dziecko mowi po niemiecku.Ale wybrało angielski bo jest uniwersalny.
Wielu mieszkańców Bridel, w kórym mieszkam to ekspaci. Jak tylko zaświeci słońce wszystkie dzieciaki wylegają na boiska, korty, place zabaw. I coś Ci powiem - wielu z nich to dzieci ze szkoły Europejskiej lub ISL mówiący łaciną naszych czasów czyli angielskim.Czyli w sprzyjających warunkach można miec kolegę sąsiada mówiącego tym samym językiem.
"Zdarzają się" :) i Luksemburczycy, ale Ci faktycznie w zasadzie trzymają się razem na swoich hulajnogach.
Cóż, taka specyfika kraju. Zaczynam godzic się z faktem,że nie można podejmować "jedynie słusznych" decyzji. Zawsze kosztem czegoś.
Zgadzam się,że jeżeli zostajemy tutaj na lata i chcemy się integrować ze społeczeństwem i ma nas w przysżłosci nawet obchodzić kto rządzi tym krajem - to lepiej maluchy posyłać do szkół luksemburskich."Stawać na głowie" i samemu się uczyć tego języka, nawet chodzić od czasu do czasu z dzieckiem do szkoły jak ma problemy,czy zapraszać kolegów ze szkoły do siebie licząc, że jakaś luksemburska mama nas wspomoże i odwzajemni.
Ale niewielu z nas ma ten komfort i nie wiemy dokąd i za ile lat wyśle nas firma, która nas tu ściagnęła.
Nawiązując do tego co napisałaś odnośnie wieku i pocżątków edukacji - moja córka która idąc do precoce miała 3 lata, po pół roku poprawia mnie, że kurtka to nie kurtka tylko "żaket", mówi, że jest Marija nie Marysia i mówi "mama koma haj"...sorry - taką fonetykę znam. Córka nie miałaby żadnych problemów. Natomiast syn 5,5 roku - pomimo 6 miesięcy spędzonych w tej szkole, powiedział w niej tylko jedno słowo.Uczy się luksemburskiego ponieważ powtarza nam słowa w domu, ale w szkole nie powie.Zapraszam kolegę ze szkoły do domu, jego mama robi to samo, chodzę do szkoły - i nic...jak osioł. Psycholog powiedział,że jest ambitny i nie potrafiąc sklecić zdania ze znajomych mu słow - woli nie mówić nic.Tak jak pisałam, jak nie znajdę mu kolegi w ISL pójdzie do Europejskiej. I juz.

Re: ISL

: 29-04-2008, 17:48
autor: fram
ogrodniczka pisze:Natomiast syn 5,5 roku - pomimo 6 miesięcy spędzonych w tej szkole, powiedział w niej tylko jedno słowo.Uczy się luksemburskiego ponieważ powtarza nam słowa w domu, ale w szkole nie powie.Zapraszam kolegę ze szkoły do domu, jego mama robi to samo, chodzę do szkoły - i nic...jak osioł. Psycholog powiedział,że jest ambitny i nie potrafiąc sklecić zdania ze znajomych mu słow - woli nie mówić nic.Tak jak pisałam, jak nie znajdę mu kolegi w ISL pójdzie do Europejskiej. I juz.
Moze jeszcze jest za wczesnie na jezyk mowiony. Podobno rozumienie przychodzi duzo wczesniej. Moja corka dopiero po ok. roku w garderie zaczela troche (!) mowic do innych dzieci (w domu czesto powtarzala cale zwroty lub nawet zdania, w garderie do inych dzieci nie chciala), a po poltora roku zaprzyjaznila sie z dziewczynka, z ktora juz bez problemu rozmawia po francusku. Wszystko jest wiec kwestią czasu. Przeniesienie synka do innej szkoly nie oznacza od razu, ze zacznie mowic po angielsku po 2 miesiacach. A pytalas sie syna, czy lubi swoja szkole? czy chetnie do niej chodzi? bo moze po prostu potrzebuje wiecej czasu?

