zlobek Komisji
- kajapapaja
- Posty: 1875
- Rejestracja: 26-09-2006, 07:35
- Lokalizacja: Opole
żłobek to żłobek - tu są mniejsze dzieci, wymagające większej uwagi, a 3-4latek to już dziecko, któremu trzeba dac trochę luzu tzn. samodzielnności....
dlatego też większość rodziców ma wrażenie, że w garderie gorzej się tam dzieci opiekuje
ja wręcz przeciwnie - jestem zadowolona, moje dzieci też - wybiegane, wyhasane... a że trochę brudne? cóż, to dziecko a nie lalka
dlatego też większość rodziców ma wrażenie, że w garderie gorzej się tam dzieci opiekuje
ja wręcz przeciwnie - jestem zadowolona, moje dzieci też - wybiegane, wyhasane... a że trochę brudne? cóż, to dziecko a nie lalka
===============================
"Education is an admirable thing, but it is well to remember from time to time that nothing that is worth knowing can be taught." - Oscar Wilde
===============================
eurokraci.eu
"Education is an admirable thing, but it is well to remember from time to time that nothing that is worth knowing can be taught." - Oscar Wilde
===============================
eurokraci.eu
Jasne. Samodzielność jest ok, i brudzenie się jest ok. Ale jeżeli porównuję przedszkole, w którym mój starszy był w Polsce, i Garderie, to wynik nie jest dla Garderie korzystny. W polskim przedszkolu były zajęcia. Dzieci miały zorganizowany dzień, zaplanowane zabawy. Panie miały plan nauczania, koncepcję, co z tymi dziećmi robić.
W Garderie dzieci się snują, niestety. Pół biedy, jeżeli jest ładna pogoda. Ale kiedy jest tak, jak teraz, łażą z kąta w kąt.
Moja bliska koleżanka przez miesiąc przychodziła zdołowana, bo dziecko za nic nie chciało iść do Garderie i ryczało przez całe ranki. Koleżanka opowiadała, że mała była w aktywnej grupie w żłobku, a w Garderie strasznie się nudzi.
Innej mojej koleżance, zamężnej za Luksemburczykiem, ówczesny szef placówki (sic) powiedział, żeby syna do Garderie nie dawała, bo to przechowalnia, a lokalne przedszkole będzie duże lepsze.
Ja z kolei wiele razy przychodziłam po dziecko i nie zastawałam jego wychowawczyni - grupa kilkulatków była sama i zajmowała się łażenie po ścianach. Czekałam na panią, żeby wiedziała, że dziecko wyszło ze mną - czasem i po 20 minut. Wiem, że opiekunka czasem musi wyjść z klasy, ale jeżeli dzieci zostają bez opieki, to jest to zła organizacja. (Ta sama pani, miła zresztą dziewczyna, za karę kazała dzieciom siedzieć i oglądać książki).
Podobnie ze stanem toalet - oczywiście przy dużej ilości dzieci nie da się utrzymać idealnego porządku, ale też przez trzy lata nigdy nie widziałam tam nikogo sprzątającego. A znam przynajmniej jeden przypadek dziecka, u którego zakażenie dróg moczowych zostało prawdopodobnie spowodowane przez brak higieny w tej toalecie.
Dla mnie najważniejsze jest to, że nie pasuje mi założenie. Garderie to jest świetlica i to jest do zaakceptowania, jeżeli dziecko przebywa tam tylko po południu. Ale te maluchy, które nie chodzą do szkoły i przez cały dzień obijają się po Garderie, potrzebują zajęć i nauczycieli, a nie tylko porządkowych, którzy pilnują, żeby się nie pozabijały (o ile akurat są w klasie). żłobek jest lepszy, bo w żłobku są zajęcia, nawet dla zupełnych maluchów. W żłobku są nawet dwa place zabaw W BUDYNKU, żeby dzieci miały co robić, kiedy jest brzydka pogoda.
Cieszę się, że Garderie istnieje - inaczej trudno by sobie było poradzić. Ale po czterech i pół roku doświadczeń ze żłobkiem, Garderie i Study Center, o żłobku myślę zdecydowanie najlepiej.
