Zwrot kosztów przyjazdu na interview - pytanie.
Moderator: LuxTeam
Zwrot kosztów przyjazdu na interview - pytanie.
Witam,
Mówią, że kto pyta nie błądzi, więc pytam, bo nie znalazłem tutaj we wcześniejszych postach odpowiedzi na interesujące mnie zagadnienie.
Otóż dostałem z Luksemburga dwa zaproszenia na rozmowę kwalifikacyjną i ogólną prezentację na żywo tego co umiem na miejscu w biurze, jednak obydwa zdarzenia nie pokrywają się niestety w czasie w związku z czym prawdopodobnie szykują mi się dwa (w niedługim odstępie czasu) wyjazdy.
Być może już po pierwszej rozmowie odprawią mnie z kwitkiem i trzeba będzie jechać tak czy siak starać się po raz drugi, a być może już w tej pierwszej firmie czymś ich jednak do siebie przekonam w związku z czym zaoferują mi pracę, co teoretycznie rozwiązałoby problem z drugą ofertą.
Pozostanie jednak chęć sprawdzenia się również w tym innym miejscu i przyjrzenia się bliżej drugiej firmie jadąc także i do nich na interview.
A więc, tak czy inaczej dwie podróże.
I tutaj zaczyna się moje pytanie...
Otóż nie będę ukrywał, że mimo wszystko takie wyjazdy trochę kosztują, w związku z czym zastanawiam się nad delikatnym zapytaniem potencjalnych pracodawców o partycypowanie w kosztach moich wyjazdów.
Czy myślicie zatem, albo inaczej, czy orientuje się ktoś może z własnego doświadczenia lub zasłyszanych informacji, jak takie pytanie jest traktowane przez luksemburskich pracodawców? Życzliwie, czy może raczej na tym nasz kontakt się urywa?
Z tego co się próbowałem dowiedzieć, odnoszę wrażenie, że nie ma jakiś konkretnych wytycznych do panujących w tym temacie zwyczajów.
Dodam jeszcze może tylko, że nie jestem żadnym wysokiej klasy światowej sławy specjalistą firmy są prywatne, a co do rozpoczęcia kontaktu z nimi to sam do nich aplikowałem nie odpowiadając na żadne ogłoszenie.
Pozdrawiam
Mówią, że kto pyta nie błądzi, więc pytam, bo nie znalazłem tutaj we wcześniejszych postach odpowiedzi na interesujące mnie zagadnienie.
Otóż dostałem z Luksemburga dwa zaproszenia na rozmowę kwalifikacyjną i ogólną prezentację na żywo tego co umiem na miejscu w biurze, jednak obydwa zdarzenia nie pokrywają się niestety w czasie w związku z czym prawdopodobnie szykują mi się dwa (w niedługim odstępie czasu) wyjazdy.
Być może już po pierwszej rozmowie odprawią mnie z kwitkiem i trzeba będzie jechać tak czy siak starać się po raz drugi, a być może już w tej pierwszej firmie czymś ich jednak do siebie przekonam w związku z czym zaoferują mi pracę, co teoretycznie rozwiązałoby problem z drugą ofertą.
Pozostanie jednak chęć sprawdzenia się również w tym innym miejscu i przyjrzenia się bliżej drugiej firmie jadąc także i do nich na interview.
A więc, tak czy inaczej dwie podróże.
I tutaj zaczyna się moje pytanie...
Otóż nie będę ukrywał, że mimo wszystko takie wyjazdy trochę kosztują, w związku z czym zastanawiam się nad delikatnym zapytaniem potencjalnych pracodawców o partycypowanie w kosztach moich wyjazdów.
Czy myślicie zatem, albo inaczej, czy orientuje się ktoś może z własnego doświadczenia lub zasłyszanych informacji, jak takie pytanie jest traktowane przez luksemburskich pracodawców? Życzliwie, czy może raczej na tym nasz kontakt się urywa?
Z tego co się próbowałem dowiedzieć, odnoszę wrażenie, że nie ma jakiś konkretnych wytycznych do panujących w tym temacie zwyczajów.
Dodam jeszcze może tylko, że nie jestem żadnym wysokiej klasy światowej sławy specjalistą firmy są prywatne, a co do rozpoczęcia kontaktu z nimi to sam do nich aplikowałem nie odpowiadając na żadne ogłoszenie.
Pozdrawiam
Super pytanie.
Mi zaplacili lot z RPA, hotel i jedzenie na dwa dni w roku 2001. Ale, to juz bylo po roku zapoznania sie z firma i szefem, i pracy freelance dla nich, wiec nie bylo tak calkiem na zimno. Dodam ze zajelo prawie piec lat od daty interview aby zalatwic papiery (tak - trudno bylo wtedy! ) i przez te lata dalej pracowalem freelance i latalem tutaj na ich koszt co szesc miesiecy.
