Pomimo wysokiego produktu krajowego brutto na osobę, w Wielkim Księstwie Luksemburga wzrasta poziom biedy. Zgodnie z danymi Chambre des salariés (CSL), w ciągu ostatnich 10 lat, różnica pomiędzy dochodami osób najmniej i najwięcej zarabiającymi znacznie się powiększyła.
Luksemburg spadł z czwartego na szóste miejsce w rankigu państw o najwyższej równości dochodów (income equality). W tym samym czasie koszty życia są względnie wysokie, szczególnie z powodu większego udziału osób z wyższymi zarobkami.
Według CSL, definicja zagrożenia biedą odnosi się do osób, które zarabiają mniej niż 60% średnich luksemburskich dochodów lub mniej niż 1546 euro. Obecnie do tej grupy zalicza się 13% Luksemburczyków. Średnia europejska to 16%.
Przewodniczący CSL oraz OGB-L, Jean-Claude Reding, powiedział, że niepokojący jest fakt, iż zagrożenie biedą nie obniżyło się od 1997 roku, a wręcz wzrosło o 2 punkty.
W przeciwieństwie do innych krajów Europy, w Luksemburgu ryzyko biedy zmniejsza się wraz z wiekiem. Tylko 8% osób samotnych w wieku 65 lat jest zagrożonych biedą, w porównaniu do 26% osób z rodziny 3- lub więcej osobowej. Reding tłumaczy to dobrym sytemem emerytalnym.
Największe zagrożenie biedą- 45%, odnosi się do samotnych osób wychowujących jedno lub więcej dzieci. Duża różnica zaznacza się pomiędzy najemcami, z których aż 30% jest zagrożonych biedą, a właścicielami nieruchomości (tylko 9%).
Jean-Claude Riding mówił o potrzebie powstrzymania tendencji na rynku pracy do zawierania kontraktów krótkoterminowych i pracy na część etatu oraz o niebezpieczeństwie płynącym z zamrażania lub zaprzestania indeksacji płac.
Płace akurat zostaną zindeksowane, jak donosi prasa i to wcześniej niż się spodziewno, bo już od 1 lipca. Pracownicy i emeryci otrzymają pensje wyższe o 2,5% indeksacji, związanej ze wzrostem cen artykułów konsumcyjnych, usług oraz paliw.
Źródło: news352.lu
Bieda w Luxie?
moze chodzi o taka absurdalna sytuacje, ktora obserwuje na swoim polu zawodowym:
firmy budowlane maja tak nadmuchane ceny, ze potem dom, ktory kosztuje 2 x wiecej niz taki sam za miedza jest wykonczony najtanszymi, wrecz tandetnymi kafelkami. A ci ktorych nie stac na ten luksus wykanczaja sami, a tu jakosc bywa czesto jeszcze gorsza.
Chodzi o to, ze rynek idzie za tymi, ktorzy maja wiecej kasy - co powoduje, ze ci ktorzy jej nie maja musza jezdzic po zakupy za granice. To wyjasnia tez, dlaczego w niemczech w sobote 3/4 parkingu pod supermarketem zajmuja zolte rejestracje (mimo, ze vat jest nizszy w lux).
Jesli widzisz to samo mydlo za 1,2 w cactusie i za 0,8 we francji i jeszcze wiesz, ze w tym pierwszym vat to 15% a w drugim 20%, to juz wiadomo kto zbija kase.
firmy budowlane maja tak nadmuchane ceny, ze potem dom, ktory kosztuje 2 x wiecej niz taki sam za miedza jest wykonczony najtanszymi, wrecz tandetnymi kafelkami. A ci ktorych nie stac na ten luksus wykanczaja sami, a tu jakosc bywa czesto jeszcze gorsza.
Chodzi o to, ze rynek idzie za tymi, ktorzy maja wiecej kasy - co powoduje, ze ci ktorzy jej nie maja musza jezdzic po zakupy za granice. To wyjasnia tez, dlaczego w niemczech w sobote 3/4 parkingu pod supermarketem zajmuja zolte rejestracje (mimo, ze vat jest nizszy w lux).
Jesli widzisz to samo mydlo za 1,2 w cactusie i za 0,8 we francji i jeszcze wiesz, ze w tym pierwszym vat to 15% a w drugim 20%, to juz wiadomo kto zbija kase.
Georg Simmel
"Ktoś staje się biedny w sensie społecznym dopiero wtedy, gdy udziela mu się pomocy. Bieda to nie wynik niedostatku, lecz wynik otrzymywania wsparcia lub zgodne z normami społecznymi uprawnienie do otrzymywania wsparcia."
