Póki co nie planuje się wprowadzenia winietek drogowych w L.
: 09-01-2007, 01:49
W zasadzie pisanie o tym, że coś się NIE stanie, zdawać by się mogło bezcelowe. W tym jednak przypadku ma to pewien sens. Jaki? Postaramy się pokrótce nakreślić.
26 września ubiegłego roku na wspólnym posiedzeniu przedstawicieli władz państw Beneluksu próbowano ustalić m.in. wspólną politykę dotyczącą opłat drogowych w tych trzech krajach. Rzecz w tym, że każdy z krajów ma ochotę, z tytułu korzystania z jego dróg, otrzymywać określone korzyści finansowe, z drugiej jednak strony istnieje potrzeba, by skonstruować system w miarę uniwersalny, spójny i wygodny (o ile coś takiego jak myto drogowe może być „wygodne”) dla mieszkańców Beneuksu, w szczególności wobec częstego ich przemieszczania się pomiędzy granicami sąsiadujących ze sobą państw.
Niestety (choć, jak się później okaże, dla Luksemburczyków raczej na szczęście) do jednobrzmiących ustaleń nie doszło. Poszczególne kraje ustaliły natomiast własne zasady oraz określiły daty ich wprowadzenia w życie. I tak:
Belgia ma zamiar wprowadzić system winietek, który będzie obowiązywał tak samo Belgów, jak i wjeżdżających do Belgii turystów. Nie określono jeszcze kwoty, jaką za winietkę trzeba będzie zapłacić, ani tego, czy winietka będzie jedna – roczna, czy będzie można wykupywać także krótkoterminowe winietki tranzytowe. Określono natomiast datę wprowadzenia systemu – 1 stycznia 2008 r. i zakres jego działania – winietki nie będą obowiązywać na drogach lokalnych (oznaczać to jednak może, że oprócz autostrad, policja będzie mogła nas zatrzymać za brak winietki także na drodze krajowej). Winietki będą kosztować Belgów tyle samo co turystów, ale – jak stwierdzono – obywatele tego kraju nie powinni czuć się poszkodowani, ponieważ wprowadzenie dodatkowej opłaty drogowej zostanie zrównoważone zmniejszeniem stawek innego podatku – tzw. taxe de circulation.
Jeszcze ciekawiej rzecz będzie się miała w Niderlandach. Tam bowiem planuje się zarzucić system „winietkowania” samochodów na rzecz opłat liczonych od kilometra przejechanego przez dany pojazd. Ponadto Holendrzy mają zamiar wprowadzić rozróżnienie, wg którego przejazd przez drogę o mniejszym natężeniu ruchu będzie kosztował taniej, niż poruszanie się po głównych szlakach komunikacyjnych. Jak ma ten system działać, a przede wszystkim w jaki sposób mierzyć rzeczywistą ilość kilometrów przejechanych po holenderskich drogach (a osobno po bezdrożach)? To pozostaje dla nas tajemnicą. Może samochodom będą teraz w Niderlandach wszczepiać chipy, jak to się robi z psami, a potem – drogą satelitarną – śledzić każdy ich ruch? Czyżby więc nadchodziły czasy totalnej inwigilacji? Tak czy inaczej – do tego momentu tak kierowcy, jak i wiszące nad naszymi głowami satelity mają jeszcze trochę czasu, bowiem system ten ma zostać wprowadzony w Niderlandach dopiero w roku 2012.
Przedstawiciele Wielkiego Księstwa nie określili żadnej koncepcji inkasowania opłat od Bogu ducha winnych kierowców na terenie Luksemburga ani od kilometra, ani za rok z góry. Być może po uchwaleniu zmian powodujących znaczny wzrost opłat z tytułu podatku drogowego wezbrała w nich w końcu litość... Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że dzisiaj minister transportu Lucien Lux potwierdził ówczesne deklaracje, iż w najbliższym czasie nie planuje się wprowadzenia żadnych opłat za korzystanie z dróg Wielkiego Księstwa tak dla jego mieszkańców, jak i dla przybywających tu tłumnie turystów.
