czy to naciaganie?...
: 14-12-2012, 11:53
Mam takie pytanie - czy czuliscie sie tu kiedys naciagani przez np. lekarza na testy/badania/itp, ktore wydawaly sie Wam zbedne?...Bo ja mam wlasnie takie wrazenie...
Poszlam tydzien temu z dzieckiem do okulisty, bo jedno oko jakies zapuchniete i zaczerwienione sie zrobilo, swedzialo/pieklo, itd. Pan doktor zajrzal do oka, stwierdzil - infekcja i zapisal jakies krople z antybiotykiem, ktore kazal wkrapiac przez tydzien i po tygodniu przyjsc do kontroli, to zrobi tez badanie wzroku (?!). O to ostanie nie prosilam, ale pomyslalam sobie, ze moze warto to zrobic raz na 17 lat? Wiec po tygodniu stawilysmy sie u pana doktora, kontrola infekcji oka polegala na pytaniu "i jak infekcja, jak oko?" i tyle. Potem pan doktor zabral sie za badanie wzroku - musze przyznac, ze chyba dosc dokladne (sprzet ma "zaj....y"), po czym stwierdzil: astygmatyzm, bardzo slaba akomodacje, stad bole glowy wieczorami (??? zadna z nas nie wspomniala o zadnych bolach glowy, ktorych corka nigdy nie miala i nie ma!) corka zaprzecza, (a on dalej powtarza to swoje stwierdzenie - nie- pytanie!), dalej pan doktor dodaje, ze rowniez to jest powodem zlego widzenia na komputerze (?!) znowu stwierdzenie, nie pytanie - rzeczy, o ktorej zadna z nas nie wspomniala... No wiec poniewaz to, co powyzej, to on da na probe okulary (ktore wg niego sa oczywiscie niezbedne), no i mamy sie umowic na 2 kolejne wizyty, zeby zrobic jakies testy oczu - koordynacji i czegos tam jeszcze...
No poczulam sie nabijana w butelke! Poszlam z dzieckiem z infekcja oka do lekarza - sprawa wydawaloby sie drobna, a tu juz zaplacilam ponad 100€, i Bog raczy wiedziec ile jeszcze przyjdzie mi zaplacic?
A corka nigdy sie nie skarzyla, ze ma problemy z czytaniem, patrzeniem...?
Zastanawiam sie co robic?...dalej w to brnac, czy sobie dac siana i po prostu sprawdzic wzrok dziecku u okulisty w PL?...
Poszlam tydzien temu z dzieckiem do okulisty, bo jedno oko jakies zapuchniete i zaczerwienione sie zrobilo, swedzialo/pieklo, itd. Pan doktor zajrzal do oka, stwierdzil - infekcja i zapisal jakies krople z antybiotykiem, ktore kazal wkrapiac przez tydzien i po tygodniu przyjsc do kontroli, to zrobi tez badanie wzroku (?!). O to ostanie nie prosilam, ale pomyslalam sobie, ze moze warto to zrobic raz na 17 lat? Wiec po tygodniu stawilysmy sie u pana doktora, kontrola infekcji oka polegala na pytaniu "i jak infekcja, jak oko?" i tyle. Potem pan doktor zabral sie za badanie wzroku - musze przyznac, ze chyba dosc dokladne (sprzet ma "zaj....y"), po czym stwierdzil: astygmatyzm, bardzo slaba akomodacje, stad bole glowy wieczorami (??? zadna z nas nie wspomniala o zadnych bolach glowy, ktorych corka nigdy nie miala i nie ma!) corka zaprzecza, (a on dalej powtarza to swoje stwierdzenie - nie- pytanie!), dalej pan doktor dodaje, ze rowniez to jest powodem zlego widzenia na komputerze (?!) znowu stwierdzenie, nie pytanie - rzeczy, o ktorej zadna z nas nie wspomniala... No wiec poniewaz to, co powyzej, to on da na probe okulary (ktore wg niego sa oczywiscie niezbedne), no i mamy sie umowic na 2 kolejne wizyty, zeby zrobic jakies testy oczu - koordynacji i czegos tam jeszcze...
No poczulam sie nabijana w butelke! Poszlam z dzieckiem z infekcja oka do lekarza - sprawa wydawaloby sie drobna, a tu juz zaplacilam ponad 100€, i Bog raczy wiedziec ile jeszcze przyjdzie mi zaplacic?
A corka nigdy sie nie skarzyla, ze ma problemy z czytaniem, patrzeniem...?
Zastanawiam sie co robic?...dalej w to brnac, czy sobie dac siana i po prostu sprawdzic wzrok dziecku u okulisty w PL?...