Alzacja to bodaj najmniejszy region Francji, leżący w północno-wschodniej części kraju, z jednej strony ograniczony Wogezami, z drugiej – Renem. Region ten, jak zresztą każde terytorium przygraniczne, wielokrotnie przechodził z rąk do rąk, ostatecznie (jak dotąd...) w roku 1944 przypadając Francji. Złożona historia tego regionu niewątpliwie znajduje odzwierciedlenie nie tylko w jego architekturze, języku, kulturze, ale także i kuchni.
Administracyjnie Alzacja podzielona jest na dwa departamenty: Dolny Ren (fr. Bas-Rhin), oznaczony liczbą 67, z prefekturą w Strasburgu, oraz Górny Ren (fr. Haut-Rhin), oznaczony liczbą 68, z prefekturą w Colmar.
Podróż z Luksemburga nie powinna zająć więcej niż 3,5 godz., oczywiście w zależności od natężenia ruchu. Droga przez Niemcy (przez Saarbrücken, Sarreguemines, a potem równoległą do autostrady N61) wydaje się być niezłym rozwiązaniem dla nieco bardziej oszczędnych – wszak póki co nie trzeba tam płacić za autostrady. I nie jest też chyba specjalnie dłuższa. Jeśli jednak zdecydujemy się na jazdę francuskimi autostradami, musimy przygotować się na wydatek rzędu 12,20 euro.
Rouffach
Nasze zwiedzanie Alzacji rozpoczęliśmy w miasteczku Rouffach w południowej części regionu. Noclegi znaleźliśmy w hotelu a la Ville de Lyon znajdującym się na obrzeżach miejscowości, w budynku dawnej poczty z XVI w. ( www.alavilledelyon.eu/hostellerie-ville-de-lyon/ ). W hotelu tym mieszczą się dwie restauracje, w tym jedna z restauracji Philippe’a Bohrera, byłego ucznia wielkich mistrzów kuchni, takich jak: Paul Bocuse, Bernard Loiseau czy Jacques Lameloise. Bohrer był prywatnym szefem kuchni dwóch prezydentów Francji: Valérego Giscard d’Estaing i François Mitteranda. Przyznana temu lokalowi gwiazdka Michelina kusiła, ale cóż, kiedy ceny skutecznie nas odstraszyły… Za to zupełnie gratis popływaliśmy sobie w hotelowym basenie i pomoczyliśmy się w jacuzzi.
Hotel a la Ville de Lyon stoi u podnóża góry, na której ulokował się jeden z bardziej znanych hoteli w Alzacji – Château d’Isenbourg, zbudowany na fundamentach piwnic z XII i XIV w., przesiąknięty burzliwą historią Dagoberta i Karola Wielkiego. W V w. Rouffach było rezydencją królów z dynastii Merowingów. Według legendy król Dagobert II oddał miasto w VII w. arcybiskupowi Strasburga po tym, jak arcybiskup wskrzesił króla z martwych. Miasto stało się, wraz z pobliskim Eguisheim, lennem biskupim.
Podczas wojny trzydziestoletniej Rouffach zostało zniszczone przez Szwedów. Pod koniec wojny przeszło w ręce Francuzów, a lenno wygasło. Miasto ponownie zaczęło się rozwijać, głównie dzięki przemysłowi winiarskiemu. Kolejne wojny szczęśliwie je oszczędziły.
Rouffach leży na Alzackim Szlaku Winnym. Na centralnym placu stoi kościół pw. Marii Panny Wniebowziętej, znany też jako kościół św. Arbogasta, budowany z miejscowego żółtego i różowego piaskowca od XI w., w stylu romańskim, a później gotyckim, do XIX w., kiedy to dodano elementy neogotyckie. Niestety, budowla nigdy nie została ukończona. Fasadę zniszczono podczas rewolucji francuskiej. Wewnątrz warto obejrzeć organy z 1855 r., w których wykorzystano wiele piszczałek pozostałych z poprzedniego instrumentu, z 1626 r. Organy te są najstarszym wciąż działającym tego typu instrumentem w Alzacji. W ścisłym centrum można obejrzeć również wiele średniowiecznych i renesansowych budynków.
[center]
Wieża Czarownic (Tour des Sorcieres), budowana od XIII do XV w., służyła jako więzienie, w którym przetrzymywano m.in. osoby oskarżone o użycie czarów (stąd nazwa). Zamek Isenburg, niegdysiejsza rezydencja króla Dagoberta II i jego syna Sigberta, jak też później siedziba biskupa Strasburga, do dziś nie przetrwał. Na jego miejscu w XIX-wiecznej rekonstrukcji stoi wspomniany już luksusowy hotel.