W dobrych czasach IT (czyli przed 2000), firmy z Irlandii i USA absolutnie placily wszystkie koszty na przylot na interview, ale to juz bylo po jednym telefonicznym interview.
Niestety niewiem jak to jest akurat teraz w 2008 i w Luksemburgu, wiec pewnie moja odpowiedz malo pomogla.
Mi zaplacili lot z RPA, hotel i jedzenie na dwa dni w roku 2001. Ale, to juz bylo po roku zapoznania sie z firma i szefem, i pracy freelance dla nich, wiec nie bylo tak calkiem na zimno. Dodam ze zajelo prawie piec lat od daty interview aby zalatwic papiery (tak - trudno bylo wtedy! ) i przez te lata dalej pracowalem freelance i latalem tutaj na ich koszt co szesc miesiecy.
W dobrych czasach IT (czyli przed 2000), firmy z Irlandii i USA absolutnie placily wszystkie koszty na przylot na interview, ale to juz bylo po jednym telefonicznym interview.
Niestety niewiem jak to jest akurat teraz w 2008 i w Luksemburgu, wiec pewnie moja odpowiedz malo pomogla.
Out of sorrow entire worlds have been built, out of longing great wonders have been willed.
Oczywiście w różnych firmach, są różne standardy. Ja mogę jedynie podzielić się doświadczeniem mojego męża, który razem z zaproszeniem na interview dostał bilet lotniczy i rezerwacje hotelu, więc właściwie nie musiał się o nic starać ani o nic martwić.
Z drugiej strony jeśli firma nie wychodzi z taką inicjatywą, to dlaczego by nie spytać. To tylko zasięgnięcie informacji, w końcu "kto pyta nie błądzi".
Z drugiej strony jeśli firma nie wychodzi z taką inicjatywą, to dlaczego by nie spytać. To tylko zasięgnięcie informacji, w końcu "kto pyta nie błądzi".
- kajapapaja
- Posty: 1875
- Rejestracja: 26-09-2006, 07:35
- Lokalizacja: Opole
Kolega napisal ze sektor prywatny.
Ja nie mam zbyt wiele doswiadczenia ale podziele sie tym co mam.
Swego czasu polozylem papiery jakims tam headhunterom - nagle pojawila sie oferta , zostalem zaproszony na spotkanie. Poniewaz nie specjalnie smierdzialem groszem a dystans byl jakies 200 km, zapytalem grzecznie o zwrot kosztow przejazdu.
Bylem jedynym na okolo 20 - 30 ludzi ktorzy o to zapytali , a co za tym idzie jedynym ktoremu na miejscu zwrocono koszt benzyny po przedstawieniu swistka ze stacji benzynowej.
Jako ciekawostke przyrodnicza podam fakt iz rozmowa kwalifikacyjna z przyszlym pracodawca zakonczyla sie oferta pracy ktora odrzucilem
Ja nie mam zbyt wiele doswiadczenia ale podziele sie tym co mam.
Swego czasu polozylem papiery jakims tam headhunterom - nagle pojawila sie oferta , zostalem zaproszony na spotkanie. Poniewaz nie specjalnie smierdzialem groszem a dystans byl jakies 200 km, zapytalem grzecznie o zwrot kosztow przejazdu.
Bylem jedynym na okolo 20 - 30 ludzi ktorzy o to zapytali , a co za tym idzie jedynym ktoremu na miejscu zwrocono koszt benzyny po przedstawieniu swistka ze stacji benzynowej.
Jako ciekawostke przyrodnicza podam fakt iz rozmowa kwalifikacyjna z przyszlym pracodawca zakonczyla sie oferta pracy ktora odrzucilem
Ura Bura Szef Podwóra
Uwazam, ze powinienes sie spytac. Czesto firmy zwracaja koszty przejazdu i ewentualnie hotelu - moja np tak robi i nie kreca nosem. Oczywiscie szukaja najtanszych rozwiazan (np Ryan Air zamiast Lufthansy, no ale zawsze )
Aha, jako ciekawostke podam tez, ze niektore (to trzeba podkreslic) placa takze kaucje za wynajem mieszkania w przypadku podjecia pracy.
Aha, jako ciekawostke podam tez, ze niektore (to trzeba podkreslic) placa takze kaucje za wynajem mieszkania w przypadku podjecia pracy.
Może trochę późno, ale dziękuję Wam wszystkim i każdemu z osobna za odpowiedzi, podpowiedzi i dobre rady
Widać z tego jasno, że jednak można i w zasadzie trzeba się starać o takie sprawy, co też uczynię i już uczyniłem. Zobaczymy z jakim efektem...
