Sztuka... na budowie!

Przeniesione z działu News fotorelacje z imprez polska.lu a.s.b.l. oraz fotoreportaże prywatne użytkowników forum
Awatar użytkownika
Redakcja
Posty: 3226
Rejestracja: 16-10-2006, 23:03
Lokalizacja: stąd i zowąd

Sztuka... na budowie!

Post autor: Redakcja »

W sobotę, 13 grudnia, w godzinach wieczornych w jednej z kamienic przy ul. Beggeńskiej w Luksemburgu miało miejsce niecodzienne zajście. W pomieszczeniach oczekującej na renowację nieruchomości z nienacka pojawiła się... sztuka. Pojawiła się, zawróciła w głowie i skłoniła do wspólnej zabawy obecnych na placu budowy obywateli, wniosła powiew świeżości i dobrego nastroju, pozostawiając po sobie dużo radości ze wspólnej zabawy. Z kół zbliżonych do organizatorów zajścia, zwanego w dalszej części zeznania happeningiem dowiedzieliśmy się, iż pojawienie się sztuki na Beggeńskiej nie było do końca przypadkowe, zaś cel jej wizyty niezwykle szlachetny. Otóż bowiem, prócz wniesienia olbrzymiej dawki pozytywnego zakręcenia w strefę szarości dnia powszedniego luksemburskiego ludu pracującego miast i wsi, przyniosła ona także datek w wysokości 600 euro dla Fundacji Serce Dziecka im. Diny Radziwiłłowej*, uzyskany ze sprzedaży dwóch obrazów sprawczyń pojawienia się sztuki we wnętrzach starej kamienicy: pani Lidii Markiewicz i pani Małgorzaty Kowalskiej.

[center]Obrazek[/center]

[center]Obrazek[/center]
Poruszeni niecodziennością tego wydarzenia, zapytaliśmy jego organizatora o ujawnienie szczegółów happeningu na Beggeńskiej. Oto co nam powiedział:


Impreza była spontaniczna i jednorazowa. Wydaje nam się, że bardzo udana.

Po Świętach mamy zamiar rozpocząć przygotowawcze prace budowlane. Czekamy na oficjalne pozwolenie od administracji i dom stoi chwilowo bezużytecznie. Zaproponowałem więc zorganizowanie spotkania przedświątecznego dla grona znajomych, a ponieważ znajdują się wśród nich dwie osoby zajmujące się profesjonalnie malarstwem – znana wszystkim mistrzyni i nauczycielka wielu talentów Lidia Markiewicz oraz adeptka sztuk pięknych Małgorzata Kowalska, padła propozycja „ozdobienia“ imprezy efektami ich twórczości. Natychmiast powstał pomysł „Sztuki na budowie“, zaś grono kilkunastu znajomych szybko rozrosło się do około stu zaproszonych gości.

[center]Obrazek[/center]
Stronę kulinarną imprezy powierzyliśmy Panu Marcinowi Raczkowiakowi z Grillpalast-Wallis, który przygotował specjalnie na tę okazję grilowane plasterki oscypka z żurawiną, a poźnym wieczorem, dla najwytrwalszych gulasz z sarny <mniam> . Wina, białe musujące i czerwone, dobrane zostały przez znanego wśród naszych przyjaciół konesera – Janka Kowalskiego, męża artystki Małgorzaty.

[center]Obrazek[/center]
Przypadkowo wybrana data spotkania, znalazła swój zupełnie nieprzypadkowy oddźwięk w scenografii miejsca happeningu. Wydarzenia 13 grudnia przypominało zarówno gościom, jak i naszej młodzieży kilka znamiennych zdjęć zawieszonych przy wejściu, jak też portret demonstrującego Lecha, nie Bolka, autorstwa syna Lidii Markiewicz, Filipa. Ten jakże poważny akcent równoważyły złote krasnale ze starszej kolekcji, witające licznie przybywających, oraz wirtualna wizja biura architektonicznego, która, jeśli szczęście dopisze, urzeczywistnić się powinna w ciągu nadchodzącego roku, w sam raz na dziesięciolecie Atelier d‘Architecture Dariusz Pawłowski.

