Dyskutowana od kilku miesięcy „ustawa antydzikowa” trafiła wczoraj na tzw. pierwsze czytanie w ramach obrad parlamentu luksemburskiego. Celem ustawy jest zmniejszenie populacji dzików na terenie Wielkiego Księstwa, które w okresie ostatnich kilku lat kilkakrotnie zwiększyły swoją liczebność i zaczynają panoszyć się nie tylko po lasach, ale i po okolicznych zagrodach.
Jak twierdzą socjaliści (LSAP) będący autorami ustawy, dziki skorzystały z dotychczas obowiązujących przepisów (by nie powiedzieć – nadużyły ich) ograniczających odstrzał tych zwierząt oraz dopuszczające ich karmienie. Przekarmiane przez ludzi dziki zaczęły się nadmiernie rozmnażać, a czujące sprzyjającą koniunkturę warchlaki coraz wcześniej osiągają zdolność rozrodczą, a co za tym idzie – w coraz młodszym wieku... świństwa im w głowie

Zwolennicy przetrzebienia populacji dzików chcą wprowadzić nie tylko zakaz karmienia tych zwierząt, ale także dopuścić możliwość niekontrolowanego odstrzału dziczyzny. Sprzeciwiają się, szczególnie temu ostatniemu postulatowi, luksemburscy Zieloni (
Déi Gréng), dowodząc, że ograniczenia w dożywianiu dzików na terenie sąsiednich Niemiec zupełnie wystarczyły, by w ciągu trzech lat zmniejszyć ich populację o ponad połowę.
No i proszę – w Luksemburgu także cierpią na „świńską górkę”. Tyle, że dziką
Wiadomość za www.wort.lu