Eguisheim
Po obowiązkowej sesji fotograficznej z bocianami w roli głównej w miejscowym parku udaliśmy się do ukwieconego Eguisheim, jednej z najczęściej odwiedzanych miejscowości alzackich, malowniczo położonej pośród winnic i łąk, 5 km na południowy zachód od Colmar.
Eguisheim nazywane bywa kolebką winnic alzackich. W wykopaliskach neolitycznych znaleziono rodzynki pochodzące z dzikich szczepów winorośli rosnących od zawsze w lasach nadreńskich. Jak wszędzie, tak i tutaj kulturę uprawy winorośli przyniosły ze sobą legiony rzymskie na początku naszej ery. Historia tego miejsca sięga jednak odległego paleolitu, a pierwsi mieszkańcy to kromaniończycy (człowiek z Cro-Magnon).
21 czerwca 1002 r. w miejscowym zamku urodził się późniejszy święty Kościoła katolickiego, Bruno hrabia Eguisheim-Dagsburg, w okresie od 1049 do 1054 r. papież Leon IX. Papież ten zwoływał liczne synody, które głównie zajmowały się zwalczaniem handlu godnościami i urzędami kościelnymi (tzw. symonii) oraz wprowadzeniem celibatu wśród kleru. Tuż po jego śmierci doszło do schizmy wschodniej, czyli do rozłamu z Patriarchatem Wschodu.
Miasteczko zbudowano na planie koła, z centralnie umieszczonym placem zamkowym. Warto zwiedzić kościół św. św. Piotra i Pawła, wzniesiony w 1220 r., w którym można zobaczyć m.in. XIV-wieczną otwieraną polichromowaną drewnianą figurkę Matki Boskiej, która prawdopodobnie niegdyś kryła relikwie. Na placu zamkowym stoi jedna z najbardziej imponujących fontann w Alzacji – oktagonalna fontanna św. Leona, z jego figurą pośrodku.
Obecnie Eguisheim jest znane przede wszystkim z produkcji wina, a miejscowe piwnice przyciągają nazwami spotykanymi także w luksemburskich sklepach – Wolfberger, Ginglinger, Beyer, Freudenreich, Baur, Brecht i wiele innych caves, w których można spróbować wyrobów, porozmawiać z właścicielami i zakupić płynne skarby na pamiątkę. Na rynku, obok placu zamkowego, uraczyliśmy się pysznymi „domowymi” lodami, w oryginalnych smakach, np. miodowo-lipowe czy jabłkowo-cynamonowe.
[center]
W pobliżu Eguisheim biegnie tzw. Szlak Pięciu Zamków (Route des Cinq Châteaux). Zacząć można od ruin zamku Haut-Eguisheim, a następnie zwiedzić Dagsbourg, Wahlenbourg i Weckmund, kończąc w pieczołowicie odrestaurowanym Hohlandsbergu.
Wogezy
Niedaleko uroczego Kaysersbergu, w Wogezach znajdują się dwa nie mniej urocze polodowcowe jeziora: Białe i Czarne (Lac Blanc i Lac Noir). Jeśli nazwa skojarzy się Wam nostalgicznie z naszym polskim Czarnym Stawem, nie będzie to nie na miejscu – jeziora co prawda nie leżą, na wzór Pięciu Stawów Polskich, w górskich enklawach z dala od cywilizacji, ale ich usytuowanie warte jest zatrzymania się u ich brzegu, a otaczająca przyroda pozwala się sobą zachwycić. W zimie w okolicy uprawia się sporty zimowe, jest wyciąg narciarski. W lecie potrzebujący zastrzyku adrenaliny szaleją po trasach na rowerach. My jedynie zwiedziliśmy okolice tych dwóch jezior. Jezioro Białe nazwę swą zawdzięcza białemu kwarcowemu piaskowi. Przy południowym krańcu jeziora wznosi się wysoka skała nazywana Zamkiem Hans, ze stojącą na niej figurą Matki Boskiej, o której miejscowe legendy mówią, że stał tam niegdyś pałacyk myśliwski niejakiego Hansa de Felsensteina, okrutnego pana terroryzującego miejscową ludność. Na zamku codziennie odbywały się uczty, pijatyki, często wszczynano awantury i burdy.