ISL

: 29-04-2008, 20:35
autor: ogrodniczka
Krzepiące jest to co piszesz.Problem w tym, ze syn jednak nie lubi szkoły luksemburskiej.
Mówi, że dzieci są niegrzeczne i ciągną go za różne części garderoby (zakładam, że jak nie potrafią się z nim porozumieć - w sytuacjach np. "chodz z nami" ciągną go po prostu za kaptur)...Fakt ,dzieci są tutaj bardziej żywiołowe niż w Polsce.Czasami jak obserwuję je na placu zabaw, to cieszę się, że jeszcze które nie złamało nogi lub karku. Poza tym skarży sie,że dzieci nie chcą się z nim bawić.To mnie boli.
Choć nie lubi szkoły i dzieci - nigdy nie powiedział złego słowa na nauczycielkę, przed którą ma respekt. I dobrze.
W Luksemburskiej nie bardzo jestem w stanie mu pomóc jezykowo choć znam nieżle Niemiecki, w ISL - mogę mu pomóc w angielskim. Choć problem i tak jest trochę głębiej.
Wiem o tym, ale jestem dobrej mysli.

: 29-04-2008, 20:57
autor: BBACCUS
Ogrodniczko,

Ja rowniez mam 6 lotnia pocieche a w luksemburgu jestem od 2.5roku . Jezeli chodzi o sytuacje szkolnictwa w Luksemburgu to nie jestes jedyna osoba z takimi rozterkami. Wydaje mi sie ze jest bardzo ciezko zdecydowac sie nie-luksemburskim rodzicom na wybor szkoly tutaj.
Co do poziomu nauczania w ISL,EE, French School czy w Luksemburskim systemie nie ma co za duzo sie rozpisywac bo kazda z tych szkol ma rozne zasady i trzyma sie roznych "styli" nauczania. To co nam, po polskiej edukacjii, wydaje sie niskim poziomem jest zupelnie normalnym dla innych.
Ja mam corke w szkole francuskiej (mimo tego ze moj maz jest anglikiemi i nie mamy nic wspolnego z system francuskim) calkowicie ze wzgledow jezykowych. Wybierajac szkole w Luksemburgu wydaje mi sie ze powinnismy sie czesciowo kierowac aspektem jezykowym tzn.jak chcemy zeby nasze pociechy mowily, w ilu jezykach i gdzie maja kiedys wyladowac i co z tymi jezykami zrobic.......

Nie wiem czy pomoglam ale zycze powodzenia i prosze sie nie przejmowac integracja malucha tak bardzo w tym wieku. Moja corka mimo tego ze juz mowi po francusku -nie integruje sie z klasa a na przerwach tylko sie bawi z anglojezycznymi kolezankami. Z tego powodu dostaje wieczne skargii na nia od nauczycielek ze nie potrafi sie integrowac. Skargami sie nie przejmujemy bowiem jest czyms zupelnie naturalnym ze kazdy chce sie komunikowac we wlasnym jezyku ....Dzieci sa na tyle szczeciarzami ze im to szybko mija i pokonuja bariery jezykowe.

Pozdrawiam

: 29-04-2008, 21:06
autor: BBACCUS
Moze jeszcze troche poczekaj ze zmiana szkoly. Do angielskojezycznej szkoly mozesz zawsze dziecko przeniesc ale nie odwrotnie