W Garderie dzieci się snują, niestety. Pół biedy, jeżeli jest ładna pogoda. Ale kiedy jest tak, jak teraz, łażą z kąta w kąt.
Moja bliska koleżanka przez miesiąc przychodziła zdołowana, bo dziecko za nic nie chciało iść do Garderie i ryczało przez całe ranki. Koleżanka opowiadała, że mała była w aktywnej grupie w żłobku, a w Garderie strasznie się nudzi.
Innej mojej koleżance, zamężnej za Luksemburczykiem, ówczesny szef placówki (sic) powiedział, żeby syna do Garderie nie dawała, bo to przechowalnia, a lokalne przedszkole będzie duże lepsze.
Ja z kolei wiele razy przychodziłam po dziecko i nie zastawałam jego wychowawczyni - grupa kilkulatków była sama i zajmowała się łażenie po ścianach. Czekałam na panią, żeby wiedziała, że dziecko wyszło ze mną - czasem i po 20 minut. Wiem, że opiekunka czasem musi wyjść z klasy, ale jeżeli dzieci zostają bez opieki, to jest to zła organizacja. (Ta sama pani, miła zresztą dziewczyna, za karę kazała dzieciom siedzieć i oglądać książki).
Podobnie ze stanem toalet - oczywiście przy dużej ilości dzieci nie da się utrzymać idealnego porządku, ale też przez trzy lata nigdy nie widziałam tam nikogo sprzątającego. A znam przynajmniej jeden przypadek dziecka, u którego zakażenie dróg moczowych zostało prawdopodobnie spowodowane przez brak higieny w tej toalecie.
Dla mnie najważniejsze jest to, że nie pasuje mi założenie. Garderie to jest świetlica i to jest do zaakceptowania, jeżeli dziecko przebywa tam tylko po południu. Ale te maluchy, które nie chodzą do szkoły i przez cały dzień obijają się po Garderie, potrzebują zajęć i nauczycieli, a nie tylko porządkowych, którzy pilnują, żeby się nie pozabijały (o ile akurat są w klasie). żłobek jest lepszy, bo w żłobku są zajęcia, nawet dla zupełnych maluchów. W żłobku są nawet dwa place zabaw W BUDYNKU, żeby dzieci miały co robić, kiedy jest brzydka pogoda.
Cieszę się, że Garderie istnieje - inaczej trudno by sobie było poradzić. Ale po czterech i pół roku doświadczeń ze żłobkiem, Garderie i Study Center, o żłobku myślę zdecydowanie najlepiej.
oksy
- kajapapaja
- Posty: 1875
- Rejestracja: 26-09-2006, 07:35
- Lokalizacja: Opole
wiesz oksy - może twoje dziecko trafiło do takiej grupy, w której nauczycielki faktycznie nic nie robiły
mój syn wręcz przeciwnie - codziennie coś przynosił do domu, a na koniec roku jego teczka z pracami plastcznymi była naprawdę przeogromna
moje dzieci w Polsce też chodziły do przedszkola - stan toalet był podobny, ilość prac plastycznych wykonywanych również. Ok, może i jestem mało wynagająca pod tym względem, ale dla mnie najwięlszą korzyścią jest to, że mój syn MÓWI po francusku.
Aha - co do zajęć to są organizowane rówżne wyjścia: do kina, na basen, na sale zabaw etc
A dzieci rosną i wiecznie do żłobka chodzic nie mogą.
mój syn wręcz przeciwnie - codziennie coś przynosił do domu, a na koniec roku jego teczka z pracami plastcznymi była naprawdę przeogromna
moje dzieci w Polsce też chodziły do przedszkola - stan toalet był podobny, ilość prac plastycznych wykonywanych również. Ok, może i jestem mało wynagająca pod tym względem, ale dla mnie najwięlszą korzyścią jest to, że mój syn MÓWI po francusku.
Aha - co do zajęć to są organizowane rówżne wyjścia: do kina, na basen, na sale zabaw etc
A dzieci rosną i wiecznie do żłobka chodzic nie mogą.