I to już niedługo mam nadzieję, bo w międzyczasie miałem akurat telefon z tej pierwszej firmy i po wstępnym, miłym zapoznaniu i sympatycznej w gruncie rzeczy rozmowie, wspomniałem na koniec o możliwościach udziału w kosztach przyjazdu.
Na odpowiedź mam czekać do końca tygodnia.
Widać z tego jasno, że jednak można i w zasadzie trzeba się starać o takie sprawy, co też uczynię i już uczyniłem. Zobaczymy z jakim efektem...
I to już niedługo mam nadzieję, bo w międzyczasie miałem akurat telefon z tej pierwszej firmy i po wstępnym, miłym zapoznaniu i sympatycznej w gruncie rzeczy rozmowie, wspomniałem na koniec o możliwościach udziału w kosztach przyjazdu.
Na odpowiedź mam czekać do końca tygodnia.
Temat stary ale dołożę 3 słowa...
Każda szanująca się firma zwraca koszty przyjazdu na Interview...
Jestem z IT więc jak na razie szanujące się firmy to:
1.Google.com (Holandia, Groningen)
2.Microsoft.com (Francja, Lyon)
3.Sun.com (Szwecja, Goeteborg)
4.Vw.com (Niemcy, Wolfsburg)
5.ibm.com (Czechy, Brno)
6.crystone.se (Szwecja, Stockholm)
oprócz VW odrzuciłem oferty.... w VW wyszło że HeadHunter pomieszał CV i stanowisko nie było n/t IT ale projektowania elementów robotyki.
Byłem zaproszony już w ciągu ostatnich 8 latach na około 100 interview...
W ciemno pojechałem na 50%
Firmy które nie zwróciły kosztów (które pamiętam) :
1.home.pl (zagrali sobie w ciula za przeproszeniem) - Szczecin
2.ktel.pl (obecnie eltel) - Poznań - przyjąłem
3.msinfo.pl (oddział PL Microsoftu) - Warszawa
4.motorola.com - Kraków
5.lg.com - Wrocław
6.siemens.com - Wrocław
7.Reuters.com - Gdańsk
8.hp.com - Warszawa
Na zachodzie jest jakoś zasada że zwrot kosztów to standard, tak jak podanie w ogłoszeniu widełek, w PL pensja to z reguły niespodzianka na końcu quizu HR...
Każda szanująca się firma zwraca koszty przyjazdu na Interview...
Jestem z IT więc jak na razie szanujące się firmy to:
1.Google.com (Holandia, Groningen)
2.Microsoft.com (Francja, Lyon)
3.Sun.com (Szwecja, Goeteborg)
4.Vw.com (Niemcy, Wolfsburg)
5.ibm.com (Czechy, Brno)
6.crystone.se (Szwecja, Stockholm)
oprócz VW odrzuciłem oferty.... w VW wyszło że HeadHunter pomieszał CV i stanowisko nie było n/t IT ale projektowania elementów robotyki.
Byłem zaproszony już w ciągu ostatnich 8 latach na około 100 interview...
W ciemno pojechałem na 50%
Firmy które nie zwróciły kosztów (które pamiętam) :
1.home.pl (zagrali sobie w ciula za przeproszeniem) - Szczecin
2.ktel.pl (obecnie eltel) - Poznań - przyjąłem
3.msinfo.pl (oddział PL Microsoftu) - Warszawa
4.motorola.com - Kraków
5.lg.com - Wrocław
6.siemens.com - Wrocław
7.Reuters.com - Gdańsk
8.hp.com - Warszawa
Na zachodzie jest jakoś zasada że zwrot kosztów to standard, tak jak podanie w ogłoszeniu widełek, w PL pensja to z reguły niespodzianka na końcu quizu HR...
"Bądź uroczy dla swoich wrogów, nic ich bardziej nie złości."
Podobno najlepsze jest (zresztą sam stosuję)
"You know better how much I'm worth for You"
Wtedy po usłyszeniu stawki:
"You don't know me well, so sorry"
albo
"It's enough, but I though that You know me better"
A w PL na pierwszej rozmowie (kiedy dzwoni ktoś z HR zadaję pytanie o widełki) jeśli nie potrafi odpowiedzieć, to kwituję to krótko, "To czemu Pani/Pan do mnie dzwoni i nie posiada pełnych informacji o stanowisku ?"
"You know better how much I'm worth for You"
Wtedy po usłyszeniu stawki:
"You don't know me well, so sorry"
albo
"It's enough, but I though that You know me better"
A w PL na pierwszej rozmowie (kiedy dzwoni ktoś z HR zadaję pytanie o widełki) jeśli nie potrafi odpowiedzieć, to kwituję to krótko, "To czemu Pani/Pan do mnie dzwoni i nie posiada pełnych informacji o stanowisku ?"
"Bądź uroczy dla swoich wrogów, nic ich bardziej nie złości."