Jesli to prawda to wiekszość rodowitych mieszkańców WK jest biedna. A i sporo rezydentów także - patrz parę wątków na forum.
"Ktoś staje się biedny w sensie społecznym dopiero wtedy, gdy udziela mu się pomocy. Bieda to nie wynik niedostatku, lecz wynik otrzymywania wsparcia lub zgodne z normami społecznymi uprawnienie do otrzymywania wsparcia."
Jesli to prawda to wiekszość rodowitych mieszkańców WK jest biedna. A i sporo rezydentów także - patrz parę wątków na forum.
dslonce: mnie sie wydaje, ze polega to na tym, ze wiecej osob z wyzszymi zarobkami napedza popyt, a ten skutkuje podwyzszaniem cen. Tak sie dzieje np. w sektorze nieruchomosci. Poniewaz jest w Luksie duzo osob, ktore maja wysokie zarobki, wlasciciele nieruchomosci moga windowac ceny majac pewnosc, ze klienci i tak sie znajda. Traca na tym osoby z niskimi dochodami, juz od wielu luksemburczykow slyszalam, ze nie stac ich na wlasne M. Pewnie branza nieruchomosci nie jest jedyna...
I to jest wlasnie paradoks – ja takze wiem, ze wielu Luksemburczykow rozczarowanych jest sytuacja we wlasnym kraju, bo – spojrzmy prawdzie w oczy – wsrod wyzej postawionych pracownikow bankow i tzw. "instytucji finansowych", na wyzszych szczeblach zarejestrowanych w Luxie korporacji oraz na stanowiskach AD7+ w instytucjach UE znacznie wiecej jest obywateli innych nacji niz samych Luksemburczykow. Jednoczesnie nieprawda jest ze kazdy Luksemburczyk to kamienicznik lub obszarnik. Smiem twierdzic, ze nawet nie co drugi. Zatem wiekszosc lokalnej spolecznosci niewielki ma wplyw na ksztaltowanie sie cen (skadinand wysokich) w ich kraju; stad rozgoryczenie. Jak dlugo taka sytuacja moze sie utrzymywac? Mysle, ze znacznie dluzej niz wynikaloby z logiki zdrowego, konkurenycjnego, opartego na balansie miedzy podaza a popytem rynku. Najlepiej widac to rzeczywiscie w nieruchomosciach. Jak sie zaczal kryzys, wszyscy mysleli, ze szybko peknie banka rozdmuchanych cen domow w Luxie. I co sie okazalo? Ze nie tylko ceny nie spadly, ale w perspektywie dwoch lat wrecz wzrosly. Po prostu sprzedajacy woleli zaczekac rok, a nawet wiecej, niz pozwolic rynkowi dynamicznie sie rozwijac. Wtornie taka sytuacja pozwolila takze na utrzymanie cen na rynku wynajmu, bo przeciez ci, ktorzy kupuja tu dom, najczesciej "zwalniaja" mieszkanie do wynajecia. W takim przypadku jedna stagnacja pomogla drugiej.Traca na tym osoby z niskimi dochodami, juz od wielu luksemburczykow slyszalam, ze nie stac ich na wlasne M. Pewnie branza nieruchomosci nie jest jedyna...
Jak sie ma kupno domu do zakupu kostki mydla w supermarkecie we Francji czy Niemczech? Dopoki jednak cena paliwa (nieustajaco rosnaca) oraz subiektywna wartosc czasu jaki trzeba poswiecic by dojechac do najblizszego supermarketu we Francji czy Niemczech bedzie dla wielu wyzsza niz roznica w cenie tegoz mydla w Cactusie i w Carrefourze czy Kauflandzie, Cactus moze dalej spokojnie prezyc swoje kolce do luksemburskiego slonca
I jeszcze jedna refleksja:
Typowy punkt widzenia czlowieka, ktory nigdy nie zaznal biedy. Sa jednak kraje gdzie tak sie uwaza powszechnie. Ja moge podac przynajmniej dwa przyklady:hala pisze:Georg Simmel
"Ktoś staje się biedny w sensie społecznym dopiero wtedy, gdy udziela mu się pomocy. Bieda to nie wynik niedostatku, lecz wynik otrzymywania wsparcia lub zgodne z normami społecznymi uprawnienie do otrzymywania wsparcia.
– USA, gdzie tego typu poglad pozwala zyc w przekonaniu, ze jest sie rajem na ziemi, a przekonaniu temu nie przeszkadza widok ludzi umierajacych z glodu na ulicach
– wiele krajow komunistycznych, gdzie propaganda nawet glodujacym wciska, ze przeciez maja sie swietnie (tylko chyba tego nie dostrzegaja).