Jeżeli tylko macie cierpliwość turlania się koło za kołem przez ponad 800 km – to warto ruszyć 4 litery nad jezioro Garda – raj dla rowerzystów i niektórych gwiazd Hollywood kupujących tam wille.
Garda to jezioro polodowcowe o wydłużonym kształcie. Położone w płn. Włoszech pomiędzy Wenecją, a Mediolanem. Długość około 55 km, szerokość między 4-12 km, średnia głębokość 135 m , największa głębia to 345 m. Woda czarna i zimna jak diabli, po obu wydłużonych brzegach góry, wiec trochę wygląda jak fiord.
Piękne widokowo, śródziemnomorski klimat, który sprzyja wegetacji roślinnej (rosną sobie figowce przy drogach). Ujarzmione przez stateczki, motorówki i windsurferów ( obowiązkowo w piankach by nie odmarzły im wystające części ciała).
Na zboczach jeziora malowniczo umiejscowione malutkie mieściny z domami wbitymi w skałę.
Korzystając z przedsezonowych cen założyliśmy bazę w mieścinie w płd. częsci jeziora w Nago-Torbole.
Hotel Forte Charme oferuje wspaniałe położenie, “pokoje z widokiem” i odkryty basen. Wystrój designerski, z nutą jazzowych tematów w postaci zdjęć znanych muzyków tu i tam. Miła obsługa, dobre śniadania, jazz dla ucha...
http://fr.hotels.com/ho334529/forte-cha ... le-italie/
U podnóża Nago leży miasteczko Torbole oferujące zestaw: przystań, bulwary nad jeziorem, knajpki, palmy i parki. Wszystko pierwsza klasa. Nieopodal – kilka km leży większa, bardziej miejska - Riva.
Dojazd autobusami miejskimi (świetnie skomunikowane) lub własnym autem, Uwaga ! dosyć krucho z parkingami.
Największymi atrakcjami wydaja się być rejsy po jeziorze do pobliskich miasteczek Limone, Malcesine i Riva. Riva oferuje ogromny park nad jeziorem, przystań, przybytki kulturalne i piękne dzielnice willowe.
Limone – w większosci knajpki, Malcesine – piękną przystań, strefę gastronomii i największa atrakcję czyli kolej linową na Monte Baldo.
Na Monte Baldo można wjechać z rowerem i zjechać malowniczą trasą na łeb na szyję. Upewnijcie się jednak, że trasa jest otwarta ponieważ przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych może Was spotkać niespodzianka w postaci zakazu wjazdu z rowerem. Właśnie to spotkało Exxtreema, który musiał nas zostawić jak kołki w płocie i obejść się smakiem wybierając mniej fajną trasę.
My z dzieciakami skorzystaliśmy z wycieczki i z pełna odpowiedzialnością stwierdzam,że wyprawa kolejką jest warta każdego tłustego, wydanego centa. Wielka oszklona gondola porywa turystów na górę Monte Baldo. Widoki zapierają dech w piersiach. Jezioro u Waszych stóp, niebo nad głowa, a za horyzontem niewidoczne z poziomu jeziora pasma ośnieżonych Alp.
Jest tam nowa, nowoczesna baza turystyczna z tarasami widokowymi i kilkoma knajpami. Warto jednak trochę powęszyć i udać się w lewo ku drewnianej knajpce na najwyższym punkcie góry.
Jest tam plac zabaw wiec można coś zjeść i porzucić na godzinę dzieci na huśtawkach. Na Monte Baldo znajduje się również ulubiony punkt paraglajderów Niebo wprost się od nich roi. Wykorzystują hulające tam wiatry, dużą połać płaskiego, bezpiecznego terenu do lądowania oraz dogodne ukształtowanie góry która kończy się przepaścią – czyli jest gdzie wpadać zanim porwie ich wiatr...
Widoki są wspaniałe, jest gdzie odpocząć. W mojej 10 punktowej skali Monte Baldo dostaje równa dychę!
Zjazd daje równie emocjonujące doznania jak i wjazd...
Na kołyszących nogach dobrnęliśmy na przystań.
Lody – co było rozczarowaniem – wszędzie takie same i niezbyt smaczne. Gdzie legendy o włoskich gelatto? W legendach chyba. Jedzenie raz gorsze, raz lepsze – ryzyk fizyk. Polecić mogę tylko jedną restaurację w Nago zaraz obok hotelu, od rana do wieczora pełną gości – trzeba czekać na zewnątrz na zwolnienie stolików. Jedzenie wyśmienite za rozsądną cenę.
Polecam 2 godzinna wycieczkę stateczkami podobnymi do małych weneckich vaporetto. Zawijają do każdej mieściny. W każdej można wysiąść i pod cedrem, platanem lub cyprysem wypić kawę. Każde jest jak z bajki! Prywatne wille, w którejś z nich George Clooney, hotele...
Jeżeli znudzi się Wam już zwiedzanie pobliskich miasteczek, udajcie się samochodem (odradzam autobus bo podróż długo trwa) do Tremosine.
