Strona 2 z 3
: 03-03-2008, 10:53
autor: nuka
To jest Luksemburg, a nie Polska.I ma tu byc jak w Luksemburgu, a nie jak w Polsce, co nie znaczy, ze gorzej. Inaczej. Po luksembursku. Mysle, ze warto przestac liczyc na to, ze uda sie zyc w rozkroku i wybrac albo opcje PL, albo opcje LU. Najlepsze zyczenia powodzenia dla tych, co sercem w Polsce, a cialem tu...
: 28-03-2008, 21:03
autor: iza
Witam Wszystkich zamierzam po studiach wyjechac do Luxa w maju sie bronie, koncze studia pedagogiczne znam jezyk francuski i angielski czy ktos mi moze powiedziec czy uda mi sie znalesc jakasc prace niekoniecznie musii byc ona w zawodz pozdrawiam :>
: 28-03-2008, 23:11
autor: Borys
Wydaje mi sie ze nikt Ci tego nie bedzie mogl powiedziec.
Skoncz nauke , przyjedz a sie przekonasz.
: 05-04-2008, 21:28
autor: ewab
Witajcie, ciekawy watek, fajnie sie go czyta, dzieki Mas. Jestem w Luksie od miesiaca, mąz od dwoch. Spodziewamy sie czwartego dziecka, a w Polsce rodzinie wielodzietnej nie jest latwo, ale to z finansowego punktu widzenia... Tu rowniez przeszlismy chwile niepewnosci jesli chodzi o prace, ale ufamy, ze bedzie lepiej, w naszym kraju brakowalo tej nadziei. Starsze dzieci (8 i 6 lat) zaskoczyly nas bardzo pozytywnie, szybko sie aklimatyzuja, a nauczycielki bardzo je chwala. Mamy wiec powody do radosci, nawet dumy. To, oraz fakt, ze za 4 miesiace pojawi sie czwarty dzidzius sprawia, ze nie mamy czasu, ani sil myslec o tesknocie, raczej o zapewnieniu naszym pociechom szczesliwego zycia oraz bronieniu wartosci, ktorymi zylismy w kraju. Dzieci wiec mobilizuja nas do szukania pracy, do optymizmu, fajnego spedzania czasu z rodzina (Mas, zapewniam Cie, ze Wasze dziecko tez pozytywnie wplynie na wszelkie nostalgie i brak motywacji). Musze jednak przyznac, ze brakuje mi zwyklych spotkan z innymi mamami wychowujacymi dzieci (nie pracujacymi zawodowo). W Polsce (choc tam pracowalam i mialam ciekawa prace, choc malo platna) czesto spotykalam podczas spacerow inne mamy i moglysmy porozmawiac o zupkach, kupkach i wznioslych rzeczach. Tu trudno mi swobodnie pogawedzic w obcym jezyku (znam troche niemiecki). Z drugiej strony, majac duza rodzine, raczej jestem samowystarczalna towarzysko, hehe. Poza tym ten system szkolnictwa z przerwa na lunch, pochlania mnie bardzo i wyczerpuje. Czasem musze 4 razy dziennie pakowac Wojteczka do wozka i zasuwac po dzieci do szkoly i przedszkola (w dwoch roznych kierunkach, wrrr). Zastanawiam sie, jak poradze sobie z tym z czworka dzieci(no troche przesadzilam, bo do placowek odwozi dzieci moj maz). Nie drazni Was ta organizacja szkolnictwa?? Musze tez przywyknac do godzin pracy meza. W Polsce bylismy nauczycielami, wiec popoludniami zwykle bylismy juz w domu. Tu maz wraca do domu ok. 19.00. dzien ucieka, w soboty zostaja zakupy, ktore tez troche czasu zajmuja i czas dla rodziny w pelnym skladzie ogranicza sie do poltorej dnia... Mimo wszystko na razie jestem pozytywnie nastawiona... Pozdrawiam, Ewa
: 05-04-2008, 23:09
autor: Joanna J.
