W ubiegły piątek (15 lutego) w Théâtre des Capucins odbyła się premiera Sans fil. Jest to adaptacja najnowszej sztuki Sergiego Belbela - dyrektora Teatru Narodowego w Barcelonie, dramaturga i autora scenariuszy filmowych. Jego dramaty grywane są w całej Europie, a w Polsce znane jest m.in. jego Łoże.
Sans fil to, według określenia samego autora, „komedia cyfrowa”. Taki podtytuł wcale nie dziwi, gdy zorientujemy się, że niemal wszystkie dialogi na scenie odbywają się… przez telefon komórkowy. Aktualności dodaje sztuce także miejsce akcji: lotnisko, które stało się celem zamachu terrorystycznego. Te okoliczności wyzwalają w czwórce bohaterów odwagę, by powiedzieć sobie szczerze o swoich uczuciach i przyznać się do swoich pragnień. Trudno im się jednak porozumieć mimo dostępności nowoczesnych technologii komunikacyjnych. Brzmi poważnie, ale nie należy obawiać się widoku krwi ani przyciężkich psychoanalitycznych wywodów. Wybuch bomby pozostaje na dalekim planie, będąc tylko pretekstem do zetknięcia się losów dwóch par. Z kolei utarczki i wyznania bohaterów zmuszają nie tyle do głębszej refleksji, co raczej do śmiechu. W drugiej części sztuki (nota bene granej bez przerwy) akcja rozwija się w sposób ocierający się o farsę, co pewnie nie każdemu się spodoba. Spektakl „ratuje” jednak bezpretensjonalna i przeważnie wiarygodna psychologicznie gra aktorska, zwłaszcza w wykonaniu Claudine Pelletier (Sara).
Jeśli więc macie ochotę na spędzenie wieczoru w miłej i niezobowiązującej atmosferze, no i oczywiście trochę się pośmiać, warto wybrać się do Théâtre des Capucins na Sans fil. Zachęcam także niewładających jeszcze perfekcyjnie językiem francuskim, gdyż stosunkowo łatwo jest uchwycić sens dialogów. Poza czystą rozrywką i ewentualną nauką języka ten spektakl może przynieść jeszcze jedną korzyść: chwilę zastanowienia nad tym, czy naprawdę musimy tyle czasu rozmawiać przez komórkę?!
A.J.B.