Pewnego dnia, podczas kolejnej hucznej imprezy wśród rozbawionych tańczących pojawił się wysoki myśliwy z krótką bródką w szpic. Przeszedł przez salę i stanął zapatrzony w ogień w kominku, a w sali dał się słyszeć głos: „Dziś jest dzień Wszystkich Świętych!”. Pijany pan zamku zaniósł się szyderczym śmiechem i ledwie trzymając się na nogach, powiedział: „Tak, mój przyjacielu, dziś jest Wszystkich Świętych, ale u mnie wszyscy święci leżą w piwnicy. Nazywam się Hans i w imię mojego świętego patrona znajdź mi jeszcze wina i napełnij kielichy. Uczta niech trwa!”. Nie zdążyły jeszcze przebrzmieć ostatnie jego słowa, kiedy błyskawice przecięły niebo i dał się słyszeć piekielny łoskot. Zaległa śmiertelna cisza, pośród której z hukiem i piekielnym ogniem otworzyła się góra i pochłonęła Hansa wraz z jego zamkiem. Pozostała jedynie samotna skała, z której roztacza się wspaniały widok na spokojną toń jeziora. Można też wspiąć się do punktu widokowego Belmont, z którego widać obydwa jeziora.
[center]
Nieco poniżej Jeziora Białego leży Jezioro Czarne, zawdzięczające swą nazwę, jako też i barwę wody, bagnistemu torfowemu podłożu. Widok w kierunku północnym w stronę jeziora mąci nieco budynek małej elektrowni, której turbiny napędzane są wodą ze specjalnie w tym celu przebitego w latach 30. podziemnego strumienia, łączącego teraz obydwa jeziora. Nocą, kiedy cena prądu jest niższa, woda jest przepompowywana z powrotem do Jeziora Białego.
Colmar
Stolica departamentu Górny Ren jest co do wielkości trzecim miastem Alzacji, obok Strasburga i Miluzy. Już 3000 lat p.n.e. okolice zamieszkiwał lud rolniczy, o czym świadczą odnalezione w wykopaliskach groby, kości i ceramiczne skorupy. Pierwsze wzmianki o osadzie datowane są na rok 823. Miasto w swej historii, jak zresztą wiele innych terenów alzackich, wielokrotnie wydzierali sobie wzajemnie z rąk Francuzi i Niemcy – ostatecznie od 1945 r. pozostaje ono w granicach Francji.
Przyjechaliśmy do Colmar późnym popołudniem i w ostatniej chwili, bo o 17.30, wpadliśmy do Muzeum Unterlinden, mieszczącego się w dawnym klasztorze dominikanów. W biegu przyrzekliśmy bileterce, że wyjdziemy stąd o 18.00, a zależało nam głównie na zobaczeniu jednego z największych dzieł malarstwa późnogotyckiego, a mianowicie Ołtarza z Isenheim Matthiasa Grünewalda. Ołtarz z drzewa lipowego ma dwie pary skrzydeł, dzięki którym można uzyskać trzy różne widoki. Na pierwszym widzimy scenę ukrzyżowania, po bokach wizerunki św. Antoniego i św. Sebastiana, u dołu zaś scenę, która wywarła na nas największe wrażenie swoją głębią emocjonalną i złudzeniem trójwymiarowej perspektywy – złożenie do grobu. Po otwarciu ołtarza ukazują się nam obrazy z narodzin dzieciątka Jezus z koncertem aniołów, a po bokach zwiastowanie i niemal współczesne w wyrazie zmartwychwstanie, dla wielu będące niewątpliwie najlepszym przedstawieniem zmartwychwstania w dziejach malarstwa. Otwarcie kolejnych drzwi odsłania rzeźbioną kwaterę ze św. św. Antonim, Augustynem i Hieronimem oraz Wizytę św. Antoniego u św. Pawła i Kuszenie św. Antoniego. Przed zamknięciem muzeum zdążyliśmy jeszcze rzucić okiem na całkiem ciekawe zbiory sztuki XX w., łącznie z dziełami Picassa, Légera i Vasarely’ego.
[center]
W niedalekim kościele dominikańskim podziwiać można przepiękny obraz ołtarzowy z 1473 r. Maria Panna w ogrodzie różanym Martina Schongauera oraz kilka świetnych witraży. My jednak obeszliśmy się smakiem – kościół otwarty jest do godz. 18.00, niestety. Pozostał nam spacer uroczymi uliczkami Starego Miasta. Niemal tuż obok muzeum odnaleźliśmy Dom Głów (La maison des Tetes) z 1609 r., udekorowany figurkami i 111 rzeźbionymi głowami, przywodzącymi na myśl słynne głowy wawelskie.