Cześć Ewab,
te przerwy na obiadek są faktycznie uciążliwe, szczególnie, że syn nie specjalnie chce iść ponownie do szkoły, jak już zje i zacznie się bawić. Zima pod tym względem była dokuczliwa, bo ubieranie dzieci 3 razy w ciągu 3 godzin i wychodzenie na zimno i deszcz do przyjemności nie należy. Problem powstawał jednak, gdy dwuletnia córka chorowała i byłam w kropce. Zostawić samej nie można, na dwór też nie, a syn pod szkołą czeka...
Znalazł się jednak sposób. Trzeba poznawać inne mamy, babcie i nianie pod szkołą. Mówić jak się potrafi , łamanym angielskim czy niemieckim, na migi, każdy sposób dobry.
Efekt : mam w notesie telefony dwóch pań, których dzieci ( podopieczni) chodzą z synem do klasy i w awaryjnej sytuacji przyprowadzą mi dziecko. Miałam też okazje się odwdzięczyć jak niania kolegi synka utknęła w korku i nie dojechała na czas do szkoły.
Już to pisałam wcześniej - dzięki dzieciaczkom krąg znajomych rozszerzy się mimo woli. Tylko trochę odwagi i czasu.
Myślę, że kto nie ma dzieci może to przetestować z psami. Inni wyprowadzający nie pozostaną obojętni...
Re: Dziś mija pierwsza rocznica mojego przybycia do Luksembu
: 06-04-2008, 12:24
autor: Beavis242
Mam podobnie, nie mija dzień kiedy nie rozmyślam kiedy będę mógł opuścić te spaniała złotą klatkę. Praca nie ma nic do rzeczy, mamy wysokie stanowisko w banku ale ani to ani pieniądze nie dają szczęścia. Człowiek musi się czuć częścią społeczeństwa a ja już postanowiłem że takie życie to nie dla mnie, zbyt bajkowe (czyt. nudne).
Oczywiście najlepiej jak byś mógł przezwyciężyć te poczucie i jakoś znaleźć się w tym całym bagnie ale jeżeli nie to nie ma żadnego dyshonoru w powrocie.
Mas pisze:Dziś mija pierwsza rocznica mojego przybycia do Luksemburga, chciałbym się podzielić z Wami kilkoma osobistymi przemyśleniami na ten temat.
Jak wielu z Was przyjechałem do Luksemburga ze względu na swoją żonę, wiele jest również dziewczyn w Lux, które są tu z powodu męża.
Tak to wygląda w Lux.
Nie było mi łatwo poświęcić tego co zostawiłem w Polsce, przyjaciół, rodziny, miejsc które się lubi a nawet kocha, znajomych, znane twarze w osiedlowym sklepiku, pana Czesia z którym zawsze idąc po bułki urywałem sobie krótką pogawędkę, nieznajomego bezdomnego psa z pobliskiej ulicy którego kochałem i kupowałem mu kiełbasę, polskiego języka, wspomnień o wakacjach na Mazurach, polskiego obiadu.
Luxemburg doświadczył mnie dość mocno, nie jest to miejsce gdzie łatwo o pracę jeśli nie jest się bankowcem czy finansistą ze znajomością czterech języków.
Jest tu pięknie, każdy budynek nawet ten z parosetletnią tradycją wygląda jak nowy, jest czysto i raczej każdy czuje się bezpiecznie co dla mnie jest bardzo ważne.
Państwo dba o tzw. Przestrzeń publiczną.
Ale pomimo tego jest mi smutno.
Czuję się jak w złotej klatce, mam wszystko czego mi potrzeba a jednak czegoś brakuje.
Na koniec powiem Wam że jestem szczęśliwym człowiekiem, jestem z cudowną kobietą, którą kocham ponad życie i już niedługo dołączy do nas ktoś trzeci.
Nie mogę się doczekać.