===============================
"Education is an admirable thing, but it is well to remember from time to time that nothing that is worth knowing can be taught." - Oscar Wilde
===============================
eurokraci.eu
"Education is an admirable thing, but it is well to remember from time to time that nothing that is worth knowing can be taught." - Oscar Wilde
===============================
eurokraci.eu
Dobrze, że jesteś zadowolona.
Ja też jestem zadowolona - ze żłobka.
A na podsumowanie tej pasjonującej dyskusji cytat z odpowiedzi w naszej zakładowej ankiecie zadowolenia pracowników:
Infrastructures pour la garde d'enfants (garderie) d'un niveau inacceptable [manque d'hygiène (cf. états des toilettes dès le matin, lavage de dents après le repas), variété des activités dépandant du bon vouloir de l'éducateur, conditions de sieste inacceptable). La Commission devrait s'inspirer de la gestion de la crèche par le PE !!
Ja tego nie napisałam - w tym języku nie potrafię!
Ja też jestem zadowolona - ze żłobka.
A na podsumowanie tej pasjonującej dyskusji cytat z odpowiedzi w naszej zakładowej ankiecie zadowolenia pracowników:
Infrastructures pour la garde d'enfants (garderie) d'un niveau inacceptable [manque d'hygiène (cf. états des toilettes dès le matin, lavage de dents après le repas), variété des activités dépandant du bon vouloir de l'éducateur, conditions de sieste inacceptable). La Commission devrait s'inspirer de la gestion de la crèche par le PE !!
Ja tego nie napisałam - w tym języku nie potrafię!
oksy
Wracajac do dostepnosci miejsc, PE wlasnie zaproponowal mi miejsce w zlobku LA LUCIOLE (route d'Esch). Rozumiem, ze to jest wlasnie jeden z tych zlobkow z ktorymi PE wspolpracuje i ze kolejka jest tylko do zlobka na Kirchbergu. Co robic, brac co daja bo to jednak troche taniej niz zlobki prywatne, czy czekac na miejsce w "prawdziwym" zlobku PE?
A moze ktos z Was posylal dziecko do La Luciole?
A moze ktos z Was posylal dziecko do La Luciole?
A propos oplat,
przepisy określają to wyraźnie: 9% calkowitego dochodu rodziny/wspólnoty (przy uznaniu parnera nie pozostajacego w zwiazku malżeńskim) jeżeli jest to jedno dziecko, 7% za każde, jeżeli 2 (licząc wszystkie instytucje tj. creche, maternelle, garderie i szkolę), 5% za każde jeżeli 3 i więcej.
Wcale to nie wychodzi malo, na szczęście jest limit gdzieś okolo 800-900 EURO od dziecka <mrgreen> .
pzdr,
przepisy określają to wyraźnie: 9% calkowitego dochodu rodziny/wspólnoty (przy uznaniu parnera nie pozostajacego w zwiazku malżeńskim) jeżeli jest to jedno dziecko, 7% za każde, jeżeli 2 (licząc wszystkie instytucje tj. creche, maternelle, garderie i szkolę), 5% za każde jeżeli 3 i więcej.
Wcale to nie wychodzi malo, na szczęście jest limit gdzieś okolo 800-900 EURO od dziecka <mrgreen> .
pzdr,
- aleksandra12b
- Posty: 112
- Rejestracja: 27-12-2007, 13:29
- Lokalizacja: Warszawa
- kajapapaja
- Posty: 1875
- Rejestracja: 26-09-2006, 07:35
- Lokalizacja: Opole
Ja wybieram się do luxa za kilka miesięcy, ale na interview powiedzieli mi, żeby dziecko zapisać do żłobka kilka miesięcy wcześniej. Czy moglibyście mi podać jakiś kontakt do kogo mogę w tej sprawie napisać w creche-u albo też w adminie? Czy ktoś w adminie pomaga w organizacji takich spraw?
Dobre opinie o żłobku parlamentu sa budujące, bo sama myśl o posłaniu rocznego dziecka do żłobka strasznie mnie stresuje. Rozważam też opiekunkę, ale przy pensji Ast 1 byłby to poważny wydatek.
