Woda, ta z kranu, będzie kolejnym dobrem płynnym, którego regulację cenową przejąć ma państwo. Co prawda nie tak jak w przypadku paliw, gdzie cenę co do centa wyznacza odpowiedni urząd, ale w postaci tzw. sufitu cenowego. Niezależność gmin w kwestii ustalania cen wody bieżącej spowodowała, iż pomiędzy poszczególnymi rejonami Wielkiego Księstwa cena jednostkowa m3 wody z kranu różnić się mogła nawet czterokrotnie.
Ustalony obecnie przez ministra Halsdorfa sufit cenowy na wodę wyniesie 7 euro za "kubik" (m3). Niewielkie to póki co pocieszenie, gdyż próg ten przekracza w chwili obecnej zaledwie 14% gmin, jednocześnie w zdecydowanej większości z nich (81%) płacimy za wodę powyżej 5 euro. Pan minister argumentuje, iż taka regulacja jest i tak lepsza niż ustalenie jednej ceny regulowanej na poziomie średniej z wszystkich gmin, bo wtedy ponoć wyszłoby, że woda kosztować by miała aż 6,35 euro za m3, co dla większości gmin oznaczałoby mniejszą lub większą podwyżkę. Trochę dziwna ta arytmetyka, ale w dobie kryzysu każda regulacja ma jakieś uzasadnienie. Najczęściej oczywiście chodzi o dobro społeczeństwa
wiadomość za www.352news.lu