: 07-04-2008, 13:47
autor: Biała
ewab pisze:Musze jednak przyznac, ze brakuje mi zwyklych spotkan z innymi mamami wychowujacymi dzieci (nie pracujacymi zawodowo)
ewab, wysłałam Ci e-maila
Do Bialej prosba
: 07-04-2008, 19:49
autor: ewab
Biala, czy moge porsic Cie o wyslanie mi meila na:
luxnordynka@gazeta.pl Z gory dziekuje (wstyd sie przyznac, ale zapomnialam hasla dla ewab, a na forum wskakuje mi automatycznie). Pozdrawiam, Ewa
do Masa...
: 28-04-2008, 15:43
autor: ogrodniczka
Mas.
Aleś chłopie lawinę wywołał. Ty swój kamyczek, a tu lawina poooszła! Myślę, że każdy z nas ma ochotę na małe ekshibicjonistyczne resume po pewnym okresie pobytu tutaj. Ty jesteś tu od roku (ja pół)– natura zatoczyła koło, więc zakładam, że Twoje odczucia są już skrystalizowane. Rozumiem, że możesz mieć doła. Domyślam się, że nie jesteś tutaj w 100 % z własnego wyboru traktując Lux jak np. trampolinę do kariery, dodatkowo masz kłopot ze znalezieniem pracy, co zaznaczasz pisząc o niemożności jej znalezienia bez znajomości kilku języków…
Wierzę, że możesz mieć doła bo ciągle pada. Sama mam. Ale nie mogę się nadziwić Twojemu (i nie tylko Twojemu) stwierdzeniu, ze Lux to złota klatka! Po pierwsze dlaczego klatka? Po drugie dlaczego zaraz tam złota? To zbyt poważny skrót myślowy.Ja – wychowana w blokach, długo samodzielnie brnąca przez meandry życia – uważam, że nie ma czegoś ZBYT dobrego dla nas. Ciesze się,ze Lux wyznaczył mi WŁAŚCIWE standardy życia. Właśnie to uważam, za normalne, że wszystko jest tutaj równe, budowane estetycznie i pod linijkę, że drogi są dobre, a kierowcy uprzejmi, że place zabaw bezpieczne i czyste, parki urzekająco piękne, jest gdzie pojezdzić rowerem i nikt nie kradnie mi kół co czwartek… Jak ktoś mówi, że coś zrobi to zrobi, że nawet butelki PET mi spod domu zabierają, że nie ma żebraniny i bieda placów w całym tym chińskim chłamem za 4 złote co to się dziecku w rękach rozpada…Wiele by wymieniać, ale dla mnie to jest właśnie normalny wymarzony standard życia. Mieszkam tutaj w wynajętym domu w gorszych warunkach niż miałam.W Polsce powiodło mi się i owszem. Ale bez mrugnięcia okiem spakowałam majdan z mężem i dziećmi i wyjechałam z mojego strzeżonego całą dobę domu.Ale wyjechałam ponieważ w Polsce mieszkałam na jednej z wysp dobrobytu okolonej morzem niedostatku. Niedostatku, który mnie bolał jak na niego patrzyłam, bo każdemu pomóc się nie da. Odpowiada mi ta dostania urawniłowka. Wyciszyłam się.
Można w Polsce dobrze żyć, ale często bywa, że przeskakujesz suchą noga w eleganckim bucie z jednej wyspy "dobrego życia" - (bo przeciez nie wyspy luksusu - o ten jeszcze w Polsce trudno) na drugą i udajesz,że nie widzisz tego wszystkiego złego co się dzieje w zaniedbanych dzielnicach i rodzinach. I nie mówcie mi że tak nie jest, że tragiczne wizje roztaczam.Tak jest – i w Warszawie i w Kakowie i w Poznaniu i małym miasteczku, w którym dorastałam.