Dzięki z góry za pomoc.
Dobre opinie o żłobku parlamentu sa budujące, bo sama myśl o posłaniu rocznego dziecka do żłobka strasznie mnie stresuje. Rozważam też opiekunkę, ale przy pensji Ast 1 byłby to poważny wydatek.
Dzięki z góry za pomoc.
azul
Wyslalam Ci adres e-mail dzialu, ktory zajmuje sie zapisami do zlobka parlamentu. Wyslij im Twoje pytania i popros o dossier d'inscription. Zeby znalezc sie na liscie oczekujacych musisz wyslac wypelnione dossier i kilka zalacznikow, w tym list z oferta pracy z Twojej przyszlej instytucji.
Sporo informacji o roznych formach opieki nad dziecmi w Luksemburgu znajdziesz na stronie http://www.petitweb.lu/
Co do wysylania malych i bardzo malych dzieci do zlobka to z moich doswiadczen wynika, ze im dziecko mlodsze tym sie szybciej adaptuje (oczywiscie bez przesady, nie mam na mysli kilkutygodniowych niemowlakow, ale tak powiedzmy od 6 miesiaca w gore).
Sporo informacji o roznych formach opieki nad dziecmi w Luksemburgu znajdziesz na stronie http://www.petitweb.lu/
Co do wysylania malych i bardzo malych dzieci do zlobka to z moich doswiadczen wynika, ze im dziecko mlodsze tym sie szybciej adaptuje (oczywiscie bez przesady, nie mam na mysli kilkutygodniowych niemowlakow, ale tak powiedzmy od 6 miesiaca w gore).
A mnie ten caly funkcjonujacy tu system z posylaniem niemowlat i dzieci do 3 roku zycia do zlobka jest jakis okrutny. Byc moze jestem skazona polskimi doswiadczeniami i zwyczajami, ale jakos mi sie to w glowie nie miesci... Mam tu w pracy taka wloska kolezanke, ktora swoje dzieci (juz drugie...) posyla do zlobka, wlasnie od 6 miesiaca zycia i odbiera zwykle tak okolo 19, bo jest pracocholiczka..... i jeszcze twierdzi, ze one sa tam szczesliwe... ??!!mru pisze:Co do wysylania malych i bardzo malych dzieci do zlobka to z moich doswiadczen wynika, ze im dziecko mlodsze tym sie szybciej adaptuje (oczywiscie bez przesady, nie mam na mysli kilkutygodniowych niemowlakow, ale tak powiedzmy od 6 miesiaca w gore).
Tak, bo pewnie mysla, ze ta pani, co sie nimi zajmuje przez cale dnie, to mamusia...
No nie wiem, ja bym nigdy w zyciu czegos takiego nie zrobila swojemu dziecku - no, chyba, ze sytuacja finansowa by mnie zmusila...ale z bolem wielkim na pewno!
Ta moja kolezanka na przyklad moglaby spokojnie ze wzgledow finansowych nie pracowac przez jakis czas...biorac parental....ale- z drugiej strony - miec a nie miec pensji AD10, czy 11....prawda? - tylko ze kosztem dzieci??!!.... Ja instytucje zlobkow rozumialam w PL, jak oplaty nie byly wysokie, a w rodzinie 2 osoby musialy pracowac, zeby w ogole przezyc....ale tu?.... Nie jestem w stanie takich rozwiazan zrozumiec...
Do 19tej, to rzeczywiscie przesada, ale w "normalnych" porach to czemu nie? Ja tez mam obrazek ze zlobka polskiego (przed dawnymi laty) i tez mam mieszane uczucia, ale jak sie nie da to sie nie da. Z jednym siedzialam 3 lata w domu, z drugim bede siedziec tylko 5 miesiecy. Potem sie dowiem czy jest roznica
Ale, w rzeczy samej... za serce chwyta... <beczy>
Ale, w rzeczy samej... za serce chwyta... <beczy>
To ja spróbuję wytłumaczyć, choć jestem przekonana, ze każdy pozostanie przy własnym zdaniu.
