
<p><i>Maybe Not Bob’s</i> nie stara się być tym, czym nie jest, o czym wyraźnie ostrzega na swojej stronie internetowej (http://www.maybenotbobs.lu). Jeśli jednak nawet określimy to miejsce mianem „jadłodajni”, to bez wątpienia jest to jadłodajnia z zasadami, a pierwsza jej zasada głosi, że możesz tu najeść się mięsa do woli i opuścić ten lokal z niezakrwawionym portfelem.</p>
<p>Typowo amerykański jadłospis rozpoczyna długa lista dobrze znanych przystawek, wśród których znajdziemy skrzydełka kurczaka w sosie <i>BBQ</i>, <i>onion rings</i> (panierowane i smażone krążki cebuli) oraz <i>chilli nachos</i>, będące w rzeczywistości kukurydzianymi chipsami <i>tortillą</i> zwanymi i grillowanymi z serem na sposób meksykański. Ale, ale... jeśli przypadkiem odwiedzi Was wujek z Teksasu, przy okazji podróży sentymentalnej po Starym Kontynencie, to zapraszając go do <i>Maybe not Bob’s</i> zareklamujcie to jako przysmak teksański – inaczej wujek obrazić się gotów!</p>
<p>Główne dania składają się m.in. z jedenastu typów hamburgerów, kilku typów nietuzinkowo przyrządzonych kanapek (choć nie ma to jak klasyczna trzypoziomowa <i>Club Sandwich</i>), „skórek ziemniaczanych” i wieprzowych żeberek w czterech rozmiarach, od tak zwanych „niemowlęcych” do „dziadkowych” (bo chyba nie „dziadowskich“?

<p>Natomiast prawdziwym sekretem lokalu jest niedzielny <i>brunch</i> (słowo pochodzące z połączenia dwóch angielskich słów „breakfast” i „lunch”), czyli nic innego, jak doskonała wymówka, aby zjeść nieprzyzwoicie wielkie i bezwstydnie późne niedzielne śniadanie. Interpretacja tego słowa w tym lokalu niemal przekracza granice dewiacji i, co ważniejsze, granice naszego pojęcia o tym, co zwykło się nazywać „niezdrowym“ (choć strasznie dobrym!) jedzeniem. Piętnaście euro płaci się za udział w kulinarnej orgii, w tym za prawo do nieograniczonego nadużywania bufetu oraz wybór jednego spośród dziewięciu ultrakalorycznych dań głównych. Absolutnie nie ma lepszego leku dla cierpiących na śmiertelnego kaca, ale jeśli macie choć odrobinę zdrowego rozsądku, to posłuchajcie głosu doświadczonego kolegi, wybierając raczej jedną z bardziej ograniczonych wersji tego <i>brunchu</i>, za około dziesięć euro.</p>
<p>Modelowy obiad w Maybe not Bob’s zapewne nie przekroczy czterdziestu euro, a już z całą pewnością mniej zapłacimy za <i>brunch</i> lub mniejszy lunch w dniu powszednim, tak więc ceny w tym lokalu lądują zdecydowanie w kategorii „tanie”. Do tego obsługa jest szybka, miła i preferuje komunikację w języku angielskim. Nie zapomnijmy, że lokal jest też barem, więc zamiast oddawać się w niedzielne przedpołudnie grzechowi obżarstwa, można też po prostu spędzić ten czas siedząc z piwkiem przy ladzie (a jak wiadomo – jedno piwko, to nie grzech!).</p>
<style>ul li { font-size : 11px; }</style>
<ul>
<li><b>kuchnia</b> – amerykańska</li>
<li><b>rodzaj</b> – restauracja, bar</li>
<li><b>ceny</b> – tanie</li>
<li><b>godziny</b> –
<table>
<tr><th>po</th><td>zamknięte</td></tr>
<tr><th>wt</th><td>12.00–14.00 i 18.30–23.00</td></tr>
<tr><th>śr</th><td>12.00–14.00 i 18.30–23.00</td></tr>
<tr><th>cz</th><td>12.00–14.00 i 18.30–23.00</td></tr>
<tr><th>pi</th><td>12.00–14.00 i 18.30–23.00</td></tr>
<tr><th>so</th><td>12.00–23.00</td></tr>
<tr><th>ni</th><td>11.00-22.00 (<i>brunch</i> do 14.30)</td></tr>
</table></li>
<li><b>państwo</b> – Luksemburg</li>
<li><b>region</b> – stolica</li>
<li><b>lokalizacja</b> – Clausen</li>
<li><b>adres</b> – 107, rue de la Tour Jacob, L-1831 Luxembourg</li>
<li><b>telefon</b> – +352 42 18 69</li>
<li><b>faks</b> – +352 42 00 92</li>
<li><b>mapa</b> – <a href="javascript:void(0)" onclick="">http://www.polska.lu/mapki/49_61145_6_1 ... ml</a></li>
</ul>