Tutaj tego nie ma. Nie boli mnie serce,że siedzi starzec z psem na sznurku a ja się martwie, ze nie mają co jeść. Wyjechałam bez żalu. Zawsze mogę wrócić.
Niestety niektórzy ludzie (zaznaczam,że nie twierdzę,iż Ty taki jesteś) wyrastając w jednym tylko miejscu, często ksenofobicznym i mentalnie ”dusznym” nie są w stanie zaakceptowac niczego innego…niczego lepszego uważając wszystko inne za gorsze. No ale uczucia i przyzwyczajenia często biora górę czyniąc nas nieszczęśliwymi z każdej zmiany.
Niedługo urodzi Wam się dziecko. Przypuszczam,że po pierwsze tak da Ci do wiwatu, że zapomnisz choc na chwilę o robaku zwątpienia jak tylko wyjedzisz z wózkiem do ślicznego parku, czystej piaskownicy, na czysciutki basen czy sali gimnastycznej dla maluchów – to może wtedy docenisz, jakie możliwości rozwoju, zabawy i dobrej przyszłosci czekają na Twoje dziecko. Żeby nie wybiec w przód i nie wspomnieć o językach obcych tak potrzebnych we wspólczesnym swiecie…Doceń to co jest dobre. Może jednak znajdziesz swoje miejsce i pracę i kolegów w pracy. To powinno trochę wyhamowac ten dysonans – pewnie tylko Ty i Twoja żona i ciąża. Może jaki tenis, futbol? Jakieś męskie towarzystwo. Zobacz ilu na forum sportowców <mrgreen> .Jeżeli tęsknisz za panem Czesiem, wsiądz w samolot, auto, auto-stop i jedż odwiedzic stare śmieci. Gwarantować nie mogę, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzisz po 2 tygodniach,że…chcesz wracac bo Cię wszystko inne prócz pana Czesia denerwuje…Bo odwykłeś od paranoidalnego pospiechu, chamstwa i zaniedbania jak sam to ująłeś „przestrzeni publicznej”.
Lecz jeżeli Twój smutek się utrwali, to nie stój w rozkroku (dzieki MaWi za słówko). Podejmij decyzję…
: 29-04-2008, 16:06
autor: danka44
i nic dodać, nic ująć
brawo ogrodniczka
Mija pierwszy rok...
: 29-04-2008, 16:26
autor: ogrodniczka
dzięki danko44
Siedziałam pól roku jak mysz pod miotłą, wstydząc się napisać cokolwiek na forum. Lubię pisać, a większośc ludzi wydaję sią być takimi, że warto stuknąć w klawisz.
pozdrawiam
: 08-05-2008, 14:52
autor: gabrjel
Przeczytałem wszystkie wypowiedzi i nie mogę powiedzieć że mnie nie urzekły.
Naprawdę zgadzam się z przedmówcami.
Trochę świata pozwiedzałem. Zraziłem się do USA zraziłem się do większości krajów Europy...
Ale w tym wszystkim Polska jest gdzieś pośrodku, ale tylko dlatego iż tam się urodziłem. Tam spędziłem ostatnie 25 lat życia.
Do końca kwietnia bardzo tęskniłem i byłem 4 razy w PL - kiedy tylko sie dało... deszcze, pogoda, zaciemnienie, brak znajomych - to przygnębiające - ten początek tutaj.
Przyjechałem tu w zamierzeniu użycia LUX'u jako trampoliny do lepszego życia w PL - ale zaczynam zdawać sobie powoli sprawę iż te lepsze życie o które tak usilnie 'walczę' jest tutaj...
Bardzo miło jest mi odwiedzić ojczyznę - ale nasze polskie przywary - do których się tak bardzo przywiązałem i przywykłem - trochę mi ich brakuje, ale znowu z drugiej strony ciesze się ze nie muszę z nimi mieć do czynienia na co dzień.