[center]
Przy rue des Marchands pod numerem 30 w 1834 r. przyszedł na świat Frédéric Auguste Bartholdi, rzeźbiarz, który wykonał nowojorską Statuę Wolności. Przy tej samej ulicy wznosi się XVI-wieczny dom Pfistera postrzegany jako symbol dawnej architektury Colmaru. Idąc dalej ulicą Kupiecką (rue des Marchands), docieramy do starej Komory Celnej, serca Starego Miasta. Kilka kroków i już jesteśmy w dzielnicy zwanej Małą Wenecją, leżącą nad rzeką Lauch. Domy rzemieślników w dawnej dzielnicy garbarzy (rue des Tanneurs) w XVI w. celowo umieszczono tam, gdzie rzeka wypływa z miasta, aby wszelkie zanieczyszczenia i uciążliwe zapachy związane z tą profesją opuszczały miasto, nie przeszkadzając innym mieszkańcom. Dzisiaj miejsce to ze starymi domami z muru pruskiego jest może nieco zbyt cukierkowe i „pod turystów”, niemniej jednak urocze, zwłaszcza w ciepły czerwcowy wieczór.
[center]
Ribeauvillé
W późnych godzinach wieczornych dotarliśmy do następnego celu naszej podróży po Alzacji – do Ribeauvillé. Po ulokowaniu się w Hotelu Owczym lub jak kto woli – Baranim (Hôtel du Mouton, www.hoteldumouton.fr ), znajdującym się w budynku dawnej oberży pocztowej, wybudowanej w 1392 r., a zamienionej na hotel w 1604 r., wyruszyliśmy na poszukiwanie restauracji z miejscowymi przysmakami. Znaleźliśmy taką niedaleko hotelu, przy głównej ulicy, i uraczyliśmy się fantastycznym foie gras maison, tartą cebulową, szparagami, le Baeckeoffe (różne rodzaje mięs duszone w Rieslingu, z cebulą i ziemniakami) i miejscowym winem. A potem jeszcze tylko późny spacer uliczkami i spać, spać, spać.
[center]
Następnego dnia realizowaliśmy ambitny plan. Najpierw zwiedzanie Ribeauvillé. Nazwa miasta pojawia się w VIII w. za sprawą króla Pepina Małego, pierwszego władcy z dynastii Karolingów. Wymienia on swe włości, m.in. Radbaldus (w formie zlatynizowanej: Radbaldovillare). Miejscowość, położona bardzo malowniczo na przedgórzu Wogezów, otoczona trzema zamkami (Girsberg z XIII w., Ulrichsburg z XI w. oraz Haut-Ribeaupierre z XIV w.), należy, obok Riquewihr i Kaysersbergu, do najchętniej odwiedzanych. Pamięć o objęciu przez hrabiego von Rappolsteina w XIV w. ochroną podróżujących śpiewaków, grajków i kuglarzy przetrwała do dziś w hucznie obchodzonym w pierwszą niedzielę września święcie zwanym Pfifferdaj (Pfeifertag, w średniowieczu nazwą tą określano właśnie wędrownych muzyków), zaś przy Grand Rue pod numerem 14 stoi do dziś budynek cechowy zbudowany w 1680 r., zwany Pfifferhüs, w którym obecnie mieści się znana gospoda/oberża/karczma (Winstuba).
[center]
Zobaczyć można jeszcze barokowy ratusz z 1773 r., renesansową Fontannę Winną z 1536 r., poaugustiański kościół z XV w. Od północy plac Ratuszowy (Rathausplatz) zamyka Wieża Rzeźnicza (Metzgerturm) pochodząca z XIII w., oddzielająca niegdyś Stare Miasto od Średniego Miasta, służąca wcześniej jako więzienie, zaś później zamieniona w rzeźnię, stąd też jej nazwa. Przed kościołem pw. św. Grzegorza Wielkiego (wybudowanym w 1282 r., ale w XIX w. mocno przebudowanym) rośnie sekwoja posadzona w tym miejscu na pamiątkę narodzin Napoleona Eugeniusza Ludwika Jana Józefa Bonapartego, ostatniego następcy tronu II cesarstwa francuskiego, jedynego syna cesarza Francuzów Napoleona III i jego małżonki cesarzowej Eugenii. Loulou (od Louisa), bo tak zwali go rodzice, zginął w służbie armii brytyjskiej walczącej w Afryce z powstańcami z plemienia Zulusów mając zaledwie 23 lata, zaś królowa Wiktoria uczciła Małego Księcia i wystawiła mu pomnik w kaplicy św. Jerzego na zamku Windsor. Młodzieniec ten stał się podobno prototypem postaci Małego Księcia w znanej powieści Antoine de Saint-Exupéry’ego.