: 29-04-2008, 21:27
autor: bamaza42
ogrodniczka pisze:Twoje dziecko wybrało w szkole angielski to rzeczywiście może miec problem by sie porozumieć z sąsiadami zza miedzy, ale też i więzi specjalnie nie ma.Gdyby wybrało niemiecki - wtedy po problemie, bo tutaj przeciez każde dziecko mowi po niemiecku.Ale wybrało angielski bo jest uniwersalny.
To nie tak z tym jezykiem - moje dziecko zaczelo sie uczyc tego jezyka juz w Polsce, od I czy II klasy podstawowki, wiec byl to jakby naturalny wybor - przyjechala tu w polowie ostatniej (tutejszej) podstawowki i od wrzesnia zaczynala nauke w secondaire, wiec nie moglam rzucic ja na gleboka wode nauki wszystkich przedmiotow w kompletnie nieznanym jezyku - niemieckim lub francuskim...
ogrodniczka pisze:Poza tym skarży sie,że dzieci nie chcą się z nim bawić.To mnie boli.
Wiem, ze to boli, sama to przezylam, jak po przyjezdzie tutaj moje dziecko musialo po szkole spedzac kilka godzin dziennie w swietlicy, czekajac, az po nia przyjade po pracy... Tez nikt nie bawil sie z nia, bo po prostu nie byla w stanie sie z dziecmi komunikowac, a za duza juz byla, zeby sie tym nie przejmowac...(Trian moze opowiedziec, jak jego polsko jezyczne dzieci swietnie bawia sie z angielskojezycznymi dziecmi sasiadow) Do tego chlopcy jej dokuczali, smiali sie, a ona nawet nie wiedziala o co chodzi, ani odciac sie nie potrafila, ani nauczycielce poskarzyc.... Na szczescie od wrzesnia juz na tyle poznala droge do/z szkoly, ze zaczela sama jezdzic szkolnym autobusem (choc nie obylo sie bez przygod :) ) i swietlica okazala sie niepotrzebna.
ogrodniczka pisze:W Luksemburskiej nie bardzo jestem w stanie mu pomóc jezykowo choć znam nieżle Niemiecki, w ISL - mogę mu pomóc w angielskim.
A to jest tez argument...ja nawet o tym nie myslalam, bo z powodow jak wyzej nie bralam innej opcji pod uwage, a sama jestem tez przede wszystkim angielsko-jezyczna... Ale juz po roku, czy poltora - moje dziecko zaczelo mnie poprawiac - no coz, ja nigdy nie mialam do czynienia z native-speakerami.... :)

Re: ISL

: 29-04-2008, 23:50
autor: leszekz
ogrodniczka pisze:
Będąc dwa razy na wizycie w ISL (chodzę koło tematu jak pies koło jeża) uderzył mnie pozytywnie stosunek nauczycieli do dzieci. Nie widzieli, że ich obserwuję. Głośne i wyrażne mówienie, dzieci skupione w kółeczko bardzo blisko nauczyciela, kontakt wzrokowy nawiązywany z każdym dzieckiem.Świetnie przygotowane sale, pomoce naukowe...

... mój syn zachęcony podczas wizyty do założenia na uszy słuchawek i posadzony do komputera z wielką kolorową - oddziaływująca na wyobrażnię klawiaturą - chętnie przyciskał klawisze słuchając angielskich słów...
tego (wytłuszczenie) nie znajdzie się w Szkole Europejskiej;

dzieci zaczynają się uczyć pierwszego języka obcego dopiero w szkole podstawowej (czyli na poziomie K1 +2), w pierwszej klasie jedna półgodzinna lekcja dziennie, kolorowanki, filmy z odtwarzacza wideo, piosenki, duże grupy; dwa lata nauczania przedszkolnego są z punktu widzenia nauki języków obcych stracone - dzieci się ich nie uczą;

jeśli dziecko nie miało wcześniej kontaktu z językiem obcym, to po roku nauki nie potrafi się komunikować z obcojęzycznymi nauczycielami czy dziećmi z innych sekcji językowych(np. w czasie przerw); różne są oczywiście plany rodziców wobec ich dzieci, ale pewne jest, że dzieci polskie mieszkające w Luksemburgu potrzebują dobrej znajomości choć jednego obcego dla nich języka jako narzędzia komunikacji z otoczeniem; czy żeby zapewnić im narzędzie komunikacji trzeba je posyłac do szkoły luksemburskiej?

zaletą Szkoły Europejskiej jest oczywiście to, że dzieci mogą się uczyć języka polskiego, ale postęp w nauce wybranego języka obcego jest wolny; pierwsze dane empiryczne w jaki sposób dzieci polskie opanowały swój pierwszy język obcy na etapie szkoły podstawowej będą dostępne najwcześniej za rok; warto będzie wtedy zapytać rodziców tych dzieci, jak oceniają efekty pięcioletniej nauki, biorąc pod uwagę tylko dzieci, które nie pochodzą z małżeństw "mieszanych" i nie uczęszczały do garderie

: 30-04-2008, 08:54
autor: bamaza42
leszekz pisze:postęp w nauce wybranego języka obcego jest wolny
No, nie wiem, czy taki wolny - pewnie sprawa subiektywna....moje dziecko przyjechalo tu ze "znajomoscia" jezyka angielskiego na poziomie nie pozwalajacym na jakakolwiek komunikacje (po 3 latach "nauki" w szkole w PL). Pierwszy rok byl trudny, ale juz po tym pierwszym roku zaczelo sie swobodnie komunikowac, czytac ksiazki, ma kolezanki i kolegow w szkole, z ktorymi wylacznie w tym jezyku sie komunikuje, zaczelo mnie poprawiac (!?)....wiec nie wiem - czy to jest wolno, czy szybko?.... <bezradny>

