Strona 1 z 1

Le Beaujolais nouveau est arrive!!!

: 15-11-2006, 23:44
autor: Redakcja
<szampan>
Redakcja przypomina drogim Czytelnikom, że to już w ten czwartek, tuż po północy, nastąpi otwarcie tegorocznego, świeżo nafermentowanego młodego wina – Beaujolais Nouveau.

Winko należy podawać schłodzone, z oliwkami, krakersami, suchą wędliną, korniszonami lub, co najlepsze, z pieczonymi kasztanami (przede wszystkim tymi z placu Pigalle ale te z place d'Armes też ujdą ;) ).

Ta nowa świecka tradycja przywędrowała do nas z Francji, a wiadomo że naszym sąsiadom nie trzeba dwa razy powtarzać jeżeli chodzi o świętowanie, zabawę i wspólne picie wina.

Jednakże ostrożność i umiar w spożywaniu tej siermiężnej odmiany napoju bogów jest zalecany, gdyż skutki przedawkowania moga okazać się dość... nieprzyjemne <rzygi>

: 17-11-2006, 08:43
autor: danka44
W 2007 roku będziemy świętować 1000-lecie wina w Europie, ale podobno właściciele winnic wcale się tak nie cieszą. Maja nadprodukcję, walczą z konkurencją spoza Europy...no nic tylko sie upić <szampan>

: 19-11-2006, 22:16
autor: jespere
bejolais to sie raczej nie pije. przynajmniej koneserzy nie pija. taki zabieg komercjalny na sprzedaz nadmiarow.

a wina z chile i tak nie przeskocza. kwestia slonca.

: 19-11-2006, 23:18
autor: eubulus
I dlatego koneserzy sa smutni...bo nie pija bejolais.

: 19-11-2006, 23:24
autor: MaWi
jespere pisze:bejolais to sie raczej nie pije.
Zalezy gdzie sie nie pije. W takiej Warszawce na przyklad, to naklejka "Bozole Nuwo e_tariwe", to na kazdej lepszej knajpie wisi. I myslicie, ze te misie puszyste co z foczkami do tych lokali wpadaja to co, butelki trendowego bozola nie zamowia? Za jedyna "stowke"? Rocznik 2006? Pod swiatlo ogladany i wachany, jakby to bylo Szatonef rocznik 93? ;)

Wicie, rozumicie – klase trza miec! 8)

: 20-11-2006, 00:14
autor: albano1947
Ja już nawet nie dołożę, Bo się jeszcze pól Forum na mnie obrazi <mrgreen>
Dlatego tylko Wam cos przedrukuje bez brania odpowiedzialnosci

Kod: Zaznacz cały

[color=blue][b][...] Nie śmiem twierdzić, że brak słownika pijackiego był tzw. "dotkliwą luką" w polskiej bibliografii słownikarskiej, sądzę jednak, że wolny, trzydziestomilionowy naród, posiadający, skromnie licząc, z pięć milionów zawołanych pijaków, powinien mieć jakiś leksykon, jakąś encyklopedię, w której zabłyszczałyby świetności mowy ojczystej, w kieliszku odbite. A odbiły się taką wspaniałą rozmaitością barw, zadzwoniły w szklanki i butelki taką symfonią, rozbulgotały się w przepastnych gardzielach taką pieśnią i takie w nich mnóstwo odgłosów dawnego obyczaju i historii, że nie wątpię, iż mój Linde pijacki znajdzie skromne uznanie nawet w oczach abstynentów. Cóż dopiero, gdy dostanie się do rąk mistrzów i adeptów wysokiego kunsztu pociągania z butelki. Jakie piękne możliwości, jakie rozległe perspektywy otworzą się rodzimym moczygębom, łykaczom, dybidzbanom i szmirusom! Pijak bywał dotychczas nietrzeźwy, wlany, zawiany, ululany, wstawiony, urżnięty - a tu dowie się nagle, że i na trzysta innych sposobów może być pijany. Golił sznapsa, trąbił gorzałkę, wcinał monopolkę - teraz będzie mógł szmarnąć ślepuchy, siec smołsko, dusić dryzelichę i szwiecować grybsbubę. Żyć nie umierać! Varietas delectat. [...][/b][/color]
Pozdrawiam