[center]
Po dokonaniu szeregu zakupów pamiątek w postaci alzackiego piwa, foie gras i miejscowej ceramiki oraz szkła udaliśmy się w góry.
Zamek Haut-Koenigsbourg, będący niegdyś twierdzą cesarza Wilhelma II, jest dziś niewątpliwie jedną z największych atrakcji turystycznych Alzacji – majestatyczna budowla, położona na skalistym wzgórzu, z której roztacza się niesamowity widok na dolinę Renu i pobliski Schwarzwald. Podobno przy dobrej widoczności można zobaczyć Alpy.
Pierwsza wzmianka o zamku zbudowanym w stylu romańskim pochodzi z 1147 r., zaś w roku 1192 zamek otrzymał nazwę Königsburg. Zmienne koleje losu były przyczyną to burzenia, to odbudowywania, to pożarów i kolejnej odbudowy zamku, by w 1993 r. zakończyć się nadaniem zamkowi statusu zabytku narodowego Francji. Pozostałością tych budowlanych rewolucji są przeróżne „wstawki” architektoniczne, łamiące spójną bryłę budowli, z których najdziwniejszą jest postawiony na szczycie jednego ze skrzydeł zamku... okazały drewniany wiatrak.
Przez zamek i okolice przewalają się nieustająco tłumy zwiedzających z całego świata (w czasie naszej wizyty spotkaliśmy nie tylko grupę motocyklistów z Luksemburga oraz wycieczkę z Polski, ale także – wszechobecnych w sezonie turystycznym – Japończyków, oczywiście po zęby uzbrojonych w kamery i aparaty fotograficzne). W związku z tak dużym zainteresowaniem tą atrakcją turystyczną naprawdę niełatwo znaleźć w okolicach zamku miejsce parkingowe, mimo iż takowe zaczynają się wzdłuż drogi dojazdowej już na kilkaset metrów przed wejściem do zamku oraz ciągną się jeszcze długo za nim. Wiele osób jednak nie wie, że zaparkować można także za zamkiem, desperacko oczekując aż zwolni się miejsce jeszcze na dojeździe. Dlatego też najlepiej chyba przejechać obok zamku i od razu szukać parkingu przy drodze zjazdowej. Sam zamek, oprócz stałych ekspozycji ukazujących m.in. arkana średniowiecznej sztuki budowlanej oraz życie codzienne mieszkańców zamku w okresie jego świetności, warto zwiedzić choćby ze względu na widoki, jakie rozpościerają się z najwyższych komnat na najwyższych jego wieżach. Nota bene – nie znaleźliśmy tam niestety ani śpiącej królewny, ani tym bardziej Shreka, w jednej z wież wisiała natomiast pod sufitem wypchana podobizna smoka (hm... a może smoczycy?)
[center]
Niedaleko zamku, tuż obok miejscowości Kintzheim, położona jest Małpia Góra (Montagne des Singes, www.montagnedessinges.com ). Na 20 ha parku ogrodzonego wysokim płotem żyje ok. 300 magotów marokańskich. Jako zwierzęta zagrożone wyginięciem w swym naturalnym środowisku próbuje się je rozmnażać i chronić. Park można odwiedzać – za 8,5 euro (dorośli) i 5 euro (dzieci) otrzymujemy nie tylko bilet wstępu, ale także garść popcornu (bez szkodliwej dla małp soli i innych dodatków) do karmienia zwierząt. Wyposażeni zatem w pokarm, aparat fotograficzny i uzbrojeni w wiedzę na temat zachowania wobec zwierząt ruszyliśmy na spotkanie z przygodą. Bliski kontakt z dzikimi, bądź co bądź, małpami dostarczył nam sporo wrażeń. Mieliśmy okazję poobserwować ich zachowanie w czasie karmienia – przewodnik stada zajmuje punkt obserwacyjny na wzniesieniu i czuwa nad bezpieczeństwem grupy. Z pewnej odległości widzieliśmy także i najmniejsze małpiątka przyczepione do swoich mam, jednak do takich matek z maleńkimi małpkami (czarnego koloru, w przeciwieństwie do większych i dorosłych osobników o szarobrązowej sierści) nie wolno podchodzić, bowiem w obronie młodych mogą dotkliwie pogryźć i podrapać. Karmienie małp z ręki i bliskie obserwacje to wspaniała atrakcja nie tylko dla dzieci.
