Być może udało Wam się kiedyś dostrzec wśród taboru miejskich autobusów kilka nietypowych okazów o nieco futurystycznym designie i umieszczonym na dachu wylocie rury wydechowej, z której buchały zawsze kłęby pary wodnej, zupełnie jak ze starego parowozu. To były hydrobusy – napędzane paliwem wodorowym eksperymentalne pojazdy, których 30 jeździło po różnych miastach Europy. Do Luksemburga trafiły 3 egzemplarze, z których każdy wykonał ponadnormatywne 5000 godzin (nominalnie miały być eksploatowane przez 2 lata – po ulicach Luksemburga jeździły niemal przez trzy), przejechawszy w tym czasie po 80 tys. km.
Eksperyment się udał, skoro żaden z pojazdów nie eksplodował, nie pogryzł pasażerów ani nie odleciał w kosmos bez uprzedzenia, jednak autobusy już na swoje trasy nie powrócą. Dlaczego? Bo okazały się niezwykle drogie w eksploatacji. Nie chodziło nawet o zużycie paliwa, ale o konieczność częstego serwisowania wrażliwych, a przy tym kosztownych silników wodorowych.
Dwa z luksemburskich egzemplarzy wrócą do producenta, którym jest Daimler Chrysler, natomiast trzeci trafi do Muzeum Tramwajów na Hollerichu.
wiadomość za www.aracity.lu i www.vdl.lu