Zapamiętajcie te nazwę. Jest to małe , malowniczo (a jakże!) położone miasteczko, charakterem podobne trochę do Valdemossy na Majorce . Na parkingu spotkaliśmy miłego Niemca, który zadziwiony rzadko tam widzianą luksemburska rejestracja zagadnął nas. Opowiedział o o tym jak przyjechał na 3 dni a został tu 10 lat, o atrakcjach miejsca i dzięki jego wskazówkom zobaczyliśmy miejsca, na które na pewno byśmy sami nie wpadli.
Każda uliczka powiedzie Was na mały plac pod kościołem, położony nad urwiskiem. Tam małe knajpki i jakieś wąskie ścieżyny spadające w dól w chaszcze i zarośla ku jezioru.
Czas w Tremosine się zatrzymał. Nic więcej do dodania. Siedzisz przy małym kawiarnianym stoliczku, sączysz chłodny napój, bzyczą bzyki i świerszcze, a zapach piołunu oszałamia.
Zostawiłam rodzinę i zeszłam taka ścieżyną w dół. Planowałam jakieś 5 minut, ale nieznane ciągnęło w dół jak błękitna otchłań oceanu. Jeszcze metr, jeszcze dwa, co jest za następnym zakrętem? W dole , kilkaset metrów niżej majaczy jezioro. Pachną dzikie krzewy, kwitnie polna róża rosa canina... Jesteś tylko Ty i 180 stopni pejzażu jak z bajki.
Trzeba miec dużo samozaparcia by wrócić do rzeczywistości i zaniepokojonej zniknięciem matki rodziny.
Z Tremosine należy koniecznie udać się do hotelu Paradiso. Jeżeli wiszący nad skałą stary kościoł w Tremosine zrobił na Was wrażenia, to na tarasie hotelu Paradiso doznacie olśnienia.
Hotel - słaby, wystrój “pózny Gierek”, jedzenie też raczej słabe, ale warto skonsumować obiad na tarasie. Rozciąga się stąd widok na całe , położne kilkaset metrów niżej - jezioro. Wrażenia niezatarte.
By wrócić do Gardy należy udać się w zatrważającą podróż, pełną serpentyn i wykutych w skale korytarzy, gdzie mijanki z innymi autami grożą zawałem serca, a kosteczki w Waszym uchu wewnętrznym dostają mdłości. Niewiele pamiętam z tej podróży, w każdym razie odetchnęłam z ulgą gdy byliśmy już na dole...w tunelu, w którym James Bond gonił się ze złymi tego świata w Quantum of Solace.
Nasz pobyt był krotki – zaledwie 4 dni. Exxtreeme znikał rankami z rowerem i licho niosło go na niezliczone trasy rowerowe. Wracał posiniaczony i zmachany ,ale szczęśliwy. O bikerskiej stronie pobytu to musi napisać on sam.
Opuszczaliśmy Nago-Torbole już w deszczu. Pragnę zaznaczyć, że pogoda bywa nad Gardą chimeryczna. Prawie nigdy nie znika tajemnicza mgiełka unosząca się nad tonią wodną.My mieliśmy wiele szczęścia w tym względzie.
Niestety szczęście nas opuściło w drodze powrotnej - jesteśmy jakieś 150 km za Torbole.
Jest 1 maja, wszystko zamknięte, czekają praca i szkoła, plan napięty. Przed nami przełęcze i 700 km do Luksemburga i nagle...deska rozdzielcza naszego auta rozbłyskuje niepokojącymi światełkami kontrolek, a silnik traci moc. Auto toczy się jak żółw, silnik szarpie jak kaszel suchotnika. Patrzymy na siebie znacząco , miny rzedną...
Wakacje over.
Jezioro Garda - nie tylko dla bikerów
- ogrodniczka
- Posty: 857
- Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
- Lokalizacja: Kraków/Bridel
z tego co ja wiem,niema co straszyc zimna woda w jeziorze gardenskim .tutaj pracowalem prawie dwa lata zanim przyjechalem do luxa http://www.gardenfrutta.it/eng/mosca_giovanni.htm i czesto plywalem w tym jezorze,mialem do niego 15 minyt drogi na piechote.miasteczko riva del garda jest pelne uroku ,jednak drogie ze wzgledu na duze ilosci turystow z calego swiata ktorzy tu przyjezdzaja,ale jezioro i okolice ,zwlaszcza monte baldo to miejsca ktore warto zobaczyc.amatorow wedkarstwa musze uprzedzic ,ze lowienie bez pozwolenia karaja tu bardziej jak jazde na czerwonym swietle
aha w okresie letnim plataja sie gdzieniegdzie wloskie czarne 3-4 cm. skorpiony.trzeba zatem uwazac i sprawdzac buty przed zalozeniem.jad wprawdzie nie zabija ale ukaszenie boli tak dotkliwie ,ze nawyk wytrzasania butow przed zalozenien pozostal mi do dzis.
