: 26-10-2007, 13:24
Moules "a la moi" <lol>
Obsada:
- 2 kg świeżych małży (lub to co po nich zostanie gdy odrzucimy te niejadalne)
- 4 szalotki
- 3/2 szklanki białego wina
- gałązki natki i tymianku (ja daję wedle miary "na oko")
- 250 ml śmietany
- 3 ząbki czosnku (a raczej kły bestii słusznych rozmiarów)
- łyzka stołowa bułki tartej
- łyżeczka vegety
- szczypta soli
- szczypta pieprzu (świeżo zmielonego)
- garść sera (tego "w wiórkach")
Akcja:
Oczyszczam małże, wkładam na pół godziny do zimnej wody, wyjmuję je oglądając każdą (jak monętę przed wydaniem) i odrzucam te, które otworzyły się, ciacham drobno szalotkę i czosnek, topię masło w najgłębszym rondelku, jaki fabryka dała, szklę ... (tzn. szalotka i czosnek ma się zeszklić), wlewam wino, te 3/2 szklanki, ... patrzę w głąb rondelka .. i dodaję jeszcze odrobinkę (reszta do lodówki), dodaję natkę i tymianek, czekam aż zacznie się gotować, wsypuję "mulesz", gotuję kilka minut, kilkakrotnie potrząsając garnkiem, wyjmuję "mulesz" i odrzucam tym razem te, które nie otworzyły się na mój widok, nie wyjmuję tymianku ani natki (niech tam sobie zostaną), wywaru nie odparowuję (szkoda mi wina), wlewam śmietanę, wrzucam te otwarte "mulesz", czekam chwilę aż wszystko się prawie zacznie gotować (całkowicie to chyba nie mozliwe, bo "mulesz" za bardzo absorbują ciepło), solę, pieprzę (kulinarnie), wsypuję ser zółty, bułkę tartą, mieszam, wyłączam kuchenkę, pociagam nosem, rozglądam się za koszem na śmieci ... ale to tylko ściema ... <lol> bo wykładam "mulesz" na głębokie talerze (jeśli jem sam to prosto z rondelka), polewam wywarem z rondelka, posypuję świeżą natką, i daję sygnał gwizdkiem do spożycia (najlepsze jest na gorąco). Aha jeśli jakoś uda ci się zjeść pierwszą małżę, nie wyrzucaj skorupki, posłuży ci jako szczypce do wyjmowania mięska z kolejnych
. Do "mulesz" polewam w kieliszki resztkę białego schłodzonego wina, a ponieważ zostało go niewiele, otwieram kolejną butelkę (też schłodzone i najlepiej takie samo jak poprzednie).
smacznego !
<lunch>
P.s.: nie zapomnij opróżnić kosza na śmieci z tych niezakwalifikowanych "mulesz", a nuż ożyją <mrgreen> albo co gorsza postanowią odejść na łono wiecznych łowów szybciej niż twój serwis oczyszczania miasta zawita pod dom.
Obsada:
- 2 kg świeżych małży (lub to co po nich zostanie gdy odrzucimy te niejadalne)
- 4 szalotki
- 3/2 szklanki białego wina
- gałązki natki i tymianku (ja daję wedle miary "na oko")
- 250 ml śmietany
- 3 ząbki czosnku (a raczej kły bestii słusznych rozmiarów)
- łyzka stołowa bułki tartej
- łyżeczka vegety
- szczypta soli
- szczypta pieprzu (świeżo zmielonego)
- garść sera (tego "w wiórkach")
Akcja:
Oczyszczam małże, wkładam na pół godziny do zimnej wody, wyjmuję je oglądając każdą (jak monętę przed wydaniem) i odrzucam te, które otworzyły się, ciacham drobno szalotkę i czosnek, topię masło w najgłębszym rondelku, jaki fabryka dała, szklę ... (tzn. szalotka i czosnek ma się zeszklić), wlewam wino, te 3/2 szklanki, ... patrzę w głąb rondelka .. i dodaję jeszcze odrobinkę (reszta do lodówki), dodaję natkę i tymianek, czekam aż zacznie się gotować, wsypuję "mulesz", gotuję kilka minut, kilkakrotnie potrząsając garnkiem, wyjmuję "mulesz" i odrzucam tym razem te, które nie otworzyły się na mój widok, nie wyjmuję tymianku ani natki (niech tam sobie zostaną), wywaru nie odparowuję (szkoda mi wina), wlewam śmietanę, wrzucam te otwarte "mulesz", czekam chwilę aż wszystko się prawie zacznie gotować (całkowicie to chyba nie mozliwe, bo "mulesz" za bardzo absorbują ciepło), solę, pieprzę (kulinarnie), wsypuję ser zółty, bułkę tartą, mieszam, wyłączam kuchenkę, pociagam nosem, rozglądam się za koszem na śmieci ... ale to tylko ściema ... <lol> bo wykładam "mulesz" na głębokie talerze (jeśli jem sam to prosto z rondelka), polewam wywarem z rondelka, posypuję świeżą natką, i daję sygnał gwizdkiem do spożycia (najlepsze jest na gorąco). Aha jeśli jakoś uda ci się zjeść pierwszą małżę, nie wyrzucaj skorupki, posłuży ci jako szczypce do wyjmowania mięska z kolejnych

smacznego !
<lunch>
P.s.: nie zapomnij opróżnić kosza na śmieci z tych niezakwalifikowanych "mulesz", a nuż ożyją <mrgreen> albo co gorsza postanowią odejść na łono wiecznych łowów szybciej niż twój serwis oczyszczania miasta zawita pod dom.