To ze Policję tutaj widzę właściwie tylko wtedy kiedy jest wypadek lub mecz (i tak w niewielkiej ilości) to napawa mnie optymizmem - bo faktycznie społeczeństwo tego nie wymaga...
Mimo iz mieszkałem w malej miejscowości (Gorzów porównując to Poznania) to tutaj naprawdę czuje sie bezpiecznie...no może jedynie wyłączając autostradę do Francji
W PL mam rodziców i psa
i właściwie tylko to mnie tam ciągnie, to ze jestem informatykiem i większość znajomych wyjechała na wyspy to nic innego nie pozostaje. Starych drzew sie nie przesadza wiec nawet nie myślę o sprowadzeniu rodziców tu.
Ale do niedawna myślałem aby zarobić i wrócić, ale kiedy patrze z perspektywy - to depresyjna tutaj jest tylko pogoda, w Polsce depresyjne jest otoczenie.
I zaczynam sie przekonywać do LUX, nigdzie poza domem nie czułem sie tak dobrze jak tutaj.
Pewnie wszystko mocniej sie rozwinie kiedy powiększy sie rodzina
ale no to jest jeszcze czas. :P
Pogoda napawa mnie optymizmem, a i grono znajomych sie powiększa
: 15-05-2010, 13:50
autor: aliza
Moja odpowiedź w tym temacie to trochę jak odgrzewanie zimnego kotleta, no ale cóż, jestem właśnie na takim etapie o którym pisał założyciel postu.
Zbliża się rok mojego pobytu tutaj, wiele pytań bez odpowiedzi nurtuje moją małą głowę treściami: "co dalej?"
Wasze odpowiedzi bardzo mi w tym momencie pomogły, dały nadzieję, że może być lepiej jeśli się zacznie od najprostszych spraw i od zmiany własnego punktu widzenia.
Dziękuję wam za to, i za to, że jesteście tu na tym forum
Pozdrawiam
: 19-05-2010, 12:11
autor: Tr0n
Moim zdaniem rok to za mało na takie podsumowanie. Zarówno ja jak i moja żona po roku byliśmy właśnie w takim dołku z powodu pobytu tutaj. Po kilku latach pobytu już nie myślimy o wracaniu. Zwłaszcza kiedy zdecydowaliśmy się już na zupełne odcięcie zawodowe od Polski. Oczywiście trzeba wykonac na początku duży wysiłek żeby sie tutaj zaklimatyzować ale potem już jest coraz lepiej. "Złota klatka" - hmmm niby dlaczego?
- bo mam czas dla rodziny?
- bo mam życie poza pracą?
- bo w urzędzie załatwię sprawy szybko i bezboleśnie?
- bo stać mnie na realizację marzeń i hobby?
- bo zapewnię dzieciom przyszłość o wiele lepszą niż w Polsce?
Czego Wam brakuje - zasyfionego parku, zdemolowanych placów zabaw, moze dreszczyku emocji przy wieczornym powrocie do domu ciemnymi uliczkami? Ostatnio spędziłem tydzień na załatwieniu dwóch spraw urzędowych w Polsce - biegałem od urzędu do urzędu i wszedzie słyszałem "Proszę Pana, ale to nie u nas".
Re: Dziś mija pierwsza rocznica mojego przybycia do Luksembu
: 12-01-2012, 21:42
autor: Jowi
Mas pisze:Dziś mija pierwsza rocznica mojego przybycia do Luksemburga, chciałbym się podzielić z Wami kilkoma osobistymi przemyśleniami na ten temat.
Mas, dziękuję za ten wątek, za twój "kamyczek, który poruszył lawinę" i pozwolił mi spędzić bardzo nostalgiczny wieczór czytając wszystkie odpowiedzi z kubkiem (miętowej) herbaty w ręku.
Minął prawie rok od twojego posta. Jak się na sprawę zaopatrujsz dzisiaj? Co się zmieniło?
Odezwij się, jakoś ciekawi mnie jak ci się życie potoczyło <pocieszacz>