1.Wielu osobom zajmowanie sie przez cały dzień wyłącznie dzieckiem po prostu nie wystarcza do szczęścia.
2.Powrót do pracy po 5 latach (typowa sytuacja: 2 dzieci pod opieka jednego z rodziców do 3 roku życia, nie wspominam o rodzinach z więcej niż dwójką) jest bardzo trudny, a czasem niemożliwy. Efekt: wybór zajęcia sie dziećmi przez pare lat skutkuje kariera „domowa” na resztę życia. Oczywiście wszystko zależy od zawodu, możliwości podjęcia na nowo studiów itd
3.Współmałżonek może stracić prace, zachorować itp, może nam sie przydarzyć rozwód. Efekt: druga osoba zostaje bez możliwości utrzymania siebie i dzieci.
4.Male dzieci dobrze znoszą żłobek m in dlatego, ze przez znaczna cześć spędzonego tam czasu czasu spia. Typowy dzień mojego rocznego syna (taki sam w żłobku i w domu): nieco przed 9: śniadanie, potem zabawa, 10-12 spanie, 12-14 obiad, zabawa; 14-16 spanie; 16-17.30 podwieczorek i zabawa. A sumie 4 godziny spania, 3.5 godziny zabawy, godzina na posiłki. Z kolei dzieci starsze niż półtoraroczne, które spia juz tylko 1 raz dziennie zwykle doceniają możliwość zabawy z innymi dziećmi
Nie jestem ani pracoholiczka, ani fanatyczka żłobków, uważam, ze idealna jest sytuacja gdy przynajmniej jedno z rodziców pracuje na pol etatu i wiem, ze nie każdy żłobek jest dobry i nie dla każdego dziecka. Z moich doświadczeń wynika natomiast, ze najłatwiej adaptują sie w żłobku dzieci miedzy 6, a 12 miesiącem życia.
I bardzo proszę nie wzbudzać poczucia winy u pracujących rodziców, którzy i tak nie maja łatwego życia.
1.Wielu osobom zajmowanie sie przez cały dzień wyłącznie dzieckiem po prostu nie wystarcza do szczęścia.
2.Powrót do pracy po 5 latach (typowa sytuacja: 2 dzieci pod opieka jednego z rodziców do 3 roku życia, nie wspominam o rodzinach z więcej niż dwójką) jest bardzo trudny, a czasem niemożliwy. Efekt: wybór zajęcia sie dziećmi przez pare lat skutkuje kariera „domowa” na resztę życia. Oczywiście wszystko zależy od zawodu, możliwości podjęcia na nowo studiów itd
3.Współmałżonek może stracić prace, zachorować itp, może nam sie przydarzyć rozwód. Efekt: druga osoba zostaje bez możliwości utrzymania siebie i dzieci.
4.Male dzieci dobrze znoszą żłobek m in dlatego, ze przez znaczna cześć spędzonego tam czasu czasu spia. Typowy dzień mojego rocznego syna (taki sam w żłobku i w domu): nieco przed 9: śniadanie, potem zabawa, 10-12 spanie, 12-14 obiad, zabawa; 14-16 spanie; 16-17.30 podwieczorek i zabawa. A sumie 4 godziny spania, 3.5 godziny zabawy, godzina na posiłki. Z kolei dzieci starsze niż półtoraroczne, które spia juz tylko 1 raz dziennie zwykle doceniają możliwość zabawy z innymi dziećmi
Nie jestem ani pracoholiczka, ani fanatyczka żłobków, uważam, ze idealna jest sytuacja gdy przynajmniej jedno z rodziców pracuje na pol etatu i wiem, ze nie każdy żłobek jest dobry i nie dla każdego dziecka. Z moich doświadczeń wynika natomiast, ze najłatwiej adaptują sie w żłobku dzieci miedzy 6, a 12 miesiącem życia.