[center]Obrazek[/center]
Dalej była już tylko mieniąca się wszystkimi kolorami tęczy sztuka, gorąca atmosfera i wąskie schody sprzyjające nawiązywaniu bliskich znajomosci :) . Trzy piętra, lecz poziom prac ten sam – wysoki, budzący emocje i żywe dyskusje. W sumie nasze malarki zaprezentowaly kilkadziesiąt obrazów. Miłym gestem ze strony naszych luksemburskich gospodarzy było wystawienie kilku obrazów przez zajmującą się malarstwem hobbystycznie byłą właścicielkę domu, panią Mady Kartheiser. Znajomi zapoznawali się z nieznajomymi sobie jeszcze znajomymi znajomych ;) , a odbywało się to, jak to zazwyczaj w Luksemburgu, w najróżniejszych językach, nierzadko zresztą w kilku na raz. Frekwencja dopisała znakomicie; z wieszakowej statystyki wynika, że odwiedziło nas około siedemdziesięciu osób, w tym pani Konsul oraz ks. Roman. Ponadto kilku architektów, inżynierów, lekarzy, oraz wychowawców najmłodszego pokolenia, czyli włascicieli znakomitego przedszkola Pan Tau.

[center]Obrazek[/center]
Grono luksemburskich przyjaciół i fanów naszych artystek również stanowiło ciekawą przekrojowo grupę zawodową – znani prawnicy, świat medyczny, a jeden z gości przedstawił się nawet jako deputowany do Parlamentu. Grała muzyka, było wesoło, na szczęscie policja nie musiała interweniować.

[center]Obrazek[/center]
Po posileniu się dziczyzną padła propozycja zabawy, we wspólne malowanie jednego obrazu, co natychmiast spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem. Przygotowane wstępnie płótno, przedstawiało bliżej niezidentyfikowaną scenę rodzajową o charakterze zbiorowym. Serię interwencji artystycznych zapoczatkowało domalowanie zielonych majtek, co podziałało z kolei na pozostałych aktorów tego wydarzenia jak czerwona płachta na byka. Obecny na sali doktor okazał się podczas kolektywnej kreacji dzieła nie tylko znawcą anatomii, ale także specjalistą w dziedzinie chemii. Po fazie realizmu spontanicznie tworzonej formy przyszedł czas na abstrakcjonizm.

[center]Obrazek[/center]
Pojawiły się maski, plamy i inne zagadkowe elementy. Twórczy proces maz-artu cały czas był dokumentowany fotograficznie, by w ostatniej fazie, pod precyzyjnymi pociągnięciami pędzla pani Lidii Markiewicz, nabrać znamion prawdziwej sztuki. Ten barwny zapis atmosfery naszego wieczoru, niezależnie od rangi jego obiektywnych walorów artystycznych, traktuję jako specyficzny kamień węgielny oraz jako pamiątkę, która z całą pewnością zajmie poczesne miejsce w przyszłym biurze.

[center]Obrazek[/center]
Ostatnia część wieczoru przeciągnęła się do rana i miała już bardziej prywatny charakter. Większość wieszaków opustoszała, a równie pusty parkiet posłużył jednym za pole do ujawnienia skrywanych talentów tanecznych, innym zaś jako miejsce, na tzw. „długie Polaków rozmowy“ ;) .

[center]Obrazek[/center]
W załączeniu przekazuję plik zdjęć, które – mam nadzieję – zainspirują czytelników do organizowania tego typu spotkań. Takie spontaniczne działania są najlepszym środkiem do ożywienia naszego jakże przecież interesującego środowiska, oraz miejscem, gdzie możemy się wszyscy lepiej poznać i poczuć, że nie jesteśmy w Luksemburgu sami. Polecam. Naprawdę warto!

Dariusz Pawłowski

[center]Obrazek[/center]
__________

*Kwota 600 euro uzyskana ze sprzedaży dwóch obrazów przekazana została na rehabilitację Kubusia Synowca, chłopca u którego doszło do poważnych powikłań neurologicznych po drugiej operacji serca.
Załączniki
cover.jpg
cover.jpg (13.42 KiB) Przejrzano 2552 razy
~~~~~
Redakcja
ODPOWIEDZ