[center]
Alzacja to ojczyzna bocianów – oczywiście tych, które nie wiją swych gniazd na dachach mazowiecką strzechą krytych i nie brodzą wśród mazurskich łąk, gdzie świerzopu kwiecie i dzięcielina pała...

[center]
Góra św. Otylii
Góra św. Otylii nazywana jest świętą górą Alzacji. Legenda mówi, że Otylia urodziła się niewidoma i dlatego jej ojciec, aby uniknąć hańby, chciał ją zabić. Matka uratowała ją i przekazała na wychowanie do klasztoru Baume-les-Dames. W czasie chrztu udzielonego jej przez biskupa św. Erharda odzyskała wzrok. Św. Otylia ok. 700 r. została przeoryszą klasztoru w Hohenbergu (obecnie Mont Sainte-Odile), założonego prawdopodobnie przez jej ojca, alzackiego księcia Adalryka. Kanonizowana została w XI w. przez znanego nam już z Eguisheim papieża Leona IX. Jej kult upowszechnił się już w XI w. w Alzacji, a potem w Szwajcarii i południowych Niemczech.
Klasztor św. Otylii stoi na miejscu dawnego zamku księcia Franków Atticha. Obiekt ten jest zamknięty dla zwiedzających, jednak pielgrzymki do grobu św. Otylii, patronki niewidomych, i cudownego źródła z wodą o uzdrawiającej mocy są praktykowane do dziś. Klasztor ten w 1988 r. odwiedził papież Jan Paweł II. Wspomnienie św. Otylii obchodzone jest 13 grudnia. Z miejscem tym związana jest także tragiczna historia. 9 stycznia 1992 r. podczas podchodzenia do lądowania w Strasburgu rozbił się na zboczu góry niedaleko Mont Sainte-Odile samolot linii Air Inter Flight. Zginęło 87 osób, 9 ocalało.
Szczyt, na którym stoi klasztor, otoczony jest Murem Pogańskim (Mur Païen). Mur ten, składający się z ok. 300 000 bloków kamiennych, o całkowitej długości 10 km, szerokości 1,60–1,80 cm, dochodzący miejscami do 3 m wysokości, biegnie wokół góry, głównie w lesie. Zbudowali go Celtowie ok. 1000 r. p.n.e., a następnie naprawiali go Rzymianie. Murem Pogańskim nazwał go Leon IX w XI w.
[center]
Obernai
Ostatnim celem naszej wycieczki przed powrotem do domu było Obernai. W mieście tym urodziła się św. Otylia (Sainte Odile), patronka Alzacji. Dziś Obernai jest centrum północnej części Drogi Winnej (Route du Vin). Centrum miasta stanowi malowniczy Plac Targowy (Place du Marché), w środku którego stoi fontanna z posągiem św. Otylii z 1904 r. Po wschodniej stronie plac zamyka renesansowy budynek dawnej Giełdy Zbożowej (Ancienne Halle aux Blés) z 1554 r., zaś po stronie zachodniej znajduje się zbudowany w 1523 r., a w latach 1860–1870 gruntownie przebudowany ratusz. Po stronie północnej stoi Fontanna Sześciu Wiader (Puits aux Six Seaux), bodaj najbardziej znana renesansowa fontanna w Alzacji. Na brzegu daszku wspartego na trzech kolumnach korynckich stoi anioł grający na trąbie, zaś pod nim wyryto cytaty z Biblii. Tuż obok ratusza stoi 60-metrowa wieża – jedyna pozostałość po gotyckim kościele, który został zburzony w 1873 r. W miasteczku, obok kolorowych domów z pruskiego muru, zobaczyć możemy także budowle neogotyckie, takie jak kościół św. św. Piotra i Pawła oraz synagogę, zaś wzdłuż dawnych murów obronnych prowadzi ulubiona ścieżka spacerowa mieszkańców.
Kolacją z tartą flambée oraz dobrym alzackim winem zakończyliśmy naszą zeszłoroczną wizytę. Jesteśmy jednak pewni, że niedługo tam wrócimy, nie tylko po to, żeby uzupełnić zapasy wina z alzackich piwniczek.