Ci z Was, którzy wczoraj próbowali w późnych godzinach popołudniowych przedostać się przez miasto, z całą pewnością utknęli w korkach – obojętnie czy na Bd. Royal, av. E. Reuter, Cote d'Eich czy av. de la Liberte. Także na Czerwonym Moście korek był imponujący. „No tak... spadły trzy płatki śniegu i jak zwykle w takim przypadku cały Luksemburg stoi”, pomyślał sobie pewnie niejeden i niejedna z Was. Okazuje się jednak, że tym razem nieśmiały podmuszek zimy to „mały pikuś” przy tym, co sie tak naprawdę wczoraj wydarzyło.
Powodem zamieszania w mieście była bowiem... paczka, którą przypadkowy przechodzień zauważył około godziny 16.45 pod Ambasadą Niemiec przy av. Reuter. Podejrzewając, że może to być bomba, zadzwonił na policję, która zareagowała niemal natychmiast, otaczając całą okolicę kordonem i odcinając wszelki ruch w promieniu 200 m. Całe centrum stanęło i zapanował chaos. Utknęły nawet samochody próbujące opuścić w tym czasie okoliczne podziemne parkingi. Akcja trwała około godziny, kiedy to specjalistyczna brygada, która przybyła na miejsce, prześwietliła paczkę za pomocą urządzenia rentgenowskiego i z całą pewnością stwierdziła, że wewnątrz nie ma nic ekscytującego. W tym czasie przyjęto zgłoszenia i informacje o pięćdziesięciu podobnych paczkach znalezionych w innych częściach miasta.
Szybko okazało się, że porzucone paczki są najprawdopodobniej elementem... kampanii reklamowej. Kampania ta okaże się dla prowadzącej ją firmy dosyć kosztowna, gdyż policja już zatrzymała kilka osób podejrzanych o podrzucanie paczek, samej firmie postawiono zarzuty, a sprawę skierowano do prokuratury.
Informacja za www.police.public.lu i www.wort.lu