Chcialabym zaznaczyc, ze nie neguje osiagniec ISL w nauczaniu jezyka angielskiego, czy nauczaniu w ogole.... Mysle, ze to nie jest zla szkola. Jedynie jezykowo troche jednostronna, ale oczywiscie jezyki nie sa najwazniejsze - wszak mozna sie douczyc na wielu organizowanych w Luksemburgu kursach jezykowych.... Jest tu kilka szkol, ktore sa godne polecenia, i kazda ma swoja specyfike. Europejska tez. Owszem, jest przeladowana (cos okolo 4 tys uczniow...) Ale buduje sie w Mamer szkola Luksemburg II i obecna zostanie podzielona (sposob tego podzialu to zupelnie odrebny temat...), wiec juz takiego scisku nie bedzie...

ISL

: 30-04-2008, 09:40
autor: ogrodniczka
Nasze dzieci dlatego wysłalismy do luksemburskiej, poniewaz przyjechaliśmy dosyc póżno -w pazdzierniku i w ISL nie było już miejsc. Mąż pracuje w amerykańskim koncernie, jego naturalna droga kariery może wieść przez USA, dzieci jego polskiego kolegi z pracy również uczęszczały do ISL i były zadowolone, syn trochę uczył się angielskiego w przedszkolu - dlatego było dla nas naturalnym, że wybór padnie na ISL, a Europejskiej nawet nie rozeznaliśmy. Gdy okazało sie, że nie ma miejsc w ISL, najprościej - i w geście paniki - było wysłać dzieciaki (na przeczekanie) do szkoły, która była 160 m od domu i odwlec edukację w ISL do następnego roku. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że nigdy nie przypuszczałabym, że przejdziemy z synem taki horror przystosowawczy, a poza tym dzieci są małe ( 3 i 5 lat) więc jeszcze nie brałam pod uwagę ich edukacji jako takiej, a bardziej jako wstęp do niej. Gdybym miała choć cień podejrzenia - na pewno poszedłby do Europejskiej - chcąc nie chcąc zmusiłoby mnie to rozeznania jeszcze wtedy obcego tematu tej szkoły. Nie wspomnę już, że naiwnie żywiłam się stereotypem, że małe dzieci są jak gąbki i sobie poradzą.Nie brałam pod uwagę,że nawet małe dzieci moga być wrażliwe i miec na ten temat swoje zdanie.
Syn nigdy nie miał w Polsce żadnych kłopotów przystosowawczych w przedszkolu w Polsce.
Własnie mija szósty miesiąc i nawet dzisiaj i wczoraj i przedwczoraj...są rano płacze, bunty, wręcz wściekłość i protest przeciw pójciu do szkoły. Ja zagryzam usta i z tępą konsekwencją go prowadzam. Bo nie mam dokąd indziej. Rok szkolny trwa i ciągle mam nadzieję, że wytrwamy. Mam taką nadzieję, ponieważ są i lepsze dni gdy syn mówi, że w szkole było fajnie. I tak karmię się tą nadzieją, że wytrwamy. Ale są takie dni jak dzisiaj, że...lepiej nie mówić...
Nauczycielka tez niezbyt pomaga. Ale to kwestia jej charakteru.

Mam w związku z tym przestrogę dla rodziców, którzy zmarnują ten pierwszy okres pobytu dziecka tutaj i nie określą od samego początku swoich celów i oczekiwań względem szkoły bo ...jakoś to będzie. Ja tę cenę płacę każdego dnia. I ja i moje dziecko. Choć przecież mogło być inaczej (jak córką) i nie mogłam przewidzieć aż tak złej reakcji syna.
Staram się to teraz naprawić.
Wszyscy, którzy tu przyjeżdżacie - poczytajcie co doświadczeni już rodzice napisali - powinno to Was przestrzec przed bagatelizowaniem problemu szkolnego (nawet jak dzieci są bardzo małe) i pomóc powziąć właściwą decyzję.