natolin pisze:W czasach Jagiełły w Polsce uprawiano winorośl - pozostały po tym nazwy miejscowości jak Łagiewniki czy Winiary (zresztą uprawiano ją wtedy nawet w Anglii). Z kolei w czasach Jana Chryzostoma Paska zimą Bałtyk zamarzał tak, że budowano na nim karczmy dla podróżnych.
Zgadza sie. Jak dzielni Wikingowie dotarli w okolicach roku tysiecznego do wybrzezy Ameryki Pn, to odkryty kraj ochrzcili nazwa Vinland, bo rosly tam winogrona. A to przeciez byla Nowa Funlandia....
Od konca XiV wieku klimat sie zaczyna dosc gwaltownie ochladzac, by osiagnac szyczyt zimna w wieku XVI. A wszystko to za sprawa periodycznego obnizenia aktywnosci slonecznej.
I tak prawdopodobnie jest dzisiaj, tyle ze w druga strone. Naukowcow, ktorzy niesmialo propaguja te teorie (z podaniem wielu posrednich dowodow), media albo gruntownie olewaja, albo z nich robia "zaplutych i platnych pacholkow" imperialistycznej Ameryki.
Co uwazam natomiast efektem pozytywnym tej calej obecnej ekologiczno-cieplarnianej histerii w mediach, to fakt, ze zmusza nas to co nieco do refleksji nad naszym codziennym stylem zycia.
Osobiscie jestem ciezko przerazony iloscia smieci, ktore produkuje moja rodzina. Mam cos z 5 pojemnikow na roznego rodzaju odpady, z ktorych wiekszosc poddana jest przerobce wtornej. Niby cacy, ale recyclling uwalnia do atmosfery lub do gleby wiele bardzo szkodliwych substancji (jak dioksyny, na przyklad) i wymaga duzego nakladu energetycznego. Jego wydajnosc jest zadko tak wysoka jak przy przetwarzaniu papieru, w zwiazku z czym zawsze pozostaje kupa smieci rezydentnych, z ktorymi nie ma co dalej zrobic. Wydajnosc centrow recyclingu jest duzo mniejsza od tempa przyrostu smieci - plastikowe butelki, ktore wyrzucamy dzis, zostana przetworzone dopiero za 3 - 4 lata.
Energetyczny koszt recyclingu zaczyna powoli zblizac sie do energetycznego kosztu produkcji. A kopalianych zrodel energii jest coraz mniej, i co gorsza, energetyczny kosz jej pozyskania, wzrasta......
Powoli toniemy w smieciach, ktorych usuniecie i przetworzenie zzera coraz wiecej energii. Kazda / kazdy z was robi pewnie raz w tygodniu "duze zakupy" na 5-6 dni. Zwroccie uwage, prosze, jaka objetosc i wage smieci przywozicie do domu z zakupow.....
No i takie "energetycznie" zupelnie bezsensowne historie jak sprowadzanie samolotem czeresni z Wirginii do Europy ( w pelnym srodku czeresniwego sezonu), melonow z martyniki i gwadelupy, wozenie samolotem krewetek do Chin (!) w celu ich obskubania i ich powrot do Europy i wiele, wiele podobnych (Aktualnie moj Cactus w Ingeldorfie jest zawalony workami mlodych kartoflii z ...... Cypru).
Zwrocie uwage na nasze typowe, aktualne zachowanie: psuje nam sie dvd lub radio - w wiekszosci przypadkow, wyrzucamy "grata" na smietnik i kupujemy nowe. Jeszcze 10 lat temu, bysmy go zaniesli do naprawy. A w takim elektronicznym smieciu to sie znajduje cala tablica Mendelejewa (wiem cos o tym, kilka lat temu odwiedzilem instytut nalezacy do Motoroli i zajmujacy sie opracowywaniem i certyfikacja metod recyclingu telefonow komorkowych - po prostu chemiczny horror).
Tak wiec, mimo tej calej medialnej histerii, warto sie chwilke zastanowic quo vadis cywilzacjo przemyslowa. Chyba juz pora by cos zmienic. ?