I bardzo proszę nie wzbudzać poczucia winy u pracujących rodziców, którzy i tak nie maja łatwego życia.
no, to jak Cie i tak chwyta, to juz Ci nie powiem, zes wyrodna matka..... <lol>
Chodzi mi o caly system....brak urlopow wychowawczych...nie ma to jak zdobycze socjalizmu!!! I niech by ktos teraz probowal zlikwidowac w PL te urlopy.... <mrgreen>
A tak swoja droga, to ja zrezygnowalam z pracy na 3 lata - nawet wychowawczego nie mialam, tylko macierzynski - ale moglam sobie na to pozwolic, bo pracowal i niezle zarabial tatus mojego dziecka...
Zdaje sobie sprawe, ze tu, w instytucjach jest tak, ze jest maternity, potem ewentualnie 6 m-cy parental....i co dalej?... 1-rocznego malucha do zloba?...Oj, chwyta za serce, chwyta.... Ale coz - mus to mus...
Nie wiem, jakie sa teraz teorie, ale wtedy jak ja urodzilam dziecko (13 lat temu...), to psycholodzy grzmieli, ze oddajac dziecko do zlobka, a nawet we wczesnym okresie do przedszkola, a nawet - oddajac pod opieke niani - robi sie dziecku krzywde (emocjonalna). Ze male dziecko nie ma innych potrzeb socjalno-emocjonalnych, jak obecnosc matki, ktora na tym etapie rozwoju zaspokaja wszystkie potrzeby dziecka, a "oderwane" od niej bardzo to przezywa... Pamietam takie stwierdzenie, ze dziecko do 1 roku (czy nawet 2 lat?...) nie wyodrebnia jeszcze swojej osoby, dla niego matka i ono - to jednosc, wiec jak matka ginie z pola widzenia, to jakby swiat sie walil...pomyslec, co sie dzieje, jak ginie z pola widzenia na 10-12 godzin.... I jeszcze, zeby skonczyc o tej teorii psychologow - wg nich dziecko do lat 3 nie powinno chodzic do zlobka/przedszkola, w wieku lat 4 moze, a w wieku lat 5 powinno (bo zmienia sie zapotrzebowanie na kontakty spoleczne)...ale one (ci naukowcy) ciagle cos zmieniaja, i moze teraz obowiazuja inne teorie?....
Chodzi mi o caly system....brak urlopow wychowawczych...nie ma to jak zdobycze socjalizmu!!! I niech by ktos teraz probowal zlikwidowac w PL te urlopy.... <mrgreen>
A tak swoja droga, to ja zrezygnowalam z pracy na 3 lata - nawet wychowawczego nie mialam, tylko macierzynski - ale moglam sobie na to pozwolic, bo pracowal i niezle zarabial tatus mojego dziecka...
Zdaje sobie sprawe, ze tu, w instytucjach jest tak, ze jest maternity, potem ewentualnie 6 m-cy parental....i co dalej?... 1-rocznego malucha do zloba?...Oj, chwyta za serce, chwyta.... Ale coz - mus to mus...
Nie wiem, jakie sa teraz teorie, ale wtedy jak ja urodzilam dziecko (13 lat temu...), to psycholodzy grzmieli, ze oddajac dziecko do zlobka, a nawet we wczesnym okresie do przedszkola, a nawet - oddajac pod opieke niani - robi sie dziecku krzywde (emocjonalna). Ze male dziecko nie ma innych potrzeb socjalno-emocjonalnych, jak obecnosc matki, ktora na tym etapie rozwoju zaspokaja wszystkie potrzeby dziecka, a "oderwane" od niej bardzo to przezywa... Pamietam takie stwierdzenie, ze dziecko do 1 roku (czy nawet 2 lat?...) nie wyodrebnia jeszcze swojej osoby, dla niego matka i ono - to jednosc, wiec jak matka ginie z pola widzenia, to jakby swiat sie walil...pomyslec, co sie dzieje, jak ginie z pola widzenia na 10-12 godzin.... I jeszcze, zeby skonczyc o tej teorii psychologow - wg nich dziecko do lat 3 nie powinno chodzic do zlobka/przedszkola, w wieku lat 4 moze, a w wieku lat 5 powinno (bo zmienia sie zapotrzebowanie na kontakty spoleczne)...ale one (ci naukowcy) ciagle cos zmieniaja, i moze teraz obowiazuja inne teorie?....