Powyższe dotyczy oczywiście pojazdów osobowych, bowiem kierowcy samochodów ponaddwunastotonowych i tak z założenia w Unii Europejskiej zobowiązani są do opłacania tzw. eurowinietki.
informacja za www.wort.lu i www.benelux.be
26 września ubiegłego roku na wspólnym posiedzeniu przedstawicieli władz państw Beneluksu próbowano ustalić m.in. wspólną politykę dotyczącą opłat drogowych w tych trzech krajach. Rzecz w tym, że każdy z krajów ma ochotę, z tytułu korzystania z jego dróg, otrzymywać określone korzyści finansowe, z drugiej jednak strony istnieje potrzeba, by skonstruować system w miarę uniwersalny, spójny i wygodny (o ile coś takiego jak myto drogowe może być „wygodne”) dla mieszkańców Beneuksu, w szczególności wobec częstego ich przemieszczania się pomiędzy granicami sąsiadujących ze sobą państw.
Niestety (choć, jak się później okaże, dla Luksemburczyków raczej na szczęście) do jednobrzmiących ustaleń nie doszło. Poszczególne kraje ustaliły natomiast własne zasady oraz określiły daty ich wprowadzenia w życie. I tak:
Belgia ma zamiar wprowadzić system winietek, który będzie obowiązywał tak samo Belgów, jak i wjeżdżających do Belgii turystów. Nie określono jeszcze kwoty, jaką za winietkę trzeba będzie zapłacić, ani tego, czy winietka będzie jedna – roczna, czy będzie można wykupywać także krótkoterminowe winietki tranzytowe. Określono natomiast datę wprowadzenia systemu – 1 stycznia 2008 r. i zakres jego działania – winietki nie będą obowiązywać na drogach lokalnych (oznaczać to jednak może, że oprócz autostrad, policja będzie mogła nas zatrzymać za brak winietki także na drodze krajowej). Winietki będą kosztować Belgów tyle samo co turystów, ale – jak stwierdzono – obywatele tego kraju nie powinni czuć się poszkodowani, ponieważ wprowadzenie dodatkowej opłaty drogowej zostanie zrównoważone zmniejszeniem stawek innego podatku – tzw. taxe de circulation.
Jeszcze ciekawiej rzecz będzie się miała w Niderlandach. Tam bowiem planuje się zarzucić system „winietkowania” samochodów na rzecz opłat liczonych od kilometra przejechanego przez dany pojazd. Ponadto Holendrzy mają zamiar wprowadzić rozróżnienie, wg którego przejazd przez drogę o mniejszym natężeniu ruchu będzie kosztował taniej, niż poruszanie się po głównych szlakach komunikacyjnych. Jak ma ten system działać, a przede wszystkim w jaki sposób mierzyć rzeczywistą ilość kilometrów przejechanych po holenderskich drogach (a osobno po bezdrożach)? To pozostaje dla nas tajemnicą. Może samochodom będą teraz w Niderlandach wszczepiać chipy, jak to się robi z psami, a potem – drogą satelitarną – śledzić każdy ich ruch? Czyżby więc nadchodziły czasy totalnej inwigilacji? Tak czy inaczej – do tego momentu tak kierowcy, jak i wiszące nad naszymi głowami satelity mają jeszcze trochę czasu, bowiem system ten ma zostać wprowadzony w Niderlandach dopiero w roku 2012.
Przedstawiciele Wielkiego Księstwa nie określili żadnej koncepcji inkasowania opłat od Bogu ducha winnych kierowców na terenie Luksemburga ani od kilometra, ani za rok z góry. Być może po uchwaleniu zmian powodujących znaczny wzrost opłat z tytułu podatku drogowego wezbrała w nich w końcu litość... Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że dzisiaj minister transportu Lucien Lux potwierdził ówczesne deklaracje, iż w najbliższym czasie nie planuje się wprowadzenia żadnych opłat za korzystanie z dróg Wielkiego Księstwa tak dla jego mieszkańców, jak i dla przybywających tu tłumnie turystów.
Powyższe dotyczy oczywiście pojazdów osobowych, bowiem kierowcy samochodów ponaddwunastotonowych i tak z założenia w Unii Europejskiej zobowiązani są do opłacania tzw. eurowinietki.
informacja za www.